Tytuł: Pokusy i łakocie. Niezbyt grzeczna rzecz o miłości
Autor: Tara Sivec
Wydawnictwo: Helion
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 366
Gatunek: romans
Nigdy nie uważałam za dobry pomysł wydalenia z siebie
małego człowieka, a przy okazji przeistoczenia szparki w coś przywodzącego na
myśl krwisty befsztyk, na który żaden facet nawet nie spojrzy, że o ciupcianiu
nie wspomnę.
Claire Morgan nie chciała mieć dzieci. Nigdy. Życie
jednak często weryfikuje nasze plany. Dziewczyna przekonała się, że szalone
noce w towarzystwie dużej ilości alkoholu i przystojnych chłopaków nie są
najlepszą strategią uniknięcia potomstwa. Szybko zrozumiała także, że dziecko
zmienia całe życie jego matki. Szczególnie, kiedy ze wszystkimi problemami
zostaje ona sama.
Brzmi zwyczajnie? Nieco banalnie? Myślicie pewnie, że to jedna z wielu książek, które szybko się czyta i równie szybko zapomina. Nic bardziej mylnego.
Narracja prowadzona przez Claire jest zabawna i ironiczna. Dziewczyna nie robi z siebie ofiary losu, nie przeżywa i nie dramatyzuje. Po prostu przedstawia nam garść faktów, kilka słów o tym, jak do tego doszło, ogólnikowe informacje o ojcu dziecka i tym, dlaczego go z nimi nie ma. Jako samotnej matce nie było jej łatwo, musiała zrezygnować ze swoich marzeń, ale synek był dla niej najważniejszy.
A skoro już o nim mowa, Gavin to najbardziej uroczy bohater tej opowieści. Cudowny czterolatek, który wiele razy swoimi tekstami rozbawił mnie do łez. Chłopiec potrafiący zawstydzić i wprawić w zakłopotanie wszystkich dorosłych w otoczeniu. Niezwykle dziecinny, a jednak momentami zaskakująco poważny i pamiętliwy. Gaduła, któremu nie zamyka się buzia. Ktoś, kto z upodobaniem opowiada o swojej parówce i pyta, co to za guziczki na piersiach mamy. No cóż, trudny orzech do zgryzienia.
Na okładce pogrubioną czcionką wydrukowano obietnicę, że pokochamy książkowych bohaterów. I muszę przyznać, że wydawca ani odrobinę nie minął się z prawdą. Oprócz zabawnej, odważnej i słodkiej Claire oraz jej pociesznego synka, otrzymaliśmy całą gamę wspaniałych młodych ludzi z jej otoczenia- zwariowaną, nieco lubieżną przyjaciółkę Liz, jej sympatycznego narzeczonego oraz Cartera- ojca małego.
Jak na młodych ludzi przystało, wiele miejsca w ich codziennym życiu zajmuje seks- jeden z dominujących tematów tej opowieści. Od seksualnej przygody zaczynają się kłopoty Claire. Seks także „otacza ją” na co dzień, z jednej strony ma bowiem szybko dorastającego chłopca, który tak wiele chce wiedzieć, z drugiej przyjaciółkę otwierającą sex shop. Poza tym ponowne spotkanie z Carterem rozpoczyna zupełnie nowy etap w erotycznym życiu Claire- czas spełnień, uniesień i rosnącego pożądania.
Jak już wspomniałam, „Pokusy i łakocie” nie należą do banalnych historii. Wśród tych wesołych, przepełnionych seksualnym napięciem stron ukryte zostało wiele ważnych kwestii. Autorka, czasami zupełnie niepostrzeżenie, przemyca je w poszczególnych wątkach. Mimo całego poczucia humoru, ironii, różnych wpadek i zbiegów okoliczności, Tara Sivec nie zapomina, jak istotnymi sprawami są przyjaźń, miłość rodzicielska, samotne macierzyństwo, czy konieczność odłożenia marzeń na później. W tym pozornie zwyczajnym romansie z happy endem nie brakuje wzruszeń, przypominających o tym, co naprawdę powinno być ważne.
Istotne miejsce w powieści zajmuje także czekolada, zagościła ona także na książkowej okładce. Bardzo miło wspominam „Klub miłośniczek czekolady”, dlatego z przyjemnością sięgnęłam po tę „słodką historię”. Uwielbiam słodycze i w ciemno założyłam, że opowieść, w której się pojawiają, nie może być zła. Czekolada ma tutaj duże znaczenie i ważną symbolikę. Nierozłącznie kojarzy się bowiem z Claire i jej marzeniami, stanowi także pewien łącznik między naszą sympatyczną parą.
