Autor: Guillaume Musso
Tytuł: Zjazd absolwentów
Wydawnictwo: Albatros
Rok wydania: 2019
Liczba stron: 320
Gatunek: thriller
Pewnego zimowego wieczoru 25 lat wcześniej troje
przyjaciół dopuszcza się czynów, które na zawsze zmienią ich życie. Wszystko
udaje im się jednak utrzymać w tajemnicy. Przeszłość wraca jednak do nich po
latach za sprawą budzącego grozę anonimu. Co się wówczas wydarzyło? Czy ktoś
ich widział? Czy prawda w końcu wyjdzie na jaw?
Guillaume Musso to jeden z najlepszych znanych mi
pisarzy, dlatego też po jego powieści sięgam nie tylko z olbrzymią
przyjemnością, ale także nie mniejszymi oczekiwaniami. Wiele razy udowodnił mi
już, że potrafi pisać, a tworzone przez niego powieści nie tylko zaskakują, ale
również trafiają prosto w serce, zostawiając czytelnika na dłużej z głębokimi
refleksjami i gorącymi emocjami. Tym razem nie mogło być inaczej.
„Zjazd absolwentów” nie przekonał mnie jednak od razu.
Choć powieść uznałam za interesującą, to nieco się obawiałam, że może się ona
okazać słabsza i mniej urzekająca od swych poprzedniczek. Fascynacja pojawiała
się stopniowo, przychodziła z kolejnymi rozdziałami. A rozwijająca się akcja
budziła coraz większe napięcie i wywoływała niepokojącą wręcz ciekawość, tym
bardziej, że podążając za autorem i zagłębiając się w powieść, otrzymujemy
zachęcającą porcję mrocznych sekretów i nieprzyjemnych tajemnic, które tylko
czekają, by ujrzeć światło dzienne.
Musso przy okazji tej właśnie książki dowodzi, że
opisywana historia nie musi być długa, by mogła wyczerpywać temat i sprawiać
czytelnikowi satysfakcję. Autor rozpoczyna mocnym akcentem i przez kolejne 300
stron się nie ociąga, raz po raz atakując nas kolejnymi niespodziankami. Choć
na początku miałam pewne wątpliwości, szybko przekształciły się one w podążanie
ścieżką mroku i próbę dopasowania do siebie wszystkich elementów tej coraz
bardziej zawiłej układanki, bo jak przystało na dobrą powieść kryminalną, przekonujemy
się, że tych trupów w szafie (czy raczej w ścianie) jest więcej, a pochowane z
nimi sekrety łatwo mogą zburzyć spokój bohaterów.
W „Zjeździe absolwentów” Musso pięknie bazuje na
emocjach. Widać, że potrafi zaskoczyć czytelnika, łatwo wczuć się w sytuację
bohaterów i postawić się na ich miejscach. Autorowi nie chodzi jednak natomiast
jedynie o to, by zaskakiwać szczegółami zbrodni, nie stara się przejaskrawiać,
nie przyciąga uwagi zbędnymi detalami z miejsca morderstw. On opowiada
historie. Obdarza swoich bohaterów szczerymi uczuciami. Wyposaża ich w pragnienie
miłości, poczucie zazdrości, potrzebę odnalezienia się. A te emocje nie tylko
nadają im bardziej ludzki charakter. To one okazują się najlepszym motywem,
prowadzą do zbrodni, wkładają w ręce książkowych postaci broń.
Najnowsza książka Musso nie byłaby tak wartościowa,
gdyby autor postanowił opowiedzieć ją inaczej. Tymczasem on w mocny i
zadecydowany sposób łączy ze sobą wydarzenia bieżące i wątki z przeszłości.
Miesza typy narracji. Oddaje głos kolejno różnym bohaterom. I nie ma tu żadnych
niedopowiedzeń, braków, czy chaosu. Tylko emocje, namiętności i porywy serca.
Te najpiękniejsze uczucia i najgorsze instynkty. A wszystko takie ludzkie,
realne, osobiste i niemalże intymne.
„Zjazd absolwentów” to kolejna świetna powieść w
dorobku Musso. Wspaniale zaplanowana, dobrze przemyślana i znakomicie napisana.
Zaskakująca za sprawą bohaterów. Robiąca wrażenie dzięki obyczajowemu tłu. Mocna,
poruszająca, charakterna. Najlepsza.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Albatros.
Moją ulubioną książką Musso jest "Jutro". Jestem ciekawa czy "Zjazd absolwentów"jej dorówna, a może nawet przebije.
OdpowiedzUsuńJuż wkrótce będę czytała tę książkę i jestem ciekawa historii, która skrywają jej karty. 😊
OdpowiedzUsuńMnie również ta książka się bardzo podobała i też uważam ją za najlepszą w dorobku tego pisarza ;)
OdpowiedzUsuńPrzeczytam na 100% :) Już ją nawet mam i czeka w kolejce ;)
OdpowiedzUsuń