Tytuł: Co nas (nie) zabije
Wydawnictwo: Poznańskie
Rok wydania: 2020
Liczba stron: 344
Gatunek: literatura faktu
Miałam już okazję poznać Jennifer Wright jako
znakomitą reportażystkę. Poprzednia książka jej autorstwa, „I (nie) żyli długo
i szczęśliwie”, bardzo zapadła mi w pamięć. Wright nie tylko przedstawiła temat
w interesujący sposób oraz zadbała, by całość była dopracowana i kompletna.
Oprócz tego wykazała się świetnym poczuciem humoru, bardzo przyjaznym stylem, a
także dystansem do siebie i świata. Bardzo liczyłam na to, że ta książka okaże
się przynajmniej tak samo dobra i bardzo wierzyłam, że może być jeszcze lepsza.
„Co nas (nie) zabije. Największe plagi w historii
ludzkości” to opowieść o okrutnych chorobach, które pokonały miliony ludzi. Być
może niektórzy z Was zastanowią się w tym momencie, z jakiego powodu ktoś
chciałby taką lekturę w ogóle brać do rąk w tych dziwnych czasach, a co dopiero
czytać. Ale ja uwielbiam literaturę faktu, a im dziwniejszy, mroczniejszy,
bardziej zaskakujący temat, tym lepiej dla mnie. I nie przeszkadza mi kiepski
okres, brzydka pogoda czy cokolwiek innego.
Wright oferuje swoim czytelnikom niezwykłe kompendium
wiedzy. A mówiąc niezwykłe mam na myśli o wiele więcej niż zbiór, który w
każdym kolejnym rozdziale traktuje o innej chorobie dziesiątkującej ludzkość.
Owszem, autorka fantastycznie przedstawiła rozwój każdej z tych chorób, próbę
pokonania jej, szacunki ile osób zmarło i prognozy na przyszłość. Ale oprócz
danych, cennych informacji i naukowych kwestii czytelnicy otrzymali o wiele
więcej.
Tak, jak już wspomniałam na początku, Wright dodaje
lekkości swoim lekturom wykorzystując poczucie humoru, swobodny styl, osobiste
refleksje czy przyjemne anegdotki. Ta książka stanowi najlepszy dowód na to, że
fachowa wiedza nie musi być nudna, oficjalna czy ciężka, a istotne dane czy
historyczne fakty można pokazać w innym świetle, zapewniając sobie tym samym
zainteresowanie czytelników, ich uwagę i czas.
Nie mogę powiedzieć, by treści zawarte w książce były
lekkie i przyjemne, ale uwierzcie, że autorka robi wszystko, by tę lekturę
uczynić nie tylko wartościową, ale też przyjazną. Ja czytałam ją szybko, z
zaangażowaniem i uśmiechem na ustach. Raz po raz pozwalałam sobie na chichoty
czy parsknięcia, a komentarze autorki, różne anegdotki, zabawne wstawki, że tak
kolokwialnie powiem „zrobiły mi dzień”.
„Co nas (nie) zabije” to naprawdę dobra książka.
Wartościowa, mądra, dopracowana. Pełna cennych informacji, interesujących
odniesień, przyjemnych podsumowań. Chciałabym, żeby każda publikacja
reprezentująca literaturę faktu była przedstawiona w ten sposób. Serdecznie i z
czystym sumieniem polecam ją każdemu, kto podobnie jak autorka ma nieco
dystansu do siebie i świata.
Przedstawiony reportaż oraz inne interesujące pozycje możecie znaleźć w księgarni internetowej selkar.pl.
Na ten moment mam dość tego typu tenatyki.
OdpowiedzUsuńMam ją na liście do nadrobienia :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam literaturę faktu i takie smaczki. Przeczytam z przyjemnością.
OdpowiedzUsuń