poniedziałek, 9 kwietnia 2018

Katie Marsh "Życie bez ciebie" [recenzja przedpremierowa]




Autor: Katie Marsh
Tytuł: Życie bez ciebie
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2018
Liczba stron: 416
Gatunek: literatura współczesna 








Wydarzenia sprzed kilkunastu lat na zawsze podzieliły Zoe i jej mamę. Przez cały ten czas kobiety żyły z dala od siebie, walcząc z emocjami i próbując udźwignąć ciężar tego, co wydarzyło się między nimi. Kiedy w dniu ślubu Zoe dowiaduje się o aresztowaniu matki, musi zdecydować, co jest dla niej najważniejsze i na nowo poukładać swoje życie.

Nie jest żadną tajemnicą, że uwielbiam powieści należące do serii Kobiety to czytają. Pieczątka klubowa stanowi dla mnie gwarancję poruszającej lektury, która skłoni do refleksji i pozwoli spojrzeć na pewne sprawy inaczej. Mówiąc krótko to powieść kobieca w najlepszym wydaniu, o czym miałam okazję przekonać się kolejny raz.

Tym razem książkowa fabuła okazała się dla mnie szczególna. Nie potrafiłam przejść obojętnie obok tematu napiętych relacji głównej bohaterki, Zoe, i jej mamy. Nie byłam w stanie wyobrazić sobie, jakie wydarzenia sprzed lat poróżniły kobiety i oddaliły na kolejną dekadę. Moja więź z mamą jest wyjątkowa i nie wyobrażam sobie, że mogłabym przestać się do niej odzywać i tak po prostu żyć dalej. Nie rozmawiać ze sobą każdego dnia, nie dzielić wspomnień. Dlatego też temat ten okazał się dla mnie tak istotny i interesujący- chciałam zrozumieć motywację Zoe.

Na uznanie zasługuje przede wszystkim sposób, w jaki autorka przedstawiła tę historię. To wyjątkowo emocjonalne połączenie bieżących wydarzeń i minionych lat. Główna bohaterka kojarzy się z teraźniejszością, zmianą stosunku do matki, próbą wybaczenia, zmianą punktu widzenia. Natomiast jej matka symbolizuje przeszłość, za sprawą przepięknych listów opowiadając jak mijały jej najpiękniejsza lata z Zoe i te najsmutniejsze bez niej. Przeplatanie się tych wydarzeń sprawia, że historia staje się bardziej interesująca i mocniej angażuje czytelnika, dodatkowo pozwalając nam zrozumieć obydwie strony.

W swojej powieści Marsh wytrwale i poruszająco szuka drogi do serca czytelniczek. Odwołuje się do ich wspomnień, skłania do zajęcia stanowiska wobec bohaterek i postawienia się na ich miejscu. Nie jestem jeszcze matką, za to bardzo dobrze pamiętam czasy mojej młodości i problemy w komunikacji z mamą. Wyolbrzymianie faktów, podchodzenie do wszystkiego bardzo emocjonalnie, próby udowodnienia, że wiem wszystko najlepiej, bo jestem już dorosła. Te wszystkie wspomnienia wróciły do mnie podczas lektury, a wraz z nimi pytanie- co by się stało, gdybym to ja zastąpiła w tej historii Zoe? Zasmucające relacje powieściowych kobiet noszą znamiona gniewu, żalu i złości, które toczą walkę z próbą zrozumienia i przebaczenia.

Ta historia uderzyła we mnie bardzo mocno, dzięki temu, że trafiła i do rozumu, i do serca. Czytałam ją z wielką niecierpliwością, przez cały czas licząc na happy end i wierząc, że Zoe i jej mama w końcu się odnajdą, zapominając o dawnych krzywdach i ciesząc się z czasu, który został im dany. Marsh snuje swą opowieść umiejętnie, pisząc o rzeczach ważnych i emocjonalnych, ale z wyczuciem, subtelnie. Pięknie łączy ze sobą istotne, niebanalne i ponadczasowe tematy, na każdej stronie udowadniając, że wcale nie jest łatwo być kobietą, a jeszcze trudniej być po prostu dobrym człowiekiem.

Przez długi czas próbowałam uporać się z moimi odczuciami wobec głównej bohaterki. Początkowo Zoe wywoływała we mnie dużą niechęć, ze względu na fakt, że nie rozumiałam jej postępowania wobec matki. Wraz z zagłębianiem się w tę opowieść zdumienie zastąpiło coś na kształt zrozumienia. W żadnym wypadku nie wyobrażałam sobie, że mogłabym ją usprawiedliwić, ale jej motywacja stała się dla mnie bardziej oczywista, szczególnie, kiedy sięgnęłam pamięcią do lat mojej młodości. Uczestnicy tej historii to postacie złożone, ich postępowanie wywołuje w nas wiele emocji, co szczególnie podoba mi się u Katie Marsh.

Autorka pisze lekko, ale z wielkim zaangażowaniem i szacunkiem dla tego, co łączy jej bohaterów. Jej opowieść składa się z prostych słów, które najszybciej trafiają do serca i najdłużej zostają w pamięci. To piękna historia o tym, co w życiu najważniejsze.

Za możliwość poznania historii Zoe dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka.

8 komentarzy:

  1. Skoro trafia do o serca i zostaje w pamięci, to koniecznie muszę przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Szczerze mówiąc nie czytałam nic z tą pieczątką, lecz tematyka tej książki jest na tyle interesująca, że myślę że niedługo to zmienię!

    Pozdrawiam!
    recenzje-zwyklej-czytelniczki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam takie powieści, dlatego z przyjemnością poznam tę historię.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie miałam bladego pojęcia o tej serii... Ale myślę, że mogłaby mi przypaść do gustu, muszę kiedyś spróbować :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Przyjemna historia, mi również przypadła do gustu :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Brzmi zachęcająco, będę mieć na uwadze ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Słyszałam o tej serii jednak nie miałam okazji nigdy przeczytać żadnej z pozycji do niej należącej - jeśli kiedyś wpadnę na któryś tytuł w bibliotece to z ciekawości po niego sięgnę :)

    she__vvolf 🐺

    OdpowiedzUsuń
  8. Wcześniej zupełnie nie zwracałam uwagi na ten znaczek! Ale jestem świeżo po skończeniu książki z tej serii. Połknęłam ją w całości w jeden dzień i była to najlepsza książka, którą czytałam w tym roku. Podobnie jak Ty nie wyobrażam sobie długich lat bez mamy. Zapisuję tytuł, bo jestem niemal pewna, że jest to naprawdę wartościowa historia! Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Kochani, jest mi niezmiernie miło gościć Was na mojej stronie :) Bardzo chętnie zajrzałabym do każdego, dlatego proszę, zostawcie kilka słów, które naprowadzą mnie na Wasz trop :)