niedziela, 29 listopada 2015

Czas zemsty




Tytuł: Płatki na wietrze
Autor: Virginia C. Andrews
Wydawnictwo: Świat Książki
Rok wydania: 2012
Liczba stron: 446
Gatunek: literatura piękna  






Cathy, Christopher i Carrie. Urocza trójka rodzeństwa, którego życie potoczyło się w najmniej przewidywalny i najgorszy możliwy sposób. Wydawać by się mogło, że ucieczka z poddasza pozwoli im raz na zawsze zamknąć ten rozdział i przestać wciąż oglądać się za siebie, w oczekiwaniu na matczyną miłość. W rzeczywistości jednak nie ta łatwo wymazać przeszłość i oddzielić ją grubą kreską. Nie można tak po prostu porzucić wspomnień i zacząć żyć, jakby nic się nie stało.

„Płatki na wietrze” to kontynuacja przygód rodzeństwa, które czytelnik poznał za sprawą „Kwiatów na poddaszu”. Już w trakcie czytania pierwszej części wiedziałam, że muszę poznać jej kontynuację. Byłam szalenie ciekawa, jak potoczą się losy rodzeństwa i czy w końcu odnajdą spokój. Mimo że ta część zapowiadała się nieco bardziej optymistycznie, w ostatecznym rozrachunku ciężko określić ją jako pozytywną historię. Dlaczego? Być może za sprawą tej kłopotliwej przeszłości, być może to kwestia poruszanych przez nią problemów.

Dalszą historię poznajemy z perspektywy Cathy i to jej najwięcej jest w tej książce. Dziewczynka próbuje podążać za marzeniami i zapomnieć o popełnianych błędach. W uszach wciąż brzmią jej przykre słowa babki, a serce rozrywane jest przez grzechy matki. Cathy nie chce przypominać żadnej z nich. Skupia się na sobie i swoich uczuciach. Może nawet trochę za bardzo. W jej postępowaniu niewątpliwie mocno odbijają się cienie przeszłości. Mroczne widma powracają w ponownej krzywdzie. Dziewczynka pragnie być dobra i czysta, jednak widać, że ciężko jej normalnie funkcjonować. Niedostatki miłości sprawiają, że zapalczywie i gorąco pożąda bliskości, poniekąd myląc miłość z namiętnością. W drugiej części, podobnie jak w poprzedniej książce, nie brakuje odważniejszych scen z udziałem dziewczynki. Nie brakuje także kolejnych partnerów, miłostek, przygód. Tylko tego Chrisa jakby mniej. I sama nie wiem, czy to dobrze, czy źle.

„Myśl o rozstaniu przerażała mnie. Czy potrafię bez niego żyć? To była jej wina, to ona sprawiła, że nie mogliśmy bez siebie egzystować”.

Przez cały czas miałam wrażenie, że Chris w pewien sposób ciągnie Cathy na dno, nie pozwalając jej zapomnieć o tym, co było. Bez wątpienia chłopcu o wiele ciężej jest przejść nad tą sytuacją do porządku dziennego i wyleczyć się z tej grzesznej miłości. Trochę szkoda mi było tego rodzeństwa, tak zaplątanego w sieć intryg i kłamstw rodzicielki, zwłaszcza, że ich zagubienie nie ustępowało z upływem kolejnych lat, chyba nawet wręcz przeciwnie. Cathy i Christopher byli jak ćmy lecące do ognia. Niszczyli siebie i bliskich, żyjąc wciąż przeszłością. Każde na swój sposób próbowało uporać się z koszmarem dzieciństwa, ale ich sposoby tylko pchały ich ku autodestrukcji.

Kolejne strony i kolejne lata nie zmniejszały tęsknoty za matką. Bo czy można o niej zapomnieć? Czy naprawdę można się wyrzec tej najbliższej osoby? Czy można przestać łaknąć matczynej bliskości? Nie. To nie jest możliwe. Mówi się, że miłość i nienawiść dzieli tylko jeden krok. Wydaje mi się, że to zdecydowanie zbyt mało, by przestać kochać, a zacząć nienawidzić. Nie, po prostu nie można! Nie da się żyć w ten sposób, nie oszukując samego siebie. Matka, jaka by nie była, zawsze będzie matką.

„Jeśli odtrąca cię własna matka, to cóż warte jest życie? Czy ma ono jakiś sens”?

