Tytuł: Niemoralna gra
Autor: Jolanta Kosowska
Wydawnictwo: Novae Res
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 335
Choć Konrad na co dzień zajmuje się wykładaniem etyki
na jednej z medycznych uczelni, w rzeczywistości niewiele ma wspólnego z
etycznym postępowaniem. Nie dba o zdanie innych, ich dobro nie leży mu na
sercu. Konrad żyje dniem dzisiejszym, skupiając się wyłącznie na sobie. Czy
zastępstwo w studenckim telefonie zaufania może zmienić jego podejście do
życia? Czy jeden telefon może zaważyć na jego przyszłości?
Kilka tygodni temu przeczytałam najnowszą książkę autorki-
„Nie ma nieba”. Mimo że od tego czasu miałam okazję poznać kilka wyjątkowych
książek, tamta skutecznie utkwiła mi w pamięci. Kosowska zdobyła moje serce i
zadziałała na nie z kilku stron- z jednej intrygując mnie tematem i jego
realizacją, z drugiej ujmując stylem i niebanalnością. Już wtedy przekonałam
się, że autorka wyróżnia się na tle innych polskich pisarzy i zapragnęłam
poznać pozostałe książki, które wyszły spod jej pióra. Tym razem padło na
„Niemoralną grę”.
Kiedy myślę o Konradzie przez głowę zaczynają mi
galopować setki myśli. Mimo że autorka ani przez chwilę nie starała się go
wybielać i stawiać w dobrym świetle, nie umiałam go nie polubić. Owszem, nie
podobał mi się jego stosunek do kobiet, trochę irytowała mnie postawa bawidamka
i podrywacza, odniosłam wrażenie, że nie lubi się zanadto przemęczać ani za
dużo myśleć. Chyba jednak znalazłam dla niego usprawiedliwienie, choć wydaje mi
się, że rozgrzeszanie bohatera nie leżało w gestii autorki. Delikatne sugestie
na temat jego dzieciństwa sprawiły natomiast, że w moich oczach pojawiła się
wizja mężczyzny skrzywdzonego i zdystansowanego. Mam wrażenie, że Kosowska nie
starała się zanadto rozpychać z tym obyczajowym tłem, jednak to, co zdecydowała
się przekazać czytelnikowi jest odpowiednio przemyślane i wyważone. Nie
wszystko zostaje nam podane na tacy, pozostaje jeszcze trochę miejsca dla
wyobraźni i refleksji.
„Na rozpacz i ból pożegnania też trzeba sobie w życiu
zasłużyć”.
Kolejny raz autorka udowodniła mi, że nie obawia się
podejmowania trudnych tematów, a wysoko postawiona poprzeczka nie jest dla niej
zbyt wygórowanym wyzwaniem. Tym razem Kosowska ociera się o temat szczególny i
niezwykle delikatny, mianowicie kwestie porzucania dzieci, rodzin zastępczych i
domów dziecka. W niezwykle błyskotliwy sposób próbuje odpowiedzieć czytelnikom
na pytanie, czy nasze dzieciństwo oraz to co nas spotkało, może nas
determinować jako ludzi i wpływać na budowaną przez nas przyszłość. Może?
„Wychowawcy w domu dziecka nauczyli mnie ubierać się,
myć zęby, odrabiać lekcje, składać porządnie ubrania i układać zabawki w
pokoju, uczyć się pilnie, stawiać sobie cele i dążyć do nich. Wiele im
zawdzięczam, właściwie wszystko- z wyjątkiem miłości”.
Szczególnie zainteresowała mnie problematyka bycia
sobą. Co tak naprawdę oznacza ten termin? Czy bycie sobą oznacza, że w każdej
sytuacji zachowujemy się tak samo czy dopasowujemy się do poszczególnych
wymiarów i ludzi? Czy bycie sobą oznacza, że konsekwentnie trzymamy się swojego
zdania i nigdy go nie zmieniamy? Momentami miałam problem, by zrozumieć, jaki
tak naprawdę jest Konrad, albo raczej kim jest. Jego postępowanie zaskakiwało
mnie, ale również intrygowało. Ciężko było mi przewidzieć, jak się zachowa,
choć może właśnie na tym polega skomplikowanie ludzkiej natury. Nigdy nie
możemy być pewni czego się spodziewać- ani po sobie, ani po innych.
„Bo tylko tchórze i idioci nie mają odwagi być sobą”.
