Tytuł: Już nigdy Pan nie będzie smutny
Autor: Baptiste Beaulieu
Wydawnictwo: Amber
Rok wydania: 2015
Liczba stron: 272
Gatunek: literatura współczesna
„To, co najbardziej rozdzierało mu serce, to
świadomość, że jego żona już nigdy nie przekroczy progu mieszkania, że nie
wygniecie pościeli swoim ciałem. Mógłby mówić o tysiącu i jednej rzeczy,
których już nie zrobi, ale jego milczenie było jak śmierć, dlatego niewiele
mówił. Milczenie było dla niego skrótem, który prowadzi do niej”.
Przeznaczeniem Doktora od zawsze było ratowanie
ludzkiego życia. W pewnym momencie stwierdził jednak, że nie potrafi ocalić
samego siebie. Śmierć żony sprawiła, że zwyczajnie przestał mieć na to ochotę,
przecież nie miał już, dla kogo żyć. Czy żółta taksówka i kierująca nią
niezwykła kobieta sprawią, że inaczej spojrzy na przyszłość i odsunie na dalszy
plan decyzję o samobójstwie?
Na pewno każdy z Was przynajmniej raz znalazł się w sytuacji, kiedy lekturę traktował z dystansem i przymrużeniem oka. Tak mniej więcej można krótko opisać mój stosunek do tej książki. Od początku podchodziłam do niej z pewną lekkością i swego rodzaju niedowierzaniem. Mimo że zapowiadała rychłą śmierć głównego bohatera, obecność ekscentrycznej damy z taksówki, odbierała jej nastrój powagi. W momencie, kiedy dostrzegłam tkwiące w niej bogactwo, stopniowo i łagodnie moje zdanie zaczęło się zmieniać, zwłaszcza, że starsza pani okazała się niezwykle czarującą i zachwycającą towarzyszką.
Łatwo można ulec złudzeniu, że to taka bajka dla dorosłych, niezobowiązująca historia na wieczór. Utwierdzają w tym niewątpliwie nieprawdopodobne książkowe wydarzenia i barwne, żywiołowe postacie. Nic bardziej mylnego. Beaulieu konsekwentnie wciąga nas w tą niezwykłą podróż dwojga obcych ludzi, których zupełnie nic nie łączy. Jak wiele może się wydarzyć w ciągu tych kilku dni? Jak dużo można zrozumieć i zmienić? Czy życie i śmierć nie są dla siebie najlepszymi partnerami?
Momentami wydawało mi się, że gdybym szybko przekartkowała książkę do końca, niewiele by mnie ominęło, jednak coś konsekwentnie mnie przed tym powstrzymywało. Nawet nie zauważyłam, kiedy autor zamienił tę lekką narrację w niezwykłą opowieść o życiu i śmierci, pełną emocji i kontrastów. Dalej jednak nie czułam się porwana i oczarowana. Aż do końca. Choć miałam pewne przypuszczenia, co do rozwiązania tej akcji, w tym momencie autor powalił mnie na kolana i sprawił, że rozpadłam się na kawałki. Mam wrażenie, że te skryte uczucia i namiętności tylko czekały, by na końcu zaatakować nas swoim żarem i ogromem. Bardzo rzadko mi się to zdarza, ale zwyczajnie rozpłakałam się, nie do końca akceptując taki obrót spraw. Okazuje się, że Beaulieu ma własną, niecodzienną definicję happy-endu.
Cóż mogę powiedzieć, bardzo polecam tę opowieść. Być może trzeba trochę się wczuć i rozluźnić, trochę poczekać i dać jej więcej niż jedną szansę, ale przyrzekam, że warto. Pozwólcie się jej porwać i przy okazji pomyślcie trochę o swoim życiu i jego wartości, o sprawach, których znaczenia, na co dzień nie dostrzegacie. Czasami dobrze jest dostać taką lekcję pokory.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję portalowi Sztukater.
Na pewno każdy z Was przynajmniej raz znalazł się w sytuacji, kiedy lekturę traktował z dystansem i przymrużeniem oka. Tak mniej więcej można krótko opisać mój stosunek do tej książki. Od początku podchodziłam do niej z pewną lekkością i swego rodzaju niedowierzaniem. Mimo że zapowiadała rychłą śmierć głównego bohatera, obecność ekscentrycznej damy z taksówki, odbierała jej nastrój powagi. W momencie, kiedy dostrzegłam tkwiące w niej bogactwo, stopniowo i łagodnie moje zdanie zaczęło się zmieniać, zwłaszcza, że starsza pani okazała się niezwykle czarującą i zachwycającą towarzyszką.
Łatwo można ulec złudzeniu, że to taka bajka dla dorosłych, niezobowiązująca historia na wieczór. Utwierdzają w tym niewątpliwie nieprawdopodobne książkowe wydarzenia i barwne, żywiołowe postacie. Nic bardziej mylnego. Beaulieu konsekwentnie wciąga nas w tą niezwykłą podróż dwojga obcych ludzi, których zupełnie nic nie łączy. Jak wiele może się wydarzyć w ciągu tych kilku dni? Jak dużo można zrozumieć i zmienić? Czy życie i śmierć nie są dla siebie najlepszymi partnerami?
„Nie każda cisza brzmi tak samo”.
