sobota, 23 lutego 2019

Ian McEwan "W imię dziecka"




Autor: Ian McEwan
Tytuł: W imię dziecka
Wydawnictwo: Albatros
Rok wydania: 2019
Liczba stron: 256
Gatunek: literatura współczesna 







Fiona Maye zdobyła uznanie i szacunek jako przedstawicielka Sądu Najwyższego, zajmująca się prawem rodzinnym. Swoją karierę poświęciła rozstrzyganiu w wielu skomplikowanych przypadkach, wydaje się jednak, że najtrudniejszy dopiero przed nią. Sędzia musi zadecydować w sprawie chłopca odmawiającego transfuzji krwi z powodów religijnych. Jak upora się z tą sprawą? I czy będzie miała z kim podzielić się zaburzającymi spokój refleksjami?

Nie miałam wcześniej do czynienia z twórczością McEwana i choć słyszałam sporo dobrego, nie spodziewałam się jednak, że może mnie on w ten sposób zaskoczyć czy zauroczyć. Tymczasem „W imię dziecka” to jedna z tych pozycji, w których niewielkie rozmiary nie stanowią przeszkody dla bogatej treści i ogromnego ładunku emocjonalnego. To najlepszy dowód na to, że czasami mniej znaczy więcej, a to, co zostało przemilczane czy niedopowiedziane wpływa mocniej na wyobraźnię czytelnika niż tysiąc napisanych słów.


W dużej mierze to właśnie w tej oszczędności tkwi siła powieści. Autor wydaje się opisywać i pokazywać dokładnie tyle, ile trzeba. Dlatego też każdy szczegół ma duże znaczenie, wszystko zostało uważnie przygotowane. Niczego nie brakuje i niczego nie jest zbyt wiele. Kilkakrotnie odniosłam wrażenie, że pewnych rzeczy trzeba się w tej powieści samemu domyślić, na niektóre zaś samodzielnie przygotować, a jeszcze inne docenimy dopiero po zakończeniu lektury. Przyznam szczerze, że momentami czytało mi się dość ciężko, co wynikało chyba przede wszystkim z oszczędnego operowania dialogami i przedłożenia refleksji i wyobrażeń nad samą akcję.

„W imię dziecka” to taki teatr jednego aktora, a raczej aktorki. Fabuła powieści skupia się wokół sędzi Fiony Maye, specjalistki od prawa rodzinnego. Kolejne strony powieści poświęcone zostały różnej miary kryzysom, jakie ów bohaterkę spotykają- zarówno na gruncie rodzinnym, jak i zawodowym. McEwan przybliża nam jej sylwetkę za pomocą takich krótkich migawek, kilku szczegółów z dzieciństwa, paru znaków wskazujących na to, jaką jest osobą. Już od początku odnosimy wrażenie, że dobrze ją znamy, a takie osoby jak ona łatwo jest rozszyfrować. Okazuje się jednak, że nie do końca. Bo w jej poukładanym życiu również zdarzają się burze, a jej uporządkowane zachowanie także może się zmienić pod wpływem sytuacji.

W tej postaci autor zamknął o wiele więcej, niż przez długi czas sądziłam- emocji, wahań, porywów. Długo nie dostrzegałam pewnych rys, jakie powolutku pojawiały się na portrecie Fiony Maye. Wydała mi się ona trochę smutna i nieco bezbarwna. Teraz widzę natomiast wyraźniej wszystkie kontrasty i rozumiem, że to taka postać, którą może być każdy z nas. Złudnie spokojna, opierająca się od lat na tych samych fundamentach, melancholijnie pogubiona. Choć nie widać tego na pierwszy rzut oka, myślę, że ona rzeczywiście się autorowi udała i może to być dobrze widoczne w przypadku przeniesienia tej historii na duży ekran.

Duże znaczenie ma dla mnie także fakt, że część akcji rozgrywa się na sali sądowej i ma związek z intrygującymi przypadkami, także dotyczącymi chorób. Obydwa te elementy zawsze przesądzają dla mnie na korzyść, zwyczajnie doceniam ich obecność. Podobnie, jak i w innych kategoriach, tutaj również McEwan wykazał się oszczędnością słowną i obrazową. Zarówno procesy sądowe, jak i szczegóły kolejnych przypadków są jedynie z grubsza zarysowane. Mogą przyciągnąć uwagę czytelnika, ale na pewno go nie znużą nadmiarem detali.

„W imię dziecka” to powieść, którą trzeba sobie na spokojnie przemyśleć. Podczas lektury czułam się nią nieco rozczarowana, jednak już podczas pisania tego tekstu przekonałam się, że tak naprawdę niewiele mogę jej zarzucić. Z pewnością nie każdemu przypadnie do gustu, z racji dużej dawki refleksji, a mniejszego udziału akcji. Może natomiast pozytywnie zaskoczyć, o czym warto przekonać się samemu.

Za przesłanie książki do recenzji serdecznie dziękuję Wydawnictwu Albatros.

6 komentarzy:

  1. Być może, kiedyś dam tej książce szansę. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam tę książkę w planach czytelniczych, bo znam "Pokutę" tego autora, którą dobrze wspominam. Z kolei mam na półce inną jego książkę - "Na plaży Chesil", której się nieco obawiam, bo ma różne recenzje, niekoniecznie pozytywne...

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam tak refleksyjne powieści, zatem zapisuję sobie tytuł.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedyś, w wolnej chwili dam jej szansę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kolejna książka która mnie kusi, muszę ją przeczytać!

    OdpowiedzUsuń
  6. Już widziałam kilka dobrych opinii i jak na razie mnie przekonują do przeczytania.

    OdpowiedzUsuń

Kochani, jest mi niezmiernie miło gościć Was na mojej stronie :) Bardzo chętnie zajrzałabym do każdego, dlatego proszę, zostawcie kilka słów, które naprowadzą mnie na Wasz trop :)