Tytuł: Ostatnie dni królika
Autor: Anna McPartlin
Wydawnictwo: HarperCollins
Rok wydania: 2015
Liczba stron: 400
Gatunek: literatura współczesna
Ostatnie dni swojego życia Mia spędza w hospicjum.
Mimo że nikt nie chce w to uwierzyć, podświadomie bliscy kobiety wiedzą, że to
już koniec. Patrzą na jej ból i nie mogą się z tym pogodzić. Bo i dlaczego by
mieli? Mia ma dopiero 40 lat, ukochaną córeczkę, uporządkowane życie.
Zdecydowanie to jeszcze nie czas na pożegnanie, zwłaszcza, że kiedy jej już nie
będzie, krewni pozostaną- z żalem, uczuciem straty i miłością, której nie
będzie już gdzie ulokować.
„Dawanie sobie rady to jeszcze nie życie”.
„Ostatnie dni królika” to jedna z tych książek, które
przez dobre kilka tygodni rozpychały się łokciami w Internecie, okupując
wszystkie możliwe miejsca, zaczynając w księgarniach i na blogach kończąc.
Wszyscy jednogłośnie przekonywali, że to głęboka, emocjonalna i wzruszająca
powieść, od której nie sposób się oderwać. Koniecznie musiałam przekonać się
sama i wiecie, zupełnie przepadłam.
McPartlin podzieliła historię Mii na dziewięć dni. W tym
krótkim czasie udało się jej przepięknie zmiksować przeszłość z
teraźniejszością i bez problemu upchnąć całe życie kobiety i jej rodziny.
Uwielbiam takie historie, kiedy tu i teraz tak mocno łączy się z tym, co już minęło.
Autorka nie próbowała na siłę zatrzymywać nas przy łóżku chorej, kiedy czuła,
że robi się zbyt smutno i ciężko, chętnie zabierała nas w podróż do lepszych i
weselszych czasów, choć momentami miałam wrażenie, że w tej rodzinie zbyt
dobrze ich nie poznali. Historia Hayes’ów zbudowana została na walce z bólem,
trudnych wspomnieniach i okupiona cierpieniem. Rodzinna miłość i wspaniała
przyjaźń nie była w stanie ustrzec bohaterów przed kłodami, które los rzucał im
pod nogi.
„Tym, czego żałowała najbardziej, była przyszłość”.
Wydawać by się mogło, że najciężej ma Mia, w końcu to
ona umiera, rozpaczliwie, zbyt szybko, w wielkich męczarniach, a co najgorsze-
na oczach bliskich. No właśnie, tylko co z tymi bliskimi? Jak można zajmować się
własnym życiem, patrząc jak cudze przecieka przez palce. Jak czerpać radość
widząc mozolny proces umierania swojego dziecka albo rodzeństwa. Czy można tak
po prostu się wyłączyć, wierząc, że wszystko się ułoży? Zdecydowanie nie.
Rodzice Mii nie chcieli ani uwierzyć ani się poddać. Szukali sposobu, który
ocaliłby kobietę i… ich samych. W ich sercu i umyśle zagościł jednak taki czas,
kiedy na wszystko było już za późno.
„Kiedy wszyscy wrócili do domu, Królik wyciągnęła się
na łóżku, próbując pogodzić się w myślach ze swoim nieuchronnym odejściem. W
ogóle nie czuła złości, poczucie frustracji również gdzieś zniknęło. Nie bała
się, niczym się nie martwiła. Nie odczuwała goryczy ani pragnienia zemsty. Było
jej po prostu smutno, że musiała rozstać się z ludźmi, których tak bardzo kochała”.
Mam wrażenie, że każda ciężka choroba całkowicie
obnaża i upadla człowieka, wyciągając z niego to, co najgorsze. Najbardziej
bolało mnie, kiedy widziałam jak blisko matka jest ze swoją córką i jak ciężko
pogodzić się jej z faktami. Ta więź robiła na mnie wielkie wrażenie,
podkreślając cierpienie każdego, kto stał się częścią tej historii. Matka Mii
płakała i przeklinała, by za chwilę otrząsnąć się i zacząć wyszukiwać
nowoczesne metody leczenia raka. Patrzyła na swoją umierającą córkę, ale nie
docierało do niej, że to faktycznie ma miejsce naprawdę. Mia tymczasem patrzyła
na swoje dziecko, ważąc w głowie jego losy i szanse. Nie wierzyła, że wbrew
swojej woli musi opuścić ukochaną córeczkę. McPartlin bardzo pięknie i
realistycznie oddała niechlubny klimat tej historii, zapewniając czytelnikowi
całą gamę emocji i wzruszeń, o których nie sposób szybko zapomnieć.
