Tytuł: Papierowy chłopiec
Autor: Kristina Ohlsson
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2015
Liczba stron: 592
Gatunek: kryminał
- A przed kim mam uciekać?- spytał.
- To ja będę Cię ścigał. Bo to ja jestem Papierowym Chłopcem.
- To ja będę Cię ścigał. Bo to ja jestem Papierowym Chłopcem.
Spokojny zazwyczaj Sztokholm ożywia się po serii niepokojących
wydarzeń. W krótkim odstępie czasu zostaje zamordowana przedszkolanka, a w
tajemniczych okolicznościach znika dwóch chłopców. Wszyscy troje mieli
żydowskie pochodzenie i mieszkali w tej samej gminie. Czy przyczyną przestępstw
mogła być nienawiść na tle rasowym?
Kryminały skandynawskie zaczęły być popularne z dnia
na dzień, a już prawdziwy boom na ten gatunek pojawił się za sprawą Stiega
Larssona i jego trylogii „Milenium”. Najczęściej opinie czytelników na ich
temat są podzielone i bardzo różnorodne. Ja zaliczam się do grupy osób
ceniących ten nurt i raz na jakiś czas z przyjemnością zatapiam się w powieść,
której fabuła wiąże się z którymś z tych chłodnych krajów. Dlatego też po
książkę „Papierowy chłopiec” sięgałam z dużą ciekawością i z pewnymi
określonymi wymaganiami. Czy autorka
sprostała moim oczekiwaniom?
Najmocniejszy punkt tej powieści to swobodna narracja.
Ohlsson z łatwością i lekkością prowadzi czytelnika przez kolejne rozdziały.
Dosyć często zdarza się, że styl autorów kryminałów jest ciężki i oporny, mają
oni problem z takim poprowadzeniem akcji, by nie była ona męcząca i nużąca dla
czytelnika. Ohlsoon nie ma nic wspólnego z taką sytuacją. Autorka zbudowała
fabułę z niezwykłą naturalnością, momentami miałam wrażenie, że kolejne strony
czytają i przewijają się same.
Akcję książki poznajemy z perspektywy czworga
bohaterów, co też nie należy do popularnych rozwiązań. Każdy z nich dokłada
swój kawałek do tej układanki, dzięki czemu historia sprawia wrażenie
ciekawszej i bardziej kompletnej. Co najważniejsze, bohaterów można polubić. To
istoty z krwi i kości, które, podobnie jak każdy z nas, popełniają błędy. Ohlsson
do każdej z tych postaci przypisała kilka istotnych faktów, dzięki czemu
nabierają one, niezbędnej w mojej ocenie, realności. Poza tym przeszłość
bohaterów odgrywa tutaj niezwykle ważną rolę. Wydaje się, że ta seria
niefortunnych zdarzeń to dla nich czas rozliczenia się z tym, co już było.
Warto odnieść się do tytułu książki. „Papierowy
chłopiec” to mit, znana w Izraelu legenda o brutalnym nastolatku, krzywdzącym
inne dzieci. Mówi się, że w każdej legendzie tkwi ziarno prawdy. Tylko, jak
poradzić sobie z bajkową postacią, która nagle zaczyna sprawiać wrażenie żywej,
a do tego żądnej krwi? Bardzo podobał mi się pomysł wykorzystania tej opowieści
i próba zbudowania na niej całej koncepcji książki, niestety coś nie do końca
zagrało.
Dobry kryminał powinien być intrygującym połączeniem
ciekawej, najlepiej oryginalnej, fabuły i interesujących bohaterów z krwi i
kości. Autor powinien zaskakiwać czytelnika, oferować różne zwroty akcji,
niezwykle istotne znaczenie ma też pomysłowe zakończenie. Nie wszystkie spośród
wymienionych elementów znalazłam w tej lekturze. Na okładce przeczytałam, że
wszystkie tropy prowadzą bohaterów do Izraela. Pomyślałam wtedy: I bardzo
dobrze! Czemu by nie poznać lepiej tak interesującego kraju? Tylko, że autorka
na potrzeby akcji skupia się na historii i konflikcie izraelsko- palestyńskim.
Skłamałabym, gdybym napisała, że to dominujący temat, albo, że wątek ten był
mocno rozbudowany. Nie, nie był. Po prostu mnie zmęczył, mimo wszystko.
