niedziela, 4 września 2016

Drogą do "Autodestrukcji"- recenzja + krótki wywiad z Moniką Zajas




Autor: Monika Zajas
Tytuł: Autodestrukcja
Wydawnictwo: Czarna Kawa
Rok wydania: 2016
Liczba stron: 256
Gatunek: literatura współczesna 






Niedoszły reżyser, artystka i informatyk. Spragnieni spełnienia marzeń, łaknący lepszej przyszłości. Dążący do celu i gubiący się gdzieś po drodze. Polujący na uznanie, szacunek, pieniądze. Zatracający się w planach, szalejący z ich realizacją. Zmierzający prostą drogą do autodestrukcji.

Czy znacie to uczucie, kiedy kilka dni po zakończeniu lektury wciąż macie problem z zebraniem myśli?

Czy wiecie, jak to jest, kiedy emocje wypełniają wasze wnętrze, prowadząc do walki serca z rozumem?

Czy potraficie z czystym sumieniem rzec, że zawsze zachowujecie zdrowy rozsądek i potraficie znaleźć złoty środek?

„Autodestrukcję” przeczytałam jednego popołudnia. Nie potrafiłam z niej zrezygnować, podobnie jak bohaterowie Zajas nie potrafili zrezygnować w siebie. Czytałam, zgrabnie przechodząc od jednego rozdziału do drugiego, aż w pewnym momencie zupełnie się zapomniałam. Nie byłoby to możliwe, gdyby nie fakt, że autorka stworzyła wartościową i dopracowaną powieść.

Filarem, bez którego historia ta nie utrzymałaby się w pionie, są jej uczestnicy. Ludzie tacy jak my, przypominający nam bliskich czy przyjaciół. Z jednej strony pragnący spełnienia marzeń, z drugiej nieco zagubieni w drodze do ich realizacji. Charakterni, silni i pełni pasji, ale także trochę roztrzęsieni i poddający się chwili. Szczerzy, bezkompromisowi, będący sobą. Budzący u czytelnika różnorodne emocje, których nie sposób określić jednym zdaniem. Zapadający w pamięć.

Szalenie zaintrygowała mnie ich podróż, próby uchwycenia lepszego jutra i subtelnego zapominania o dniu dzisiejszym. Mimo że ta historia nie jest długa, można by nawet powiedzieć, że składa się na nią kilka dosyć krótkich fragmentów, intryguje, jest dopracowana, na swój sposób szczegółowa i pełna. Zawsze mam problem, żeby uwierzyć, że w niewielkich objętościowo książkach można tyle zmieścić- głębokich emocji, wielu dylematów, trudnych decyzji. Monice Zajas się to udało i powiem szczerze, że jestem pełna podziwu.

Niewątpliwie mam problem z okazywaniem zaufania polskim autorom. Stopniowo się otwieram, powoli daję szansę. A czytając takie książki mam na to coraz większą ochotę. Autorka sprawnie operuje słowem. Wdzięcznie przeplata damskie i męskie dramaty. Świetnie wczuwa się w każdego bohatera. Doskonale wie, o czym chce opowiedzieć i bardzo zręcznie daje sobie z tym radę. Z każdą kolejną kartką wzrasta napięcie. Każda z tych krótkich opowieści budzi wielkie zainteresowanie, a przeplatanie ich ze sobą sprawia, że chętnie podążamy za bohaterami dalej, czując wzrastającą ciekawość i licząc, że zakończenie powali nas na łopatki. I dokładnie tak jest.

Po tej lekturze czuję się poruszona i zmieszana. Zajas dała mi mocno do myślenia. Z wielką niecierpliwością będę wypatrywać kolejnej książki jej pióra. 

"Autodestrukcja" wstrząsnęła mną na tyle mocno, że nabrałam chęci, by porozmawiać z jej autorką, licząc, że rozmowa ta pozwoli mi lepiej zrozumieć. Zapraszam do przeczytania krótkiego wywiadu.

1) "Autodestrukcja" wywołuje w czytelniku wiele emocji- ogarnia go mrokiem, otula pytaniami, ale także w nietypowy sposób motywuje do działania i spełnienia marzeń. Jakie emocje towarzyszyły Pani w trakcie pisania? Czy były one zbliżone do tych, które odczuwa czytelnik?

Zwykle towarzyszyły mi sprzeczne uczucia. Z jednej strony moja optymistyczna i łagodna natura nakazywała mi tworzyć przyjazne obrazy, uśmiechniętych ludzi, powieść napisaną z happy endem; z drugiej strony zapędy do mrocznych historii brały górę ;) Cały czas kibicowałam bohaterom, żeby mimo wszelkich przeciwności losu spełnili swoje marzenia. Podczas pisania moje serce biło zdecydowanie szybciej. Nie napisałam ani jednego zdania będąc sama w domu, moja wyobraźnia potrafi napędzić mi niezłego stracha ;)
Cieszę się, że książka motywuje do działania i spełniania marzeń – cel został osiągnięty! :)

2) Powieść czyta się szybko, historię pochłaniamy jednym tchem. Czy jej napisanie przysporzyło Pani trudności czy poszło jak z płatka?

Łatwo nie było. Temat jest trudny, a już po napisaniu wstępu miałam poprzeczkę wysoko postawioną. Musiałam zastanowić się, dlaczego bohaterowie chcą postąpić właśnie w taki sposób. Z każdą kolejną stroną coraz bardziej darzyłam ich sympatią, zmierzałam w kierunku ich autodestrukcji, a jednocześnie pragnęłam ich ocalić. Znów sprzeczne uczucia ;)

3) Więcej miejsca poświęciła Pani w swojej książce mężczyznom. Dlaczego?

Nawet nie zwróciłam na to uwagi, ale faktycznie tak jest. Pisanie i czytanie książek jest takie fascynujące, ponieważ nagle możemy stać się kimś innym. A jeśli jest to jeszcze odmienna płeć, to jest dodatkowe wyzwanie!

4) Czy w bohaterach możemy doszukiwać się pewnych cech charakterystycznych dla Pani?

Najwięcej moich cech otrzymała Anja. Jest dokładnie taka, jak ja, jeszcze kilka lat temu: maluje, kocha śpiewać, pisze teksty piosenek, chodzi na koncerty, muzyka odgrywa w jej życiu najważniejszą rolę. Ponad to spóźnia się do pracy, ucieka myślami zupełnie gdzie indziej, ma swój własny świat. Miałam kiedyś plan napisać scenariusz i nakręcić film, tak samo, jak Alan. Tak, jak Patryk chciałabym podróżować, zwiedzać zakątki świata, wygrzewać się na słońcu w ciepłych krajach i podziwiać piękne widoki…

5) "Autodestrukcja" przypomina samo życie. Czy to z niego czerpie Pani inspiracje?

Inspiracje czerpię zewsząd, ale najbardziej ze swojego najbliższego otoczenia. Łatwiej mi pisać o tym, co widzę, czuję, co jest mi bliskie, niż o czym, co jest zupełnie oderwane od mojej rzeczywistości.

6) Czy ma już Pani plany na następną powieść? Czego możemy się spodziewać?

Mam historię, która kiełkuje w mojej głowie i tylko czeka, aż uporam się ze wszystkim sprawami i w końcu usiądę przed komputerem i pozwolę się jej wydostać ;) Napisałam już kilka scen, ale na chwilę obecną nawet ja nie wiem, czego można się do końca spodziewać. Zapraszam na mój profil na facebooku, czasem publikuję na nim fragmenty nowej powieści J https://www.facebook.com/monikazajaspisarka/

Za możliwość poznania tej historii dziękuję Wydawnictwu Czarna Kawa. Za rozmowę bardzo dziękuję Autorce. 

9 komentarzy:

  1. Miałaś genialny pomysł i połączyłaś recenzję z wywiadem. Tę książkę wspominam cały czas, chociaż przeczytałam ją zaraz po premierze. To jest jedna z tych książek, która daje wiarę, że nasi rodacy potrafią pisać!

    OdpowiedzUsuń
  2. To książka, którą naprawdę warto przeczytać i będę ją polecać każdemu :) Fajny pomysł na recenzję i wywiad. Świetnie się czytało i dobrze się teksty uzupełniały :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Na książkę mam ochotę od dłuższego czasu, wiele dobrego już o niej przeczytałam. Wywiad okazał się dobrym uzupełnieniem recenzji, miałaś dobry pomysł żeby to połączyć ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dużo dobrego czytam o tej książce i też na pewno przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo ciekawy wpis! O książce już trochę słyszałam i bardzo chętnie ją przeczytam :)
    Pozdrawiam! http://literacki-wszechswiat.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie słyszałam wcześniej o tej książce, a warta jest uwagi :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciekawy wywiad :) Nad książką się zastanowię :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Lubię kiedy autorzy wplatają w charakter swoich bohaterów własne cechy :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Skusiłabym się na ten tytuł, a autorka swoimi odpowiedziami sprawiła, że poczułam do niej sympatię :D

    OdpowiedzUsuń

Kochani, jest mi niezmiernie miło gościć Was na mojej stronie :) Bardzo chętnie zajrzałabym do każdego, dlatego proszę, zostawcie kilka słów, które naprowadzą mnie na Wasz trop :)