sobota, 17 października 2015

Nie tak łatwo być sobą




Tytuł: Niemoralna gra
Autor: Jolanta Kosowska
Wydawnictwo: Novae Res
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 335







Choć Konrad na co dzień zajmuje się wykładaniem etyki na jednej z medycznych uczelni, w rzeczywistości niewiele ma wspólnego z etycznym postępowaniem. Nie dba o zdanie innych, ich dobro nie leży mu na sercu. Konrad żyje dniem dzisiejszym, skupiając się wyłącznie na sobie. Czy zastępstwo w studenckim telefonie zaufania może zmienić jego podejście do życia? Czy jeden telefon może zaważyć na jego przyszłości?

Kilka tygodni temu przeczytałam najnowszą książkę autorki- „Nie ma nieba”. Mimo że od tego czasu miałam okazję poznać kilka wyjątkowych książek, tamta skutecznie utkwiła mi w pamięci. Kosowska zdobyła moje serce i zadziałała na nie z kilku stron- z jednej intrygując mnie tematem i jego realizacją, z drugiej ujmując stylem i niebanalnością. Już wtedy przekonałam się, że autorka wyróżnia się na tle innych polskich pisarzy i zapragnęłam poznać pozostałe książki, które wyszły spod jej pióra. Tym razem padło na „Niemoralną grę”.

Kiedy myślę o Konradzie przez głowę zaczynają mi galopować setki myśli. Mimo że autorka ani przez chwilę nie starała się go wybielać i stawiać w dobrym świetle, nie umiałam go nie polubić. Owszem, nie podobał mi się jego stosunek do kobiet, trochę irytowała mnie postawa bawidamka i podrywacza, odniosłam wrażenie, że nie lubi się zanadto przemęczać ani za dużo myśleć. Chyba jednak znalazłam dla niego usprawiedliwienie, choć wydaje mi się, że rozgrzeszanie bohatera nie leżało w gestii autorki. Delikatne sugestie na temat jego dzieciństwa sprawiły natomiast, że w moich oczach pojawiła się wizja mężczyzny skrzywdzonego i zdystansowanego. Mam wrażenie, że Kosowska nie starała się zanadto rozpychać z tym obyczajowym tłem, jednak to, co zdecydowała się przekazać czytelnikowi jest odpowiednio przemyślane i wyważone. Nie wszystko zostaje nam podane na tacy, pozostaje jeszcze trochę miejsca dla wyobraźni i refleksji.

„Na rozpacz i ból pożegnania też trzeba sobie w życiu zasłużyć”.

Kolejny raz autorka udowodniła mi, że nie obawia się podejmowania trudnych tematów, a wysoko postawiona poprzeczka nie jest dla niej zbyt wygórowanym wyzwaniem. Tym razem Kosowska ociera się o temat szczególny i niezwykle delikatny, mianowicie kwestie porzucania dzieci, rodzin zastępczych i domów dziecka. W niezwykle błyskotliwy sposób próbuje odpowiedzieć czytelnikom na pytanie, czy nasze dzieciństwo oraz to co nas spotkało, może nas determinować jako ludzi i wpływać na budowaną przez nas przyszłość. Może?

„Wychowawcy w domu dziecka nauczyli mnie ubierać się, myć zęby, odrabiać lekcje, składać porządnie ubrania i układać zabawki w pokoju, uczyć się pilnie, stawiać sobie cele i dążyć do nich. Wiele im zawdzięczam, właściwie wszystko- z wyjątkiem miłości”.

Szczególnie zainteresowała mnie problematyka bycia sobą. Co tak naprawdę oznacza ten termin? Czy bycie sobą oznacza, że w każdej sytuacji zachowujemy się tak samo czy dopasowujemy się do poszczególnych wymiarów i ludzi? Czy bycie sobą oznacza, że konsekwentnie trzymamy się swojego zdania i nigdy go nie zmieniamy? Momentami miałam problem, by zrozumieć, jaki tak naprawdę jest Konrad, albo raczej kim jest. Jego postępowanie zaskakiwało mnie, ale również intrygowało. Ciężko było mi przewidzieć, jak się zachowa, choć może właśnie na tym polega skomplikowanie ludzkiej natury. Nigdy nie możemy być pewni czego się spodziewać- ani po sobie, ani po innych.

