Tytuł: Rany kamieni
Autor: Simon Beckett
Wydawnictwo: Amber
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 336
Gatunek: thriller
Seana poznajemy w momencie, kiedy próbuje pozbyć się
samochodu w niewielkiej francuskiej miejscowości. W ten sposób próbuje odciąć
się od plam krwi na siedzeniu pasażera. Chętnie rozstaje się także z telefonem,
który szybko naprowadziłby policję na jego ślad. Nie wiemy jednak, co zrobił,
ani jakie ma plany. Nie mamy pojęcia, przed czym ucieka. Wiemy tylko, że nie
może mu to przynieść niczego dobrego. Tego samego zdania jest także autor
książki, który już na początku powieści pcha bohatera w stronę kłopotów. Sean
wpada w pułapkę na pilnie strzeżonej farmie. Wydaje się, że nie tylko on ma coś
do ukrycia.
Kolejne strony to przeplatanie się bieżących wydarzeń
z retrospekcją, która powoli tłumaczy nam powody ucieczki tego tajemniczego
Anglika. W dalszym ciągu nie wiemy o nim zbyt wiele, zupełnie jakby Beckett uznał,
że wszelkie szczegóły są w tej opowieści zbędne. Powieść została napisana
bardzo sprawnie, czyta się ją z prawdziwą przyjemnością, ale to zupełnie inny
typ książki, niż wcześniejsze dzieła autora. Brakuje tutaj fantazyjnych
morderstw i wspaniałego doktora Huntera. Tą historią autor całkowicie odcina
się od swojego niezwykłego cyklu, który zapoczątkowany został przez Chemię
śmierci. Myślę, że w ten sposób zrobił duży błąd. Powieść jest wyraźnie słabsza
i napisana jakby na siłę.
W Ranach kamieni niewiele się dzieje, w zasadzie
ciężko uwierzyć, że tym razem Beckett oferuje nam dziwnie sielankową powieść o
zacisznej, francuskiej farmie. Bohater spokojnie przystosowuje się do
panujących tam zwyczajów, jakby zapominając o przeszłości i kłopotach. Nie
oznacza to jednak, że w nowym miejscu nie spotykają go przykrości oraz że
brakuje mu nowych dylematów. Szybko przekonujemy się, że sielanka to sprawa
zupełnie pozorna, a każde wypowiedziane bez namysłu słowo może ściągnąć na
Seana kłopoty.
Autor wykreował dziwny świat, z którym od początku coś
jest nie tak. Na farmie panuje przejmujące zimno i wszechogarniający mrok,
niebędące bynajmniej związane z pogodą. Beckett oferuje nam także interesujące,
dosyć złożone sylwetki bohaterów. Ich działania wiele razy nas nie tyle
zaskakują, co martwią, w końcu niecodziennie spotykamy się z obrazem szalonej
rodzinki. Najmocniejszy punkt tej powieści to jednak jej zakończenie, które
przesunęło szalę na korzyść książki.
Czytałam kiedyś jedną książkę autora bardzo mi się podobała, więc z chęcią sięgnę też po inne jego powieści ;)
OdpowiedzUsuńpolecam całą serię z doktorem Hunterem :)
UsuńNazwisko autora obiło mi się o uszy, ale nie czytałam jeszcze żadnej jego książki. Mam zamiar to zmienić, ale zacznę raczej od 'Chemii śmierci' :)
OdpowiedzUsuńChemia śmierci jest najlepsza :)
UsuńCzytałam tego autora całą serię o Davidzie Hunterze, która szalenie mi się podobała, dlatego chętnie poznam także i powyższą pozycję. Szkoda tylko, że W Ranach kamieni niewiele się dzieje, gdyż ja wole nieco bardziej dynamiczniejszą akcję.
OdpowiedzUsuńTeż wolę, kiedy więcej się dzieje, ale tutaj ten brak akcji nie razi aż tak :)
UsuńHm, zastanawiałam się swego czasu nad tą książką, bo uwielbiam dr Huntera, ale ostatecznie przeczytałam opis i zrezygnowałam. Jakoś już z opisu wywnioskowałam, że to nie ta sama półka co dr Hunter.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie :)
Tak, to zupełnie inna, niekoniecznie lepsza, bajka :)
Usuń