Autor: Victoria Redel
Tytuł: Przed wszystkim
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2017
Liczba stron: 336
Gatunek: literatura współczesna
Stare Znajome przyjaźnią się od dziecka. Przez wiele
lat razem znosiły trudy życia, poznawały uroki miłości, doczekały się gromadki potomstwa.
Zawsze razem, niezależnie od czyhających przeszkód i kłód rzucanych im pod nogi
przez los. Jednak czas jednej z nich się kończy. Anna umiera na raka.
Powieści dotyczące chorób i dolegliwości czyta się
ciężko, bo niełatwo zmierzyć się z taką tematyką, jednak ja sięgam po nie
wyjątkowo chętnie. W moim odczuciu z niezwykłą wnikliwością ukazują charakter
człowieka i ogrom towarzyszących mu w takiej sytuacji emocji. Kolejny raz
miałam okazję przekonać się o tym podczas lektury „Przed wszystkim”.
Nie potrafię wyobrazić sobie, że ktoś z moich bliskich
czy przyjaciół umiera na raka. Zmaga się z chorobą raz, drugi, trzeci… I nie
zdaje sobie sprawy, jak potoczy się jego życie, nie ma pewności czy wygra i
zdoła pokonać chorobę. Bez wątpienia to sytuacja trudna, męcząca, niesprawiedliwa-
zarówno dla chorującego, jak i jego bliskich. Podejmując się tego tematu, Redel
ustawiła sobie poprzeczkę bardzo wysoko, ale poradziła sobie z nim zaskakująco
dobrze, z jednej strony podkreślając, że choroba nie wybiera, a jej cień może
paść na każdego, niezależnie od okoliczności. Z drugiej zaś ukazując, że do
tego piekła chory zabiera ze sobą najbliższych, sprawiając, że ich życie już
nigdy nie będzie takie samo.
To nie jest jedna z tych powieści, z których podążamy
za autorem z wielką niecierpliwością. Akcja nie gna na złamanie karku, ciężko
doszukać się tutaj zwrotów w fabule, a zakończenie nie zaskakuje. Ale to
powieść o umieraniu, spokojna, melancholijna, a przy tym bardzo dojrzała. Redel
kolejnymi stronami prowadzi nas do smutnego rozwiązania, oferując po drodze ogrom
emocji i wielką dawkę refleksji oraz sprawiając, że angażujemy się w ten proces
i zaczynamy darzyć bohaterów bardzo żywymi uczuciami.
„Przed wszystkim” to dopracowany portret kobiet
połączonych głęboką przyjaźnią. Związanych ze sobą na dobre i na złe, węzłem, który
w ich przypadku wielokrotnie okazał się silniejszy od tego małżeńskiego. Bohaterki
powieści są niezwykle różnorodne, ciężko doszukiwać się wśród nich podobieństw,
natomiast różnice wydają się piętrzyć z każdym kolejnym rozdziałem. Tym bardziej
przyjaźń ta może zaskakiwać. Ale też wywołuje wiele ciepłych uczuć, nastraja nadzieją,
sprawia, że w oku zakręci się łezka. Mam wrażenie, że jeszcze nigdy nie
poznałam tak pięknej historii przyjaźni, że jeszcze żaden autor nie wydobył z
tej relacji tak wiele.
Sposób prowadzenia narracji dosyć mnie zaskoczył.
Redel dzieli swą opowieść na teraz i wcześniej, ale fragmenty dotyczące
przeszłości i teraźniejszości zostały ze sobą połączone w nietypowy sposób.
Autorka nie korzysta z przedstawiania akcji naprzemiennie, nie próbuje zachować
między tymi płaszczyznami czasowymi równowagi. Czasami na dłużej skupiamy się
na tu i teraz, głębiej wnikając w umieranie Anny, czasami natomiast przenosimy
się do jej młodości, poznajemy wydarzenia z życia jej przyjaciółek, dla których
zawsze była ostoją. Tę powieść zbudowano z zaskakujących kawałków, fragmentów
życia połączonych w dziwny, nieco chaotyczny sposób. Kiedy jednak docieramy do
końca, nie czujemy, by coś było niejasne, nie mamy żadnych pytań i żadnych
wątpliwości.
Styl Redel jest spokojny, wyważony, dojrzały i lekki w
odbiorze, o ile lekkim można nazwać pisanie o śmierci. Choć powieść czytało mi się
bardzo dobrze, jej lektura zajęła mi więcej czasu, niż mogłabym się spodziewać.
Bo to książka, którą poznajemy powoli, mocno się w nią angażując i odwlekając w
czasie to, co nieuniknione. Choć temat śmierci, w większym lub mniejszym
stopniu, towarzyszy nam każdego dnia, staramy się nie poświęcać mu więcej
uwagi, niż to absolutnie koniecznie. A podczas lektury nie można sobie na to
pozwolić. Towarzyszyło mi wiele refleksji, myśli bardzo smutnych, ale w pewien
sposób pozwalających się z tym tematem oswoić.
„Przed wszystkim” to powieść ważna i potrzebna. Niełatwa
i niewesoła, ale opowiadająca o tym, co w życiu naprawdę istotne.
Za możliwość przeczytania powieści dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka.
Kupiłaś mnie ostatnim zdaniem recenzji.:)
OdpowiedzUsuńKsiążka z pewnością jest piękna i daje dużo możliwości do refleksji... Ja na jej lekturę muszę poczekać jednak, aż będę gotowa, bo jak słusznie zauważyłaś, temat śmierci nie należy do łatwych...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, she__vvolf 🍂🐺
Brzmi naprawdę interesująco. Powiem szczerze, że tematyka oczywiście jest trudna, ale dobrze jest mieć wtedy kogoś, kto zamiast się odwrócić, trwa u boku, wspiera, pomaga. Wydaje mi się, że taka konstrukcja w tego typu książce jest naprawdę pasująca, bo jednak to nie ma gnać, pędzić, zaskakiwać. Inny jest cel tej powieści - pokazać, wskazać drogę, rzeczy istotne.
OdpowiedzUsuńRecenzja piękna, jak zwykle. Książka naprawdę warta uwagi.
Pozdrawiam serdecznie, cass z cozy universe
Czytałam ostatnio książkę ,,Jasna godzina" też o młodej kobiecie chorej na raka. To są bardzo obciążające emocjonalnie lektury, więc na razie nie sięgnę po tę polecaną przez Ciebie. Może za jakiś czas. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńCudowna i bardzo ujmująca powieść :)
OdpowiedzUsuńRak to cholerne i podstępne choróbsko. Bardzo przeżywam wszelkie historie poruszające tematykę chorób, ale i tak po nie sięgam, zatem ten tytuł też przeczytam na pewno.
OdpowiedzUsuńA ja miałam jej nie czytać! :)
OdpowiedzUsuńBardzo trudny temat, ale czasem i na taki trzeba poświęcić swój czas...
OdpowiedzUsuń