Od początku powieść czytało mi się bardzo dobrze,
jednak w pewnym momencie straciłam trochę zapał. Być może wynikało to z tych
historycznych rysów wbudowanych ściśle w fabułę, może trochę mnie zmęczyła ta
mnogość bohaterów- każdy z nich miał przecież swoją historię, a może po prostu
to fakt, że odniosłam wrażenie jakiejś sztuczności i przekombinowania w tym
wszystkim. Książka zapowiadająca się bardzo dobrze, zaczęła tracić w moich oczach
i niestety muszę stwierdzić, że nie jest to kryminał najwyższych lotów. Nie
znaczy to, że „Papierowy chłopiec” to marna lektura, radziłabym jedynie fanom
gatunku chwilę się zastanowić nad wyborem tej książki.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję portalowi Sztukater.
Chyba jeszcze nie czytałam nic tej autorki, ale mam na półce "Niechciane"
OdpowiedzUsuńNiechciane to chyba debiut autorki? Jeszcze nie czytałam, zaczęłam od końca :)
UsuńSzkoda, że książka tylko z początku zapowiadała się bardzo dobrze. Mnie te historyczne rysy wbudowane w fabułę raczej zniechęcają do tego tytułu.
OdpowiedzUsuńMnie też trochę męczyły te aspekty, więc wcale się nie dziwię :)
UsuńA bym sprobowala bo nie znam :D Mnie tam nie przeszkadzaja roznosci w bohaterach byle za duzo sei nie powtarzalo a tu mysle ze jednak bym przetrwala :D
OdpowiedzUsuńJeśli Ci się podoba fabuła, to zapraszam do czytania :)
UsuńNie czytałam jeszcze żadnej książki autorki, ale zaintrygowały mnie te historyczne rzeczy ;) Lubię takie elementy w książkach ;)
OdpowiedzUsuńWydaje się, że to książka dla Ciebie :)
UsuńKiedyś nie cierpialam kryminałów, ale obecnie wprost za nimi przepadam. Ten tez zapowiada się przyzwoicie. :)
OdpowiedzUsuńKryminały trzeba lubić, to niełatwy gatunek :) No tak, całkiem przyzwoita książka :)
UsuńMój gatunek. Tytuł zachwycający :)
OdpowiedzUsuńJa też uwielbiam kryminały :)
UsuńA mnie te wbudowane rysy historyczne zainteresowały.
OdpowiedzUsuńDla każdego coś miłego :)
UsuńNazwisko autorki wydaje mi się znajome, chyba mam jakąś inną jej powieść u siebie. Najpierw więc sięgną po nią, a dopiero potem po "Papierowego chłopca", bo mimo że nie jest to historia idealna, to mam słabość do skandynawskich kryminałów i prawie zawsze daję im szansę :)
OdpowiedzUsuńRozumiem, bo ja też je cenię, chociaż wiem z doświadczenia, że część z nich to książki po prostu przeciętne, wypromowane na fali popularności tego gatunku :)
UsuńNiestety tak. Kiedyś skandynawski kryminał gwarantował dobrą jakość, teraz niestety jest z tym różnie.
UsuńDokładnie tak jak mówisz, dawniej chętniej wybierałam powieści z tego gatunku, praktycznie w ciemno, teraz dłużej już się zastanawiam :)
UsuńOkładka i tytuł bardzo przyciągają moją uwagę, jednak po przeczytaniu Twojej recenzji raczej nie sięgnę po tę książkę :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPrzykro mi, że Cię zniechęciłam, chyba po prostu do kryminałów podchodzę bardziej krytycznie niż do innych gatunków :)
UsuńKryminały i to skandynawskie wpisują się w moje gusta, więc z chęcią poszukam ;-)
OdpowiedzUsuńBędę śledzić Twojego bloga :)
UsuńFabuła mnie zaciekawiła, ale waham się bo mam na oku jednak kilku innych autorów kryminałów (np. Mankell), których bardziej bym chciała poznać.
OdpowiedzUsuńCzytałam Mankella, całkiem przyzwoity autor :)
UsuńRysy historyczne mnie nie zniechęcają, a całość wydaje się być intrygująca - z chęcią sięgnę ;)
OdpowiedzUsuńPowieść jest całkiem dobra, choć w mojej ocenie raczej daleko jej do nadzwyczajności :)
UsuńNie słyszałam ale to kryminał, więc samo to wystarczy żeby mnie zainteresować tą książka :)
OdpowiedzUsuńJa też uwielbiam kryminały :)
UsuńDobrym książkom z gatunku kryminał zdecydowanie mówię "tak" :)
OdpowiedzUsuńNiestety nie jest aż taka dobra, ale może akurat Ci się spodoba :)
Usuń