Autor: Zdzisław A. Raczyński
Tytuł: Harib
Wydawnictwo: Editio Black
Rok wydania: 2018
Liczba stron: 544
Gatunek: literatura współczesna
Przyłączając się do norweskiej ekipy telewizyjnej
podczas wyprawy do Libii, Harib nie mógł wiedzieć, że trafi w sam środek
rewolucji. Nie mógł również przewidzieć, że stanie się uczestnikiem
zaskakujących i niepokojących wydarzeń, które zagrożą jego życiu. Jakie sekrety
skrywa jego przeszłość? Dlaczego to właśnie jego upatrzyły sobie tajne służby?
Po „Hariba” sięgnęłam licząc na intrygujący i
niebanalny thriller, mroczny, wielowątkowy, zaskakujący. Ku mojemu zdziwieniu
powieść okazała się niecodziennym gatunkowym miksem. Prawdę mówiąc nie czuję
jednak żalu i nie mam do autora pretensji, bowiem powieściowe wątki połączył i
zestawił ze sobą wyjątkowo ciekawie. Na kolejnych stronach mieszają się wątki
kryminalne i kwestie polityczne, które złagodzone zostały poprzez nutkę
przygody i przyjemny romans między bohaterami.
Taka mieszanka sprawia, że książka mocno się wyróżnia
i zapada w pamięć, choć nie każdemu przypadnie ona do gustu z równą mocą.
Motywy polityczne interesowały mnie nieco mniej i trochę wydłużały mi lekturę,
nie mogę jednak powiedzieć, by nie zostały one zrealizowane w interesujący i
dopracowany sposób. Najprzyjemniej czytało mi się natomiast o pobycie Hariba w
Libii. Raczyński poświęcił sporo miejsca na przedstawienie tradycji i obyczajów
narodu Tuaregów, wprowadzając tym samym do opowieści powiew świeżości i magię
orientu. Wierzenia tamtejszej ludności, obowiązujące zwyczaje, kulturowa
odmienność- te elementy sprawiały, że zanurzałam się w lekturze z wielką
przyjemnością.
Ze względu na wprowadzenie do powieści elementów
charakterystycznych dla różnych gatunków, mój odbiór książki na każdym etapie
był inny, czemu towarzyszyły różnorodne emocje. Nie będę ukrywała, że „Harib”
to wymagająca lektura. Trzeba poświęcić jej uwagę, by dobrze zrozumieć
poszczególne wątki, czytać w skupieniu, by zrozumieć niuanse. To powieść, którą
pokonuje się powoli i dobrze jest, moim zdaniem, poznawać ją etapami,
niespiesznie, po to by opowieść nam się nie dłużyła i po to, by ją docenić. Niektóre
wątki podobały mi się nieco bardziej, inne trochę mniej, nie mogę jednak
odmówić autorowi zaangażowania w tę historię, dopracowania jej w każdym
szczególe, zgromadzenia interesującej wiedzy i umiejętności zgrabnego
przekazania jej czytelnikowi.
Powoli, ale z przyjemnością, poznawałam wydarzenia
towarzyszące głównemu bohaterowi. Na początku nie obdarzyłam go szczególna
sympatią, jednak z czasem zaczął mi on pod pewnymi względami przypominać
jednego z moich literackich ulubieńców- Jacka Reachera. Harib, podobnie jak on,
wielokrotnie wykazał się niezwykłym sprytem i intelektem. W dążeniu do celu był
zdeterminowany, a w spełnianiu obietnic nie miał sobie równych. Odważny,
inteligentny, zdeterminowany, zamieszany w dziwne zagadki z przeszłości i
jeszcze bardziej zaskakujące intrygi polityczne i finansowe. Chciałoby się
rzec: ciekawy facet.
Choć opowieść nie należy do lekkich, styl Raczyńskiego
jest przystępny i nie sprawia trudności podczas czytania. Autor zagłębia się w
przedstawiane tematy, stara się wyjaśnić czytelnikowi niezbędne szczegóły, ale
nie nuży i nie zbacza z kursu. „Hariba” czyta się dobrze, podczas lektury cały
czas mając przeświadczenie, że to jedna z tych powieści, którym rzeczywiście
warto poświęcić czas. Jedna z książek, które warte są nieco wysiłku ze strony
czytelnika.
Powieść okazała się nieco inna, niż przypuszczałam,
ale przyniosła mi wiele frajdy i czytelniczą satysfakcję. Czytałam powoli,
dawkując sobie książkowe tematy i czekając na niespodzianki ze strony autora,
bo byłam pewna, że takie jeszcze na mnie czekają. Do gustu bardzo przypadło mi
zakończenie książki, w przyjemny i lekki sposób uzupełniające całą historię.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Editio.
Jestem ciekawa czy przypadłaby mi do gustu ;)
OdpowiedzUsuńMam mieszane odczucia. Jeszcze się zastanowię, czy przeczytam.
OdpowiedzUsuńNie jestem pewna czy zdecyduję się na lekturę, ale udany miks gatunkowy kusi. Może jednak poczekam na jakiś spokojniejszy moment, bo na razie czasu na czytanie mam niewiele.
OdpowiedzUsuńChyba się nią zainteresuję :) Lubię takie miksy gatunków.
OdpowiedzUsuń