Dużym plusem tej powieści okazała się także narracja. Początkowo prowadzona jedynie przez Claire, po jej ponowym spotkaniu z Carterem, zaczyna być podzielona między nich. Autorka bardzo dobrze oddała specyfikę myślenia obojgu bohaterów, robiąc to w zabawny sposób.
Kiedy sięgałam po tę pozycję, liczyłam na wspaniałą kobiecą literaturę. Dawno już nie czytałam, bowiem książki typowo dla kobiet i o kobietach. I nie zawiodłam się. To lekka, ale pouczająca lektura, na łamach której bohaterowie po prostu dojrzewają, poznając lepiej siebie i partnera. Nie jest to literatura wysokich lotów, ale świetna propozycja na chwilę relaksu i dobrej zabawy z babskim czytadłem. Naprawdę dobrze się bawiłam, poznając kolejne wpadki Claire i prześmieszne teksty jej synka Gavina, rozumiejąc przy tym, że macierzyństwo nie jest łatwą sztuką, a bez miłości ciężko żyć.
Brzmi zwyczajnie? Nieco banalnie? Myślicie pewnie, że to jedna z wielu książek, które szybko się czyta i równie szybko zapomina. Nic bardziej mylnego.
Narracja prowadzona przez Claire jest zabawna i ironiczna. Dziewczyna nie robi z siebie ofiary losu, nie przeżywa i nie dramatyzuje. Po prostu przedstawia nam garść faktów, kilka słów o tym, jak do tego doszło, ogólnikowe informacje o ojcu dziecka i tym, dlaczego go z nimi nie ma. Jako samotnej matce nie było jej łatwo, musiała zrezygnować ze swoich marzeń, ale synek był dla niej najważniejszy.
A skoro już o nim mowa, Gavin to najbardziej uroczy bohater tej opowieści. Cudowny czterolatek, który wiele razy swoimi tekstami rozbawił mnie do łez. Chłopiec potrafiący zawstydzić i wprawić w zakłopotanie wszystkich dorosłych w otoczeniu. Niezwykle dziecinny, a jednak momentami zaskakująco poważny i pamiętliwy. Gaduła, któremu nie zamyka się buzia. Ktoś, kto z upodobaniem opowiada o swojej parówce i pyta, co to za guziczki na piersiach mamy. No cóż, trudny orzech do zgryzienia.
Na okładce pogrubioną czcionką wydrukowano obietnicę, że pokochamy książkowych bohaterów. I muszę przyznać, że wydawca ani odrobinę nie minął się z prawdą. Oprócz zabawnej, odważnej i słodkiej Claire oraz jej pociesznego synka, otrzymaliśmy całą gamę wspaniałych młodych ludzi z jej otoczenia- zwariowaną, nieco lubieżną przyjaciółkę Liz, jej sympatycznego narzeczonego oraz Cartera- ojca małego.
Jak na młodych ludzi przystało, wiele miejsca w ich codziennym życiu zajmuje seks- jeden z dominujących tematów tej opowieści. Od seksualnej przygody zaczynają się kłopoty Claire. Seks także „otacza ją” na co dzień, z jednej strony ma bowiem szybko dorastającego chłopca, który tak wiele chce wiedzieć, z drugiej przyjaciółkę otwierającą sex shop. Poza tym ponowne spotkanie z Carterem rozpoczyna zupełnie nowy etap w erotycznym życiu Claire- czas spełnień, uniesień i rosnącego pożądania.
Jak już wspomniałam, „Pokusy i łakocie” nie należą do banalnych historii. Wśród tych wesołych, przepełnionych seksualnym napięciem stron ukryte zostało wiele ważnych kwestii. Autorka, czasami zupełnie niepostrzeżenie, przemyca je w poszczególnych wątkach. Mimo całego poczucia humoru, ironii, różnych wpadek i zbiegów okoliczności, Tara Sivec nie zapomina, jak istotnymi sprawami są przyjaźń, miłość rodzicielska, samotne macierzyństwo, czy konieczność odłożenia marzeń na później. W tym pozornie zwyczajnym romansie z happy endem nie brakuje wzruszeń, przypominających o tym, co naprawdę powinno być ważne.
Istotne miejsce w powieści zajmuje także czekolada, zagościła ona także na książkowej okładce. Bardzo miło wspominam „Klub miłośniczek czekolady”, dlatego z przyjemnością sięgnęłam po tę „słodką historię”. Uwielbiam słodycze i w ciemno założyłam, że opowieść, w której się pojawiają, nie może być zła. Czekolada ma tutaj duże znaczenie i ważną symbolikę. Nierozłącznie kojarzy się bowiem z Claire i jej marzeniami, stanowi także pewien łącznik między naszą sympatyczną parą.
