Autor: Robert Rient
Tytuł: Duchy Jeremiego
Wydawnictwo: Wielka Litera
Rok wydania: 2017
Liczba stron: 296
Gatunek: literatura współczesna
Mierząc się z chorobą mamy, Jeremi próbuje
jednocześnie zrozumieć zagmatwaną historię własnej rodziny. Zagłada zdaje się
mieć w tej powieści wiele twarzy.
Czasami książki nas po prostu magnetyzują- okładką,
tytułem, rekomendacją. Czujemy, że musimy je przeczytać. Koniecznie. Prędzej czy
później. Ale na pewno. Wiemy, że ich lektura to jedynie kwestia czasu. Dokładnie
to czułam spoglądając na zastanawiającą okładkę „Duchów Jeremiego”.
Mogłoby się wydawać, że to kolejna powieść
młodzieżowa, której autor próbuje zdobyć kilka punktów poprzez wplatanie w
fabułę istotnych treści i aktualnych tematów. Można by pomyśleć, szczególnie na
początku, że to ładna historia, ale próżno doszukiwać się w niej czegoś nowego
czy zaskakującego. I choć może przez chwilę takie refleksje znalazłyby dla
siebie usprawiedliwienie, to szybko doszlibyście do przekonania, że takie
założenia nie mogłyby po prostu być bardziej mylne czy krzywdzące.
„Duchy Jeremiego” to opowieść napisana ręką nastoletniego
chłopca. I dokładnie to widać i czuć podczas lektury. Burzę uczuć, próbę
zrozumienia otaczającego świata, nieśmiałe przebijanie się dojrzałości przez dziecięcą
powłokę, wystawione na wierzch hormony. A przede wszystkim uczucia, które
trudno zdefiniować. Rient bardzo trafnie i z wielką pasją oddaje charakter
chłopca, którego życie potoczyło się nieoczekiwaną i nieakceptowaną ścieżką. Zwraca
uwagę na jego większe i mniejsze problemy oraz lepsze i gorsze decyzje.
Podążając śladem pierwszoplanowej narracji, poznajemy
Jeremiego, za którym mógłby stać każdy z nas. A na pewno już wszyscy podobnie
jak on przeżywaliśmy okres nastoletniego buntu połączony z wielkimi zmianami,
na jakie nie byliśmy przygotowani. Muszę przyznać, że młody wiek bohatera
dodatkowo potęgował odczuwane emocje. Jego próba wyrażenia siebie, uchwycenia
tego, co nieuniknione, konieczność dostrzegania szans i omijania kłód, które
los rzuca pod nogi… Czytając miałam wrażenie, jakbym przeniosła się kilkanaście
lat wstecz i przeżywała drugi raz ten okres, wcale nie tak kolorowy, jak
mogłoby się przecież wydawać.
Na kartkach książki Jeremi musiał szybko dorosnąć. Wziąć
na barki wszystkie ciężary świata. Znaleźć usprawiedliwienie dla spotykających
go krzywd. W kolejnych rozdziałach teraźniejszość oddaje miejsca przeszłości, a
iskrzące barwy muszą ustąpić odcieniom szarości. Rient wprowadza w głowie
chłopca zamęt, rzucając go na głęboką wodę i zmuszając, by zmierzył się z
tematami, jakie mogłyby przytłoczyć nawet starszą osobę. W „Duchach Jeremiego”
przeszłość dopada każdego i każdy zdaje się pokutować za nieswoje grzechy.
Autor podszedł do tej opowieści bardzo dojrzale. Zaimponował
mi połączeniem tematów i sposobem, w jaki je przedstawił. Wiele się działo,
dużo można było poczuć, a jeszcze więcej pomyśleć. Znakomite, aktualne i ważne
kwestie zostały przedstawione wspaniale, z dumą i powagą. Rient oddaje zasługi
tym, których pamięta historia, jednocześnie nie umniejszając nikomu z nas. Podczas
lektury poczułam się ważna i pomyślałam, że to mogłaby być moja historia, a
przynajmniej odnalazłam w niej wiele z własnego życia. I ta uniwersalność,
prawdziwość i szczerość mają tutaj olbrzymie znaczenie.
Przeczytałam szybko, ale zostanie ze mną na długo. A kiedy
już zbliżałam się do końca, to oczy nagle zrobiły mi się mokre, a tekst się
zamazał. Strasznie mnie ta powieść zasmuciła. Ale właśnie takiej książki
szukałam. Takie emocje są zawsze mile widziane.
Za przesłanie powieści dziękuję Wydawnictwu Wielka Litera.
Koniecznie muszę przeczytać tę książkę, bo czuję, że zapadnie mi ona głęboko w sercu. 😊
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie powieści, a na ten tytuł poluję od dłuższego czasu. Mam nadzieję, że w końcu znajdę na niego czas.
OdpowiedzUsuńBardzo mnie ta książka intryguje, więc prędzej czy później mam nadzieję po nią sięgnąć. Ciekawe, czy i mnie się tekst na końcu rozpłynie. ;)
OdpowiedzUsuńOd dawna mam ochotę na tą powieść :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam pierwszoosobową narrację, więc chętnie kiedyś sięgnę
OdpowiedzUsuńMam tę książkę na półce i tak sobie ona czeka na swoją kolej, ale po Twojej recenzji chyba szybciej po nią sięgnę ;). Mam nadzieję, ze i ja się nie zawiodę ;)
OdpowiedzUsuń