Tytuł: Ogień i woda
Autor: Victoria Scott
Wydawnictwo: Iuvi
Rok wydania: 2015
Liczba stron: 368
Gatunek: literatura młodzieżowa
Życie Telli dalekie jest od bajki. Przeprowadzka do
Montany pozbawia ją wszystkiego, na czym jej zależało- wspaniałych przyjaciół,
normalnej szkoły, nowoczesnej technologii. Wydaje się jednak, że jej rodzice
wiedzieli co robią- zmiana miejsca zamieszkania miała pomóc jej umierającemu
bratu. A gdyby tak istniała inna opcja pomocy? Czy zdecydowałbyś się
zaryzykować życie w śmiertelnym wyścigu po lekarstwo dla najbliższej ci osoby?
Bardzo rzadko sięgam po fantastykę. Zazwyczaj nie mam
chęci na wymyślne i nieprawdziwe historie, a w literaturze cenię przede
wszystkim realizm i twardą rzeczywistość. Dla tej opowieści musiałam zrobić
wyjątek. Dlaczego? Być może chodzi o pewne podobieństwo do „Igrzysk śmierci”,
które naprawdę polubiłam. A może po prostu wyczułam intrygującą młodzieżówkę?
Autorka wprowadza nas w swoją historię bez zbędnych
wstępów i formalności. Nie owija w bawełnę, nie przedłuża, nie próbuje nas
kupić przydługimi opisami czy magią szczegółów. Już na pierwszych stronach
poznajemy interesującą nas grę i rządzące nią zasady. A później akcja ani na
chwilę nie zwalnia tempa. Kolejne wydarzenia zaskakują, a klimat tej historii
sprawia, że wiele razy poczułam ciarki. To jeden z tych elementów, które
niewątpliwie zatrzymały mnie przy tej opowieści i sprawiły, że nabrałam chęci
na więcej.
A jak było dalej? Coraz lepiej. Urzekł mnie świat
wykreowany przez Scott. Pomysł na rywalizację w czterech ekosystemach był
strzałem w dziesiątkę. Każdy z nich charakteryzuje się bowiem innym klimatem,
różnorodną przyrodą, a przede wszystkim… pułapkami czyhającymi na uczestników.
W tej części bohaterowie zmierzyli się z dżunglą i pustynią. Dwa zupełnie
odmienne środowiska obfitowały w przygody oraz zwroty akcji, a ekstremalne
warunki wydobyły z uczestników cechy, których istnienia prawdopodobnie nawet u
siebie nie podejrzewali. Mam wrażenie, że w pewien sposób dojrzewali na naszych
oczach, a wyścig na nowo ich ukształtował.
Szalenie polubiłam bohaterów. Młodych, energicznych i
pełnych pasji ludzi. Tak rzeczywistych, jakby wyrwani zostali z naszego
realnego świata. Irytujących się w sytuacji, gdy nie potrafili się z czymś
uporać, rozzłoszczonych niepowodzeniami, zazdrosnych, czasami niepoczytalnych
oraz oddających się swoim żądzom i instynktom. Tej opowieści nie brakowało
fantazji, ale to ten realizm robił na mnie prawdziwe wrażenie.
A skoro mowa o fantazji niemalże przestępstwem byłoby
pominięcie niezwykłych stworzonek, które miały pomagać swoim uczestnikom. Różnorodne
pandory, o niezwykłych umiejętnościach całkowicie zdobyły moje serce, a
zwierzątko Telli pokochałam, jakby było moje. Momentami ciężko było mi
uwierzyć, że autorka potrafi wzbudzić we mnie tak wiele uczuć, zaczynając od
ciekawości i niedowierzania, a kończąc na takim rozczuleniu.
W moim odczuciu książka Scott to naprawdę wyjątkowa
młodzieżówka, choć uważam, że spodoba się także czytelnikom w starszym wieku. Choćbym
chciała to ciężko mi się do czegokolwiek przyczepić. Oczarował mnie pomysł na
wyścig i realizacja tego tematu, polubiłam bohaterów i utożsamiałam się z ich
decyzjami, czułam emocje towarzyszące zwrotom akcji, dałam się zaskoczyć, a ten
mroczny klimat książki to świetne dopełnienie całości. Dodam tylko, że od razu
zabrałam się za drugą część. Gorąco polecam.
Bardzo zachęcająca recenzja :) Lubię takie mroczne klimaty, chociaż też bardzo rzadko sięgam po fantastykę.
OdpowiedzUsuńPierwszy tom nie zrobił na mnie zbyt dużego wrażenia, ale zdecydowanie polecam Kamień i sól! Świetna recenzja!
OdpowiedzUsuńRecenzja bardzo zachęcająca, ale to chyba jednak nie dla mnie
OdpowiedzUsuńU mnie wczoraj pojawiła się recenzja tej książki ;). Ja byłam nią oczarowana i autentycznie miałam prawdziwego kaca książkowego gdy już skończyłam ją czytać ;). Teraz nie mogę się doczekać aż zabiorę się za część drugą. Liczę na podobne emocje :).
OdpowiedzUsuńMam w swoich planach! :D
OdpowiedzUsuńMam w planach :)
OdpowiedzUsuńPandory były najlepszym pomysłem, na jaki mogła wpaść autorka, zauroczyła mnie nim całkowicie! Była to powieść oryginalna, ale młodzieżowa do głębi. Jedynym minusem dla mnie, momentami, było zachowanie głównej bohaterki, ale to czasem. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Hmm, niestety niczym nie zaintrygowała mnie ta powieść, dlatego raczej nie przeczytam (mimo że lubię fantastykę).
OdpowiedzUsuńJa właśnie fantastykę bardzo lubię, więc tym bardziej chciałabym sięgnąć po tę książkę :) A pomysł ze zwierzakami, pandorami, przypomina mi trochę ten z trylogii Pullmana, nie wiem czy kojarzysz "Mroczne Materie"?
OdpowiedzUsuńZaintrygowałaś mnie. Wcześniej pewnie nie zwróciłabym uwagi na tę książkę, ale po przeczytaniu 'Łowczyni' a teraz Twojej recenzji jestem szczerze zaciekawiona. :) Szczególnie interesują mnie te niesamowite stworzenia. :)
OdpowiedzUsuńTeż rzadko sięgam po fantastykę, jeszcze się zastanowię nad tą propozycją ;)
OdpowiedzUsuń