Autor: Mark Sullivan
Tytuł: Pod szkarłatnym niebem
Wydawnictwo: Edipresse
Rok wydania: 2018
Liczba stron: 560
Gatunek: biografia/ literatura współczesna
Giuseppe Lella dorósł z dnia na dzień. Młody mężczyzna
pojawił się na miejscu żywiołowego chłopca, marzenia o malinowych dziewczęcych
ustach zastępując koniecznością niesienia broni i pomocy. Przez blisko dwa lata
młody Pino poświęcił się dla swego kraju na wiele różnych sposobów. A Mark
Sullivan postanowił opowiedzieć o nim i wojennych czasach tak, jak potrafił
najpiękniej.
Ze względu na zamiłowanie do powieści wojennych oraz
tych z wojną w tle i szacunek dla biografii ludzi, o których warto pisać i
warto czytać, postanowiłam sięgnąć po ten tytuł bez większego namysłu. Mówiąc
szczerze, wciąż będąc pod wpływem emocji, jakie wywarła na mnie książka,
chciałabym podkreślić, że to był wspaniały wybór, nie pozwalający mi podczas
czytania na chwilę zawahania czy niepotrzebne przystanki.
Książki odwołujące się do tematyki wojennej zawsze
budzą w czytelniku sporo wzruszeń i uczuć, z którymi niełatwo się zmierzyć. Tym
razem jednak, ze względu na fakt, że historia Pina Lelli miała miejsce w
rzeczywistości, uderzyła ona we mnie jeszcze mocniej i jeszcze bardziej zapadła
w pamięć i rozgościła się w sercu. Jestem pewna, że ta opowieść o chłopcu, tak
szybko stającym się mężczyzną, w tak ciężkich czasach żegnającym młodość, tak
bardzo oddanym kwestiom pomocy innym ludziom, poruszy niejednego z Was,
sprawiając, że spojrzy na pewne sprawy inaczej. Przeanalizuje to, co ma. Doceni
każdy dzień. A może nawet poszuka więcej informacji na temat Giuseppe Lelli.
To jedna z takich osób, o których zwyczajnie trzeba
pisać, pamiętać, rozmawiać. Kiedy uświadomiłam sobie, że trzymam w rękach tak
niezwykłą biografię, poczułam nie tylko ciekawość, ale także oszołomienie i
pewna dozę zachwytu, ciesząc się niezmiernie, że jej autor poświęcił tak wiele,
by to dzieło stworzyć. Już w przedmowie Sullivan zaskakuje nas informacjami na
temat powstania powieści, opowiada o swoich spotkaniach z Pinem, o tym, ile
wysiłku i czasu włożył w odtworzenie życia tego pięknego człowieka oraz
osadzenia go w wojennej rzeczywistości. Giuseppe opowiedział swoją historię
pierwszy raz, po wielu latach odkąd miała ona miejsce. Choć wspomnienia w jego
pamięci wciąż były żywe, niektóre szczegóły miały prawo mu umknąć. A jednak
autor zrobił wszystko co było w jego mocy, by tę opowieść oddać w sposób
szczery, autentyczny, z zachowaniem historycznych faktów i dbałością o istotne
wydarzenia.
Mając to na uwadze, do lektury powieści zabrałam się
niecierpliwie i zachłannie. Choć momentami rwała moje serce na strzępy, to nie
miałam chęci się od niej odrywać. Choć czasami kolejne strony poznawałam z
wielkim trudem, to brnęłam w tę historię bez opamiętania. Choć opisy miejsc i
ludzi zaskakiwały, a fakty budziły we mnie szaleństwo, byłam gotowa, by temu
sprostać. Nie będę ukrywać, że to lektura bardzo wymagająca, szalenie trudna,
okropnie przewrotna i niebezpiecznie emocjonalna. Nie przesadziłabym, gdybym
powiedziała, że to utwór dla czytelników o mocnych nerwach. Bo na kartach
powieści niewątpliwie przedstawiono horror, chorobliwie prawdziwą opowieść,
która mimo że pasuje do największych koszmarów, wydarzyła się przecież
naprawdę.
Sullivan opowiada o życiu Giuseppe pięknie, z pewną
dawką wrażliwości i pewna dozą szacunku. Spisując przedstawioną mu przez Pina
historię, dobrze wiedział, że ma do czynienia z bohaterem, a świadomość tę
przelał na karty powieści, sprawiając, że i nam udzielają się emocje tych dwóch
mężczyzn- na nowo przeżywającego i tak umiejętnie spisującego. Ciężar
książkowych wydarzeń, odnośniki do historii, opisywane okropieństwa sprawiają,
że lektura budzi różnorodne uczucia i nie pozwala o sobie tak zwyczajnie
zapomnieć. Szczególnie, że jej gabaryty przykuwają nas o niej na kilka długich
dni. Dni wymagających wytrwałości, uwagi, skupienia. Ale zapewniam Was, że w moim
odczