Autor: Ian McEwan
Tytuł: W imię dziecka
Wydawnictwo: Albatros
Rok wydania: 2019
Liczba stron: 256
Gatunek: literatura współczesna
Fiona Maye zdobyła uznanie i szacunek jako
przedstawicielka Sądu Najwyższego, zajmująca się prawem rodzinnym. Swoją
karierę poświęciła rozstrzyganiu w wielu skomplikowanych przypadkach, wydaje
się jednak, że najtrudniejszy dopiero przed nią. Sędzia musi zadecydować w
sprawie chłopca odmawiającego transfuzji krwi z powodów religijnych. Jak upora
się z tą sprawą? I czy będzie miała z kim podzielić się zaburzającymi spokój refleksjami?
Nie miałam wcześniej do czynienia z twórczością
McEwana i choć słyszałam sporo dobrego, nie spodziewałam się jednak, że może
mnie on w ten sposób zaskoczyć czy zauroczyć. Tymczasem „W imię dziecka” to
jedna z tych pozycji, w których niewielkie rozmiary nie stanowią przeszkody dla
bogatej treści i ogromnego ładunku emocjonalnego. To najlepszy dowód na to, że
czasami mniej znaczy więcej, a to, co zostało przemilczane czy niedopowiedziane
wpływa mocniej na wyobraźnię czytelnika niż tysiąc napisanych słów.
W dużej mierze to właśnie w tej oszczędności tkwi siła
powieści. Autor wydaje się opisywać i pokazywać dokładnie tyle, ile trzeba.
Dlatego też każdy szczegół ma duże znaczenie, wszystko zostało uważnie
przygotowane. Niczego nie brakuje i niczego nie jest zbyt wiele. Kilkakrotnie
odniosłam wrażenie, że pewnych rzeczy trzeba się w tej powieści samemu
domyślić, na niektóre zaś samodzielnie przygotować, a jeszcze inne docenimy
dopiero po zakończeniu lektury. Przyznam szczerze, że momentami czytało mi się
dość ciężko, co wynikało chyba przede wszystkim z oszczędnego operowania
dialogami i przedłożenia refleksji i wyobrażeń nad samą akcję.
„W imię dziecka” to taki teatr jednego aktora, a
raczej aktorki. Fabuła powieści skupia się wokół sędzi Fiony Maye, specjalistki
od prawa rodzinnego. Kolejne strony powieści poświęcone zostały różnej miary
kryzysom, jakie ów bohaterkę spotykają- zarówno na gruncie rodzinnym, jak i
zawodowym. McEwan przybliża nam jej sylwetkę za pomocą takich krótkich migawek,
kilku szczegółów z dzieciństwa, paru znaków wskazujących na to, jaką jest
osobą. Już od początku odnosimy wrażenie, że dobrze ją znamy, a takie osoby jak
ona łatwo jest rozszyfrować. Okazuje się jednak, że nie do końca. Bo w jej poukładanym
życiu również zdarzają się burze, a jej uporządkowane zachowanie także może się
zmienić pod wpływem sytuacji.
W tej postaci autor zamknął o wiele więcej, niż przez
długi czas sądziłam- emocji, wahań, porywów. Długo nie dostrzegałam pewnych
rys, jakie powolutku pojawiały się na portrecie Fiony Maye. Wydała mi się ona
trochę smutna i nieco bezbarwna. Teraz widzę natomiast wyraźniej wszystkie
kontrasty i rozumiem, że to taka postać, którą może być każdy z nas. Złudnie
spokojna, opierająca się od lat na tych samych fundamentach, melancholijnie
pogubiona. Choć nie widać tego na pierwszy rzut oka, myślę, że ona rzeczywiście
się autorowi udała i może to być dobrze widoczne w przypadku przeniesienia tej
historii na duży ekran.
Duże znaczenie ma dla mnie także fakt, że część akcji
rozgrywa się na sali sądowej i ma związek z intrygującymi przypadkami, także
dotyczącymi chorób. Obydwa te elementy zawsze przesądzają dla mnie na korzyść,
zwyczajnie doceniam ich obecność. Podobnie, jak i w innych kategoriach, tutaj
również McEwan wykazał się oszczędnością słowną i obrazową. Zarówno procesy
sądowe, jak i szczegóły kolejnych przypadków są jedynie z grubsza zarysowane.
Mogą przyciągnąć uwagę czytelnika, ale na pewno go nie znużą nadmiarem detali.
„W imię dziecka” to powieść, którą trzeba sobie na
spokojnie przemyśleć. Podczas lektury czułam się nią nieco rozczarowana, jednak
już podczas pisania tego tekstu przekonałam się, że tak naprawdę niewiele mogę
jej zarzucić. Z pewnością nie każdemu przypadnie do gustu, z racji dużej dawki
refleksji, a mniejszego udziału akcji. Może natomiast pozytywnie zaskoczyć, o
czym warto przekonać się samemu.
Za przesłanie książki do recenzji serdecznie dziękuję Wydawnictwu Albatros.
Być może, kiedyś dam tej książce szansę. 😊
OdpowiedzUsuńMam tę książkę w planach czytelniczych, bo znam "Pokutę" tego autora, którą dobrze wspominam. Z kolei mam na półce inną jego książkę - "Na plaży Chesil", której się nieco obawiam, bo ma różne recenzje, niekoniecznie pozytywne...
OdpowiedzUsuńUwielbiam tak refleksyjne powieści, zatem zapisuję sobie tytuł.
OdpowiedzUsuńKiedyś, w wolnej chwili dam jej szansę :)
OdpowiedzUsuńKolejna książka która mnie kusi, muszę ją przeczytać!
OdpowiedzUsuńJuż widziałam kilka dobrych opinii i jak na razie mnie przekonują do przeczytania.
OdpowiedzUsuń