Autorka pięknie przedstawia dylematy młodości. Fizyczne pociągi, zauroczenia, problem z odróżnieniem rzeczy błahych od istotnych. Mam wrażenie, że tym samym przybliża się do nurtu literatury młodzieżowej, którą tak lubię. Wspaniale czytało mi się o tych młodych i pożądających życia ludziach, którzy pragnęli jedynie zaznać trochę szczęścia. Wraz z nimi podążałam za marzeniami, a następnie dzieliłam porażki, po cichu licząc na to, że każde z nich wyjdzie w końcu na prostą.

Drugą część przygód rodzeństwa pochłonęłam równie szybko jak pierwszą. Świetnie się bawiłam, rozkoszując się tym mrocznym światem. Autorka jeszcze bardziej zagłębiła się w mrokach umysłu, zostawiając czytelnika sam na sam z czarnymi myślami. Kolejne kroki rodzeństwa mogły dziwić, szokować, czy obrzydzać, jednak ja chętnie ich usprawiedliwiałam, wciąż pamiętając o trudnej przeszłości. A czy Ty, drogi czytelniku, tak chętnie odpuściłbyś im grzechy?


„Jeśli człowiek chce osiągnąć spokój duszy i szczęście, musi nauczyć się przebaczać”.


12 komentarzy:

  1. Koniecznie muszę poznać "Kwiaty na poddaszu"! Myślę o tej książce już od dłuższego czasu i nadal nie mogę się za nią zabrać. Z pewnością nadrobię zaległości :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja rozglądam się dopiero za "Kwiatami na poddaszu" i mam nadzieję, że niedługo zapoznam się z twórczością autorki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Obie książki mam w planie:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dla mnie to okropna książka, w ogóle seria, ale co kto lubi :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja już mam za sobą całą serię. Czytało się szybko, powieść fascynowała. Zawsze się jednak zastanawiałam skąd autorka brała tak makabryczne pomysły. To prawda co napisałaś. Cathy i Christopher działali na siebie destrukcyjnie. Jednak przez pobyt na poddaszu ich relacje zostały tak silnie powiązane, żw trudno było je rozluźnić. Tetaz na pewno sięgnę po Pamiętnik Christophera. Jestem ciekawa co tam można było jeszcze wymyślić.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ta seria powoli staje się moim wyrzutem sumienia, bo mimo że od dawna mam pierwszą cześć u siebie, wciąż po nią nie sięgnęłam :( Muszę w końcu ją dopaść, bo ogromnie ciekawią mnie losy bohaterów.

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytałam dwa razy tę serię, raz jeszcze w szkole średniej, drugi raz całkiem niedawno. Za pierwszym razem mi się podobała, ale to za drugim razem, kiedy spojrzałam na nią z perspektywy rodzica, wstrząsnęła mną do granic możliwości. Choć to dwie pierwsze części, są moimi ulubionymi, jak dla mnie im dalej tym... inaczej.

    OdpowiedzUsuń
  8. Chcę, chcę i jeszcze raz chcę! :)
    modnaksiazka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Akurat ostatnio znajoma namawiała mnie na przeczytanie "Kwiatów na poddaszu" i z pewnością sięgnę po nie, jak tylko uporam się ze swoimi zaległościami;)

    www.ksiazkoholiczka94.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie miałam styczności z twórczością autorki, a widzę, że mogę żałować. Twoja recenzja przekonuje mnie, że warto i jeżeli tylko się zdecyduję, zacznę od „Kwiatów na poddaszu”, lubię poznawać historie od początku, inaczej czułabym jakieś braki... Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ta seria towarzyszyła mi przez wakacje, teraz zabieram się za "Pamiętnik Christophera" :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Czytałam całą sagę Dollangangerów :) i dwie pierwsze części oraz tom piąty podobały mi się najbardziej :) Potem nie było dla mnie już tak emocjonująco, aczkolwiek nie żałuję, że zapoznałam się z całą serią :) Ciekawa jestem Ewelinko, jak ocenisz pozostałe tomy :) Pozdrawiam ciepło i życzę Ci przyjemnego tygodnia :)

    OdpowiedzUsuń

Kochani, jest mi niezmiernie miło gościć Was na mojej stronie :) Bardzo chętnie zajrzałabym do każdego, dlatego proszę, zostawcie kilka słów, które naprowadzą mnie na Wasz trop :)