Momentami wydawało mi się, że gdybym szybko przekartkowała książkę do końca, niewiele by mnie ominęło, jednak coś konsekwentnie mnie przed tym powstrzymywało. Nawet nie zauważyłam, kiedy autor zamienił tę lekką narrację w niezwykłą opowieść o życiu i śmierci, pełną emocji i kontrastów. Dalej jednak nie czułam się porwana i oczarowana. Aż do końca. Choć miałam pewne przypuszczenia, co do rozwiązania tej akcji, w tym momencie autor powalił mnie na kolana i sprawił, że rozpadłam się na kawałki. Mam wrażenie, że te skryte uczucia i namiętności tylko czekały, by na końcu zaatakować nas swoim żarem i ogromem. Bardzo rzadko mi się to zdarza, ale zwyczajnie rozpłakałam się, nie do końca akceptując taki obrót spraw. Okazuje się, że Beaulieu ma własną, niecodzienną definicję happy-endu.
Cóż mogę powiedzieć, bardzo polecam tę opowieść. Być może trzeba trochę się wczuć i rozluźnić, trochę poczekać i dać jej więcej niż jedną szansę, ale przyrzekam, że warto. Pozwólcie się jej porwać i przy okazji pomyślcie trochę o swoim życiu i jego wartości, o sprawach, których znaczenia, na co dzień nie dostrzegacie. Czasami dobrze jest dostać taką lekcję pokory.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję portalowi Sztukater.
Przed chwilą zrobiłam zamówienie na kilka książek z tej serii. Ten tytuł na liście moich zakupów również pojawił się.
OdpowiedzUsuńI bardzo dobrze, to mądra książka o życiu :)
UsuńAle mnie zaintrygowałaś Swoją piękną recenzją :)) Muszę koniecznie przeczytać tę książkę, lubię takie mocne i niekonwencjonalne rozwiązania... mam nadzieję, że się nie rozczaruję :)) niewątpliwie znajdzie się na mojej liście książek do kupienia :))
OdpowiedzUsuńMyślę, że nie, książka jest dosyć oryginalna, ale za to niebanalna, a przy tym w tym humorze zawarte zostało dużo życiowej mądrości :)
UsuńJuż mam ją w wirtualnym koszyczku, niebawem wyląduje w mojej biblioteczce :)) Bardzo lubię takie książki... :)
UsuńA w których księgarniach polujesz :) ?
UsuńMam na półce "Pacjentkę z sali nr 7" ale czeka na swoją kolej, interesuje mnie także ten tytuł :-)
OdpowiedzUsuń"Pacjentki" nie czytałam, ale mam w planach nadrobienie tej lektury :)
UsuńSama nie wiem. Chyba jednak nie jest to książka dla mnie, choć chętnie przeczytałabym coś, co poruszyłoby mnie tak bardzo.
OdpowiedzUsuńJeśli ktoś nie jest przekonany, to nic na siłę, jest wystarczająco dużo innych, porywających lektur :)
UsuńCiekawie się zapowiada, a i wpisuje się w klimaty, jakie ja osobiście bardzo lubię - jak więc mogłabym się za nią choć nie porozglądać? ;)
OdpowiedzUsuńPorozglądać się zawsze warto, może akurat trafi się jakaś promocja czy coś równie ciekawego :)
UsuńNie spodziewałam się że ta książka może być tak dobra. Lubię takie poruszające lektury. Chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńPoczątek nie zapowiadał się fenomenalnie, ale za to zakończenie zupełnie rozbraja, pomiędzy mamy za to dużo poczucia humoru, ironii, łez, wspomnień, jednym słowem samego życia :)
UsuńZaintrygowałaś mnie! Kiedyś z pewnością po nią sięgne :3
OdpowiedzUsuńMyślę, że warto, to niewielka książeczka o bardzo bogatej treści :)
UsuńTytuł jest nietypowy. Bardzo mi się podoba.
OdpowiedzUsuńTen tytuł mnie przyciągnął :)
UsuńJakoś chyba ta książka nie dla mnie. Raczej szukam czegoś dynamicznego :)
OdpowiedzUsuńMi chyba też by się przydało :)
UsuńInteresująco się zapowiada :).
OdpowiedzUsuńDokładnie :)
UsuńJak ja uwielbiam zaskakujące zakończenia :))
OdpowiedzUsuńKsiążka bardzo mnie zaintrygowała i mam nadzieję, że uda mi się ją dostać w bibliotece :D
addictedtobooks.blog.pl
Ja też, choć czasem to zaskoczenie niekoniecznie jest pozytywne :) Na pewno, kwestia tylko kiedy będzie dostępna, albo czy będzie łatwo osiągalna :)
UsuńCieszę się, że powieść tak Ciebie zaskoczyła. Uwielbiam to uczucie. :) Chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńJa też, o ile jest to pozytywne zaskoczenie :)
UsuńNie słyszałam wcześniej nawet o tej książce, ale brzmi zachęcająco, będę mieć na uwadze :)
OdpowiedzUsuńTo dosyć oryginalna, ale wartościowa książka :)
UsuńDużo życiowych mądrości? A to myślę, że się zapoznam. Nawet o tym nie słyszałam, ale poczułam się momentalnie zachęcona!
OdpowiedzUsuńWydaje mi się że do tej książki nawet nie trzeba specjalnie zachęcać, po prostu jest świetna i już :)
UsuńWydaje się, że to ciekawy tytuł, chętnie zapoznam się w wolnym czasie :-)
OdpowiedzUsuńCiekawy to za mało powiedziane :)
UsuńPo jego wcześniejszej książce nie jestem pewna czy chcę poznać kolejną... Opis brzmi cudownie.. może kiedyś się przełamię. Póki co pasuję. Chyba mam chwilowy uraz :P
OdpowiedzUsuńŚciskam! :)
Rozumiem, choć ciężko mi się odnieść do poprzedniej, której akurat nie czytałam :)
Usuń