Dużym plusem tej powieści okazała się także narracja. Początkowo prowadzona jedynie przez Claire, po jej ponowym spotkaniu z Carterem, zaczyna być podzielona między nich. Autorka bardzo dobrze oddała specyfikę myślenia obojgu bohaterów, robiąc to w zabawny sposób.
Kiedy sięgałam po tę pozycję, liczyłam na wspaniałą kobiecą literaturę. Dawno już nie czytałam, bowiem książki typowo dla kobiet i o kobietach. I nie zawiodłam się. To lekka, ale pouczająca lektura, na łamach której bohaterowie po prostu dojrzewają, poznając lepiej siebie i partnera. Nie jest to literatura wysokich lotów, ale świetna propozycja na chwilę relaksu i dobrej zabawy z babskim czytadłem. Naprawdę dobrze się bawiłam, poznając kolejne wpadki Claire i prześmieszne teksty jej synka Gavina, rozumiejąc przy tym, że macierzyństwo nie jest łatwą sztuką, a bez miłości ciężko żyć.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję portalowi SZTUKATER
Zaciekawiłaś mnie tą książką... Choć podejście (przynajmniej początkowe) głównej bohaterki jest mi zupełnie obce, to myślę, że i tak bym z zainteresowaniem przeczytała.
OdpowiedzUsuńKsiążka jest naprawdę niezła :)
UsuńBędę pamiętać o tej powieści, jeśli najdzie mnie ochota na taką lżejszą, rozrywkową, ale nie ogłupiającą historię :)
OdpowiedzUsuńPolecam, czyta się w mgnieniu oka i można się trochę pośmiać przy tym :)
UsuńNie przepadam za romansami... w zasadzie ich nie czytam... chyba, że zupełnie przypadkiem... ;) także po tę pozycję raczej nie sięgnę :) Pozdrawiam ciepło... ;)
OdpowiedzUsuńJa też bardzo rzadko sięgam, ale tym razem się skusiłam :)
UsuńOstatnio w ogóle nie czytam romansów. Zazwyczaj tylko się na nich rozczarowuje. Ale może tym razem sięgnę po ten gatunek. Zapowiada się bardzo ciekawie :)
OdpowiedzUsuńaddictedtobooks.blog.pl
Trzeba dobrze trafić, wybór tej książki wydaje mi się niezły :)
UsuńNie słyszałam o tej pozycji a dzięki Tobie mam na nią wielką ochotę ;) Domyślam się jaki uroczy był czteroletni bohater, to samo mam w domu, tylko w dziewczęcym wydaniu ;)
OdpowiedzUsuńTym bardziej powinnaś przeczytać, to dopiero musi być przyjemność czytania, kiedy człowiek czyta o rzeczach ze "swojego podwórka" :)
UsuńWarto przeczytać - zapamiętam tytuł :D
OdpowiedzUsuńJeśli tylko lubisz takie lektury, to koniecznie :)
UsuńOkładka trochę taka nijaka, ale najważniejsza jest treść, a tu widzę, że jest niczego sobie i warto skusić się na ten tytuł :)
OdpowiedzUsuńNo tak, bardzo prosta :) Ale w żadnym razie nie przeszkadza to i nie zniechęca :) Środek jest zdecydowanie odważniejszy :)
UsuńNie miałam okazji czytać ostatnio książek w podobnym stylu, temat seksu w książkach do tej pory raczej omijam, ale teraz nie skreślam pozycji tylko, dlatego że jest go sporo. zaintrygowałaś mnie postacią głównej bohaterki, widać, że to nie kolejna słaba babka. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Ja też rzadko sięgam po romanse i erotyki, ale dobrze się czasami odprężyć przy takiej lekturze :)
UsuńLekka, pouczają lektura? W sumie czemu nie? Akurat fabuła wzbudziła moje zainteresowanie, więc chętnie poznam ją bliżej.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę :)
UsuńChyba coś dla mnie :)
OdpowiedzUsuńTym bardziej zachęcam do lektury :)
UsuńNie ciągnie mnie do tej książki, ale może kiedyś przyjdzie mi na nią ochota i przeczytam :)
OdpowiedzUsuńKwestia gustu, nic na siłę :)
UsuńOstatnio mam ochotę na lżejsze lektury, chociaż dotychczas rzadko po takie sięgałam. Wiosna :)
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest, też tak mam i może to właśnie jest powodem :)
UsuńOkładka beznadziejna, ale skoro treść ciekawa, to książkę chętnie przeczytam, chyba potrzebuję ostatnio takich lżejszych lektur :)
OdpowiedzUsuńJa rzadko zwracam uwagę na okładkę, to znaczy nie zniechęcam się nią, ale zakładam za to, że jeśli okładka mnie urzeknie, to książka prawdopodobnie również :)
Usuń