Autor: Emma Viskic
Tytuł: Zatoka milczenia
Wydawnictwo: Muza
Rok wydania: 2019
Liczba stron: 352
Gatunek: kryminał
Niesłyszący Caleb próbuje rozwiązać zagadkę śmierci
swojego przyjaciela. Przeszkody pojawiające się na jego drodze oraz
niepełnosprawność skutecznie mu to zadanie utrudniają.
„Zatoka milczenia” to jeden z tych tytułów, które
podzieliły czytelników. Ciężko jest mi się dziwić, bowiem i ja mam mieszane
uczucia po przeczytaniu tej książki. Wydaje mi się, że to jeden z tych
przypadków, kiedy autor nie wykorzystuje potencjału przygotowanej historii.
Wielka szkoda.
Podoba mi się, że autorka oddała głos niesłyszącemu
bohaterowi. Dawno nie spotkałam się z taką osobą w literaturze, a już raczej
nigdy z sytuacją kiedy człowiek z taką niepełnosprawnością próbuje na własną
rękę rozwiązać zagadkę kryminalną. Uważam, że kreacja głównego bohatera jest
najmocniejszą stroną powieści, szczególnie, że Viskic bardzo dobrze udało się
oddać emocje i problemy Caleba. Na stronach powieści obserwujemy codzienną
walkę o normalność i za to bez wątpienia autorka zasłużyła na plusa.
Nie jestem natomiast pewna, czy kreując takiego bohatera,
autorka nieświadomie się nie pogrążyła. Ciężko bowiem za nim nadążyć.
Prowadzona przez niego narracja wprowadza do akcji bałagan, miejscami jest
niezrozumiała, a odnalezienie się w jego myślach mocno utrudnione. Zdarzyło mi
się, że musiałam się cofać, bo niektóre elementy nie chciały się złożyć w
pasującą całość, a mimo tego nie mogłam się w tej opowieści odnaleźć. Dużo w
niej chaosu, a dość szybki rozwój akcji, który powinien być atutem znowu obraca
się w tym przypadku na niekorzyść autorki.
Widać, że Viskic starała się, by akcja powieści była
dynamiczna i energiczna, jednak mam wrażenie, że nie wyszło tak, jak
zaplanowała. Z jednej strony, czyta się szybko i nawet całkiem nie najgorzej,
nie skupiamy się bowiem na wątkach pobocznych i unikamy przydługich
charakterystyk bohaterów. Z drugiej zaś strony czegoś brakuje, a potrzeba
prowadzenia żywiołowej i zaskakującej fabuły, sprawia, że wątki zaczynają się
rwać, można by odnieść wrażenie, że części rzeczy trzeba się domyślić lub je
sobie dopowiedzieć, a tak być nie powinno.
Myślę, że „Zatokę milczenia” najlepiej wpisać w
kategorię książek lekkich i raczej niezobowiązujących. Sama poświęciłam się tej
lekturze na plaży i w tym miejscu ona rzeczywiście całkiem nieźle się
sprawdziła. Niestety nie miałam już chęci kontynuować jej w domu. A kiedy
pojawiają się pierwsze wątpliwości, ciężko jest znowu poczuć entuzjazm i
przypomnieć sobie o zaletach utworu.
Jak wspomniałam na początku, uważam, że autorka nie
wykorzystała potencjału tej historii. Niestety widać, że jest to jej debiut.
Choć w opowieści można doszukać się zapowiedzi rozwoju, to tej książce sporo
zabrakło. Nie jestem tylko pewna, czy autorka dała z siebie zbyt mało, czy
przedobrzyła. Tytuł ten może przypaść do gustu osobom, które z kryminałem nie
mają do czynienia na co dzień, raczej na pewno zaś nie sprawdzi się w przypadku
tych wybierających tego typu książki zdecydowanie częściej.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Muza.
Mimo że książka nie spełniła do końca Twoich oczekiwań, to ja zamierzam ją przeczytać. 😊
OdpowiedzUsuńBrzmi ona bardzo ciekawa i też okładka fajna ehhe :D
OdpowiedzUsuńZAPRASZAM NA MÓJ BLOG
A mnie niesłyszący bohater bardzo zaciekawił. Chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie widzę bardzo różne opinie o tej książce i sama nie wiem czy ją przeczytam. Zainteresował mnie główny bohater i to, że jest niesłyszący, a co za tym idzie, inaczej odbiera różne rzeczy. Szkoda tylko, że autorka nie wykorzystała potencjału swojej historii i wyszło jak wyszło... No cóż, zastanowię się jeszcze nad tą książką ;)
OdpowiedzUsuń