„Bo tylko tchórze i idioci nie mają odwagi być sobą”.

Bardzo podoba mi się także forma przyjęta przez autorkę. Z jednej strony skupienie się na wątku obyczajowym i próba zrozumienia wielowymiarowego charakteru postaci, z drugiej chęć wpisania akcji w konwencję thrillera czy może nawet kryminału. A jak wyszło? Niewątpliwie ciekawie, choć trochę nie tak, jakbym się spodziewała. Czy to źle? Niekoniecznie. Po prostu inaczej. Mniej kryminalne, a bardziej psychologicznie. Chyba nawet lepiej.

Tak, jak wspomniałam już na początku, pokładałam w tej książce wielkie nadzieje. I nie zawiodłam się. Podoba mi się w niej wszystko od początku do samego końca. Pomysł i jego realizacja. Styl opierający się w dużej mierze na opisach, a mniej na dialogach. Tajemniczość i zagadkowość. Mocne obyczajowo- psychologiczne tło. I oczywiście zakończenie, będące uroczą wisienką na torcie. Bardzo polecam.

„Jak kochać, to całym sobą, jak przeżywać, to do końca”.


Za możliwość poznania tej historii, zaufanie i cierpliwość serdecznie dziękuję autorce. 


28 komentarzy:

  1. To raczej nie moje klimaty, ale świetnie napisałaś o tym tytule :) Bardzo przyjemnie czytało mi się Twoją recenzję.

    OdpowiedzUsuń
  2. A może i bym się skusiła, gdyby nie to, że jestem zasypana książkami :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja lubię jak jest psychologicznie, i to bardzo :) Dlatego to lektura w sam raz dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Interesująca recenzja, a książkę bardzo chętnie przeczytam jak będę miała taką możliwość:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytałam już wiele dobrego na temat książki i jestem nią zainteresowana :) Jak tylko będę miała okazję z przyjemnością sięgnę i zanurzę się w emocje.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie znam tej autorki ani książki. Jeśli wpadnie w moje ręce nie powiem nie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Śliczna okładka i fabuła ciekawa. Faktycznie poruszenie problemu bycia sobą może być fascynujące i uczące jednocześnie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie miałam nigdy wcześniej okazji poznać pióra autorki, wszystko jeszcze przede mną :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Zdecydowanie zachęciłaś mnie do tej lektury :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Czemu nie ;) Skusiłabym się na książkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Chociaż nie przepadam za rozległymi opisami i preferuję dialogi, to jednak przekonałaś mnie tą zagadkowością. Być może sięgnę po tę książkę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też zazwyczaj wybieram dialogi, ale dla Pani Kosowskiej robię wyjątek :)

      Usuń
  12. Mam tę książkę na półce już od jakiegoś czasu, ale jakoś ciągle nie było mi do niej po drodze. Kusi mnie to mocne obyczajowo-psychologiczne tło. Jak tylko odkopię się z zaległości, na pewno sięgnę po ten tytuł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też mam na półce sporo nieprzeczytanych, ale potem kupuję nowe i tak w kółko, a wraca się ciężko :)

      Usuń
  13. No nie wiem, jeszcze się zastanowię, aż tak bardzo mnie nie kusi :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie słyszałam wcześniej ani o autorce, ani o tym tytule, ale zaintrygowałaś mnie. :-) Ciekawe, czy udałoby mi się polubić Konrada. Nawet jeśli nie, to rozważania na temat bycia sobą i trzymania się własnego zdania, wydają się być szalenie interesujące. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja przeczytałam dwie książki autorki i naprawdę mi się podobały, mogę polecić z czystym sercem :)

      Usuń

Kochani, jest mi niezmiernie miło gościć Was na mojej stronie :) Bardzo chętnie zajrzałabym do każdego, dlatego proszę, zostawcie kilka słów, które naprowadzą mnie na Wasz trop :)