Autor: Ireneusz Morawski, Mariola Pryzwan
Tytuł: Tylko mnie pogłaszcz
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2017
Liczba stron: 240
„Tylko mnie pogłaszcz” to kolekcja listów, które
niewidomy literat, Ireneusz Morawski, napisał do chorej na serce poetki, Haliny
Poświatowskiej. Wymiana korespondencji między nimi trwała kilka lat i w
najbardziej intymny i ujmujący sposób pokazywała, w jaki sposób zmieniały się
ich uczucia.
Wydanie tych listów było jednym z wielkich marzeń
poetki oraz gorzkim rozczarowaniem ze względu na odmowę adresata. Dopiero 50
lat po jej śmierci udało się opublikować te utwory. Nie bez powodu określiłam w
ten sposób listy Morawskiego, korespondencja nie należała bowiem do
zwyczajnych. Literat pisał przelewając na kolejne strony ogrom emocji, uczuć,
refleksji oraz obserwacji płynących z obcowania z otaczającym go światem.
„Kiedy się ockniesz, będziesz miała ręce zdziwione i
włosy, będę Cię szeptem głaskał, nawracał, wszystko, jak lubisz. Odpuść mi moje
liryczne winy i wszystkie myśli niewesołe”.
Lawirował między tematami, wielokrotnie zbaczał z
jednego, by już w następnym akapicie zachwycać się czymś innym. Bo on pięknie
się zachwycał, pasjonował światem, cieszył życiem. Dzielił momentami pełnymi
trosk, wirującymi marzeniami, pomiędzy wierszami skrywał pasję i wrażliwość. A
poczucie humoru i ironia często zastępowały tęsknotę i melancholię.
Listy Morawskiego zrobiły na mnie wielkie wrażenie.
Dawno nie miałam do czynienia z tekstami pisanymi w ten sposób, z taką
wyobraźnią i słowotwórstwem. On tą formą okazywał uczucia, ale też się bawił.
Te wyznania czyta się niespiesznie, z zainteresowaniem, ale też uznaniem. A
podczas lektury nasuwa się sporo pytań i jeszcze więcej refleksji.
Dlaczego zrezygnowaliśmy z pisania listów?
Dlaczego nie mówimy już do siebie tak czule?
Dlaczego przyjaźń i miłość schodzą na drugi plan?
„Mam piekielnie zdrowe serce. Chcesz je? Oddam CI całe
bez reszty i nawet jeszcze niewybrakowane, tylko żeby oni potrafili wymienić”.
Kolekcja listów Morawskiego bardzo mnie rozczuliła, a
jej lektura sprawiła mi wielką przyjemność. To jedna z tych pozycji, w których
ciężko oceniać co ma większą wartość- treść, czy sposób jej przekazania.
Warto dodać, że książka została wydana przepięknie i z
wielką starannością. Nie brakuje w niej zdjęć, oryginalnych fragmentów listów,
skrawków zapisanych wierszami Poświatowskiej. Każda przytoczona w listach nazwa
czy wspomniane nazwisko opatrzone zostało przypisami, dokładnie wyjaśnione.
Dopełnienie stanowi piękna okładka, skrywająca magiczną zawartość.
Nigdy nie pomyślałabym, że taka publikacja może
przypaść mi do gustu, ale nie mogło byś inaczej. Mocno wyróżnia się wśród
wydawanych każdego dnia książek, skłania do refleksji, oddziałuje na
czytelnika, a także pozwala nieco więcej dowiedzieć się o ludziach żyjących w
innych, ale niemniej istotnych czasach i na te czasy rzuca nieco światła.
„Zapamiętałem, że będę w podróży zielonych świateł, z
Tobą w liściach jemioły, na wiotkich skrzydłach powracania, będzie zachwyt
Twojego Potem, już niedługo”.
Za możliwość poznania tej publikacji dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka.
Bardzo wartościowy tytuł. Chętnie przeczytam.:)
OdpowiedzUsuńDawno już nie czytałam książki, która miałaby formę listów. Zaintrygowała mnie ta pozycja. ;)
OdpowiedzUsuńPamiętam, jak jeszcze kilkanaście lat temu pisywałam listy... Trochę za tym tęsknię... Książka czeka na mojej półce, ale na pewno nie sięgnę po nią w pierwszej kolejności. Niemniej na pewno nadejdzie odpowiednia chwila.
OdpowiedzUsuńChciałabym przeczytać i sprawdzić się w takim gatunku :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawie to brzmi i to zdaje się taka książka, która pozostaje na długo w pamięci...
OdpowiedzUsuńA ja się niestety nie skuszę. Czytając cytaty, muszę stwierdzić, że zupełnie nie przemawia do mnie taki styl ;)
OdpowiedzUsuńU mnie własnie odwrotnie, to nie mój typ literatury i trochę się przy niej męczyłam :)
OdpowiedzUsuń