sobota, 19 września 2015

Potok łez





Tytuł: Ostatnie pięć dni
Autor: Julie Lawson Timmer
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2015
Liczba stron: 432
Gatunek: literatura piękna







Mara to kobieta sukcesu, przed którą świat stoi otworem. Ma wspaniałego męża, uroczą córkę, świetną pracę. Z dnia na dzień, zupełnie nieoczekiwanie, dostaje przykry podarunek od losu - śmiertelną chorobę. Scott, podobnie jak Mara, wiedzie cudowne życie, spełniając się zawodowo i prywatnie. Dopełnienie tego pięknego obrazka stanowi dla niego funkcja opiekuna zastępczego, jednak już za parę dni przyjdzie mu pożegnać się z podopiecznym. Mara i Scott mają swoje światy, stopniowo ulegające zburzeniu na skutek wydarzeń, których nie mogą powstrzymać.

Timmer w swojej książce porusza wiele istotnych tematów, największe wrażenie zrobił na mnie jednak wątek nieuleczalnej choroby Mary. Nie umiem i nawet nie chciałabym sobie wyobrażać, jak to jest pewnego dnia dowiedzieć się, że Twoje dni są policzone i nie możesz nic na to poradzić. Na dodatek nie masz okazji przeżyć ich godnie, zmagając się z kolejnymi, coraz cięższymi, objawami choroby. Kiedy poznawałam chorobę Mary, miałam chęć razem z nią buntować się, płakać i krzyczeć. Co za niesprawiedliwość! Wulgarne słowa cisnęły mi się na usta, zupełnie tak, jakby ta sprawa dotyczyła kogoś z mojej rodziny. Być może wcale nie jest to takie dziwne, w końcu w pewnym momencie, Mara zaczęła mi być na swój sposób bliska. Naprawdę polubiłam tę kobietę, która wbrew wszelkim przeciwnościom, próbowała utrzymać swoje życie w ryzach.

„Zachowywała się irracjonalnie, wręcz paranoicznie. Bywała przygnębiona i niespokojna. A to wszystko były objawy choroby, która upośledzała nie tylko zdolność myślenia i poruszania się, lecz wpływała również na emocje. Atak na trzech frontach, a każdy równie zabójczy. Diabelski trójząb”.

Autorka bardzo mądrze i pięknie oddała wszystkie uczucia towarzyszące kobiecie. W tej książce zawarła ogromny pakiet emocji, wśród których dominował smutek, melancholia i żal. Z ciężkim sercem czytało mi się tę historię, co dodatkowo pogłębiał bardzo realistyczny nastrój. Powieść stanowiła dla mnie także cenne źródło informacji na temat choroby bohaterki. Dzięki Timmer miałam okazję poznać i lepiej zrozumieć objawy. Nie miałam dotąd pojęcia, że choroba, o której mowa w książce, jest schorzeniem tak poważnym i zdradzieckim.

„Własne ciało ją zawiodło, a działo się to w czterdziestych latach jej życia zamiast w osiemdziesiątych, co było jeszcze bardziej żałosne. Czuła się jak trzynastoletni chłopak kupujący kondomy, czternastoletnia dziewczynka kupująca test ciążowy. Istniał zakres wieku, w którym pewne zakupy w drogerii były niewinne, nie zwracały uwagi. Poza nim ten sam zakup stawał się podejrzany”.

Wzruszeń nie zabrakło również w fragmentach dotyczących Scotta. To z nim wiąże się drugi, niemniej istotny, książkowy temat - opieka nad obcym dzieckiem i problemy związane z adopcją. Czy można pokochać nieswoje dziecko? Czy można ofiarować mu swój czas, energię i miłość? Jak wielkie znaczenie mają więzy krwi? Nigdy wcześniej nie zadawałam sobie tych pytań, niewiele także się nad nimi zastanawiałam. Tym mocniej chwyciła mnie za serce historia mężczyzny i dylematy, z jakimi się zmagał. Mimo że autorka poświęciła mu trochę mniej uwagi, dla mnie był równie ważnym bohaterem. Scott zrobił na mnie piorunujące wrażenie, a podejmowane przez niego decyzje uczyniły go w moich oczach bohaterem. Wspaniały, wartościowy mężczyzna. 

„Czy w przypadku rodzicielstwa być nie jest znacznie lepsze niż nie być”?

Mara i Scott cudownie dawali sobie radę w tych zmaganiach z życiem, próbując wygrywać w tych niesprawiedliwych bitwach. Bez wątpienia, duże znaczenie miał tutaj fakt, że nie byli sami. Każdego dnia wspierali ich bliscy i przyjaciele. Swoją cierpliwością, determinacją i miłością zapewniali im niezwykłe wsparcie i garść pozytywnej energii. Timmer przepięknie pokazała, jak istotną rolę odgrywają w naszym życiu przyjaciele i bliscy. Kim bylibyśmy bez nich? Jak dawalibyśmy sobie radę?

„Ostatnie pięć dni” zrobiło na mnie olbrzymie wrażenie. Podchodziłam do tej powieści z wielkimi oczekiwaniami i śmiało mogę przyznać, że otrzymałam dużo więcej, niż się spodziewałam. Timmer pisze lekko, czyta się ją z przyjemnością. Każde zdanie jest przemyślane i dopracowane, a zarazem przepełnione emocjami. Autorka bardzo wysoko ustawiła sobie poprzeczkę i stanęła do walki z trudnymi tematami. Z tych pojedynków wyszła zwycięsko, udowadniając tym samym, że ma wiele do powiedzenia, zarówno na temat życia, jak i ludzi. Udało jej się nie tylko zmusić czytelnika do myślenia i zadawania sobie pytań, podarowała mu także kilka bardzo cennych rad. Dawno żadna książka nie dostarczyła mi tylu wzruszeń. Uwielbiam takie refleksyjne powieści, które sprawiają, że w oku czytelnika pojawiają się łzy, a w sercu smutek. W końcu prawdziwe życie również nie jest usłane różami. 

30 komentarzy:

  1. Książka zapowiada się dobrze, pewnie po nią sięgnę po Twojej zachęcającej recenzji :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Już od dłuższego czasu planuję przeczytać jakąś książkę z serii "Kobiety to czytają" i kurczę, no nie wiem po co sięgnąć, skoro wszystkie są świetne. Jednak być może w pierwszej kolejności sięgnę po powyższą ;P

    Pozdrawiam,
    Czytelnicze turbulencje- klik!

    OdpowiedzUsuń
  3. Cóż mogę powiedzieć? Tytuł zapisałam i muszę go mieć!

    OdpowiedzUsuń
  4. Już od dawna mam na nią ochotę. Mam nadzieję że niedługo znajdę okazję i ją przeczytam. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Również lubię sięgać po takie życiowe i refleksyjne powieści, a przy okazji czytania trochę się wzruszyć :) Na pewno będę pamiętać o tej pozycji.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie słyszałam o książce, ale wydaje się być przekonująca :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie słyszałam o tej książce, ale skoro tak zachwalasz to chętnie po nią sięgnę;)
    PS: Zostałaś nominowana do TAG'u, szczegóły tutaj: http://ksiazkoholiczka94.blogspot.com/2015/09/the-name-book-tag.html

    OdpowiedzUsuń
  8. Lubię podobne powieści, a Twoja recenzja zachęca mnie jeszcze bardziej ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Widziałam tytuł w zapowiedziach, a po recenzji jeszcze bardziej mam ochotę przeczytać:)

    OdpowiedzUsuń
  10. To jedna z książek z serii "Kobiety to czytają", którą od dawna chcę przeczytać. Jak już pewnie wiesz, mnie podobnie jak Ciebie, bardzo interesują tematy chorób. Po "Motylu", "Zorkowni", "Sensu sens" i "Chustce" chętnie sięgnę więc po "Ostatnie pięć dni". Z polecanych przez Ciebie książek mam jeszcze cały czas w pamięci "Znikasz" - ją też mam na swojej czytelniczej liście. :-) Eh, tyle książek, a czasu tak mało. :-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że pamiętasz o "Znikasz", to jedna z najlepszych książek, jakie przeczytałam w tym roku :) Teraz ja muszę się zabrać za te polecane przez Ciebie! :) Ostatnio zastanawiałam się nad "Złączonymi", ale coś mi tam zgrzyta. A cała seria "Kobiety to czytają" jest wyjątkowa, ja czytam teraz zdaje się trzecią książkę z serii, ale już jestem zauroczona :)

      Usuń
  11. Przeczytałam Twoją świetną recenzję i bez żadnych wątpliwości wrzuciłam ją do koszyka! Teraz mogę go już zatwierdzić, udać się do kasy, zapłacić i czekać na paczuszkę ;) Wiem, wiem, miałam w tym miesiącu wyluzować, niezupełnie mi się udało ;) Pozdrawiam Cię Ewelinko i ciągle trzymam kciuki... wiesz za co ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat w tym miesiącu jestem w stanie zrozumieć szał książkowych zakupów (nie żebym wcześniej nie rozumiała, ale tym razem lepiej), bo sama kupiłam więcej niż zazwyczaj :) Dziękuję Ci Agnieszko, to wspaniale mieć taką dobrą duszę :)

      Usuń
  12. Tyle strasznych chorób odbiera życie wielu wspaniałym osobom, czytając takie książki zawsze doceniam swoje życie i jestem wdzięczna za dotychczasowe zdrowie.. Powieść na pewno interesująca, mam nadzieję, że kiedyś na nią natrafię!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, podczas czytania takich książek człowiek inaczej patrzy na swoje życie.

      Usuń
  13. Książka bardzo mnie zaintrygowała i myślę, że przypadła mi do gustu. W najbliższym czasie postaram się z nią zapoznać :) Świetny blog!

    Pozdrawiam i zapraszam do mnie na wspis o czarnych charakterach :)
    www.nalogowy-ksiażkoholik.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Kochani, jest mi niezmiernie miło gościć Was na mojej stronie :) Bardzo chętnie zajrzałabym do każdego, dlatego proszę, zostawcie kilka słów, które naprowadzą mnie na Wasz trop :)