Bardzo podoba mi się także forma przyjęta przez
autorkę. Z jednej strony skupienie się na wątku obyczajowym i próba zrozumienia
wielowymiarowego charakteru postaci, z drugiej chęć wpisania akcji w konwencję
thrillera czy może nawet kryminału. A jak wyszło? Niewątpliwie ciekawie, choć
trochę nie tak, jakbym się spodziewała. Czy to źle? Niekoniecznie. Po prostu
inaczej. Mniej kryminalne, a bardziej psychologicznie. Chyba nawet lepiej.
Tak, jak wspomniałam już na początku, pokładałam w tej
książce wielkie nadzieje. I nie zawiodłam się. Podoba mi się w niej wszystko od
początku do samego końca. Pomysł i jego realizacja. Styl opierający się w dużej
mierze na opisach, a mniej na dialogach. Tajemniczość i zagadkowość. Mocne
obyczajowo- psychologiczne tło. I oczywiście zakończenie, będące uroczą
wisienką na torcie. Bardzo polecam.
„Jak kochać, to całym sobą, jak przeżywać, to do
końca”.
Za możliwość poznania tej historii, zaufanie i cierpliwość serdecznie dziękuję autorce.
To raczej nie moje klimaty, ale świetnie napisałaś o tym tytule :) Bardzo przyjemnie czytało mi się Twoją recenzję.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :) Może jeszcze zmienisz zdanie :)
UsuńA może i bym się skusiła, gdyby nie to, że jestem zasypana książkami :)
OdpowiedzUsuńOdwieczny "problem" książkoholików :)
UsuńJa lubię jak jest psychologicznie, i to bardzo :) Dlatego to lektura w sam raz dla mnie :)
OdpowiedzUsuńPsychologicznego aspektu nie brakuje :)
UsuńInteresująca recenzja, a książkę bardzo chętnie przeczytam jak będę miała taką możliwość:)
OdpowiedzUsuńA książka niemniej a nawet bardziej interesująca od recenzji :)
UsuńCzytałam już wiele dobrego na temat książki i jestem nią zainteresowana :) Jak tylko będę miała okazję z przyjemnością sięgnę i zanurzę się w emocje.
OdpowiedzUsuńI bardzo dobrze! :)
UsuńNie znam tej autorki ani książki. Jeśli wpadnie w moje ręce nie powiem nie :)
OdpowiedzUsuńAutorka zdecydowanie jest warta poznania :)
UsuńŚliczna okładka i fabuła ciekawa. Faktycznie poruszenie problemu bycia sobą może być fascynujące i uczące jednocześnie :)
OdpowiedzUsuńTak, to niezwykle pouczający wątek :)
UsuńNie miałam nigdy wcześniej okazji poznać pióra autorki, wszystko jeszcze przede mną :)
OdpowiedzUsuńOminęło Cię coś dobrego :)
UsuńZdecydowanie zachęciłaś mnie do tej lektury :)
OdpowiedzUsuńTaki miałam cel :)
UsuńCzemu nie ;) Skusiłabym się na książkę ;)
OdpowiedzUsuńPowinnaś :)
UsuńChociaż nie przepadam za rozległymi opisami i preferuję dialogi, to jednak przekonałaś mnie tą zagadkowością. Być może sięgnę po tę książkę ;)
OdpowiedzUsuńJa też zazwyczaj wybieram dialogi, ale dla Pani Kosowskiej robię wyjątek :)
UsuńMam tę książkę na półce już od jakiegoś czasu, ale jakoś ciągle nie było mi do niej po drodze. Kusi mnie to mocne obyczajowo-psychologiczne tło. Jak tylko odkopię się z zaległości, na pewno sięgnę po ten tytuł.
OdpowiedzUsuńJa też mam na półce sporo nieprzeczytanych, ale potem kupuję nowe i tak w kółko, a wraca się ciężko :)
UsuńNo nie wiem, jeszcze się zastanowię, aż tak bardzo mnie nie kusi :)
OdpowiedzUsuńA szkoda :)
UsuńNie słyszałam wcześniej ani o autorce, ani o tym tytule, ale zaintrygowałaś mnie. :-) Ciekawe, czy udałoby mi się polubić Konrada. Nawet jeśli nie, to rozważania na temat bycia sobą i trzymania się własnego zdania, wydają się być szalenie interesujące. :-)
OdpowiedzUsuńJa przeczytałam dwie książki autorki i naprawdę mi się podobały, mogę polecić z czystym sercem :)
Usuń