„Ostatnie cztery lata były smutne i ciężkie, a
jednocześnie wspaniałe, bo mamusia potrzebowała jej tak bardzo, jak ona jej.
Były jak kumple z okopów, walczący o wspólne przetrwanie”.
„Kocham Cię, mamo. Nigdy nie chciałam innej mamy.
Zawsze wybrałabym tylko Ciebie. Byłaś najlepsza. Jesteś najlepsza”.
Umieranie Mii przeplatało się z umieraniem innego
bohatera. Choć nie żył on już wiele lat, w sercu kobiety i jej rodziny wciąż
zajmował szczególne miejsce. Kiedy patrzyli na jego powolną śmierć, razem z nic
cierpieli i przeżywali sens tego wszystkiego, po to, by po latach znów wrócić
do tego samego miejsca, by znów płakać i wytykać losowi i Bogu niesprawiedliwość.
Mimo optymistycznych akcentów i nadziei, która subtelnie opatula bohaterów, nic
nie jest w stanie zakamuflować nieszczęść, które spotkały tę rodzinę.
McPartlin zrobiła na mnie ogromne wrażenie, zajmując
honorowe miejsce obok moich ulubionych autorek- Jodi Picoult czy Lisy Genovy.
Bardzo się cieszę, że o tej książce było tak głośno i że dzięki temu na nią
trafiłam. Moim zachwytom i ciepłym słowom pod adresem autorki mogłoby nie być
końca, jednak nie zmieni to jednej rzeczy- tę historię po prostu trzeba poznać
samemu i przeżywać ją we własnym wnętrzu, całym sobą.
Czytałam o tej książce dużo opinii i wszystkie są pozytywne, więc się skuszę i ją kupię :)
OdpowiedzUsuńI bardzo dobrze zrobisz :)
UsuńZnowu ta książka... MUSZĘ JĄ MIEĆ! Bardzo chce orzechy tak, już dawno nie miałam takiego parcia na książkę, jak w tym przypadku.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Justyna z książko miłości moja
Ja też chciałam ją mieć od momentu, kiedy tylko o niej usłyszałam :)
UsuńMam wrażenie, że ta powieść wręcz czeka na mnie , abym ją w końcu dorwała i przeczytała.Okładka jest przepiękna♥ Wiem też ,że będę musiała zaopatrzyć w wielką paczkę chusteczek:3
OdpowiedzUsuńMasz dużo racji :)
UsuńMuszę koniecznie przeczytać tę książkę, bo widzę, że wywiera na większości czytelników ogromne wrażenie.
OdpowiedzUsuńTo prawda, nie jestem odosobniona w swojej opinii :)
UsuńWspaniała książka, bardzo się cieszę, że ją mam:) Wzruszająca, ale zarazem taka normalna bez zbędnego patetyzmu:)
OdpowiedzUsuńNie pomyślałam o tym wcześniej, ale jak najbardziej masz rację :)
UsuńCóż, taka recenzja tylko mnie zachęca do przeczytania tej książki. Temat ciężkich chorób jest ostatnio dość popularny, jestem ciekawa jak to wygląda w tej pozycji.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://magiel-kulturalny.blogspot.com/
Dla mnie choroby są zawsze na czasie, uwielbiam taką tematykę :)
UsuńKsiążka zbiera pozytywne opinie, ale ja po nią nie sięgnę. Dla mnie taki temat jest tak dołujący i przygnębiający, że nie zdecyduję się na lekturę.
OdpowiedzUsuńTrzeba lubię taką tematykę, o dziwo ja się w takiej lubuję.
UsuńMam w planach tę książkę :)
OdpowiedzUsuńA teraz czas na realizację :)
UsuńTo zdecydowanie jest mój MUST READ!
OdpowiedzUsuńMój również był :)
UsuńI na mnie ta książka zrobiła duże wrażenie :)
OdpowiedzUsuńZdziwiłabym się, gdyby było inaczej :)
UsuńKsiążka wydaje się być naprawdę ciekawa, ale nie potrafię się do niej przekonać, mimo, że to kolejna pozytywna recenzja jaką czytam. Może jednak kiedyś ;)
OdpowiedzUsuńNie ma po co się zmuszać :)
UsuńZdecydowanie nie moje klimaty. Nie przepadam za tego typu tematyką.
OdpowiedzUsuńWielka szkoda :)
UsuńOstatnio widziałam mnóstwo recenzji tej książki, bardzo mnie ciekawi, muszę i ja się zapoznać z treścią!
OdpowiedzUsuńKoniecznie, to lektura obowiązkowa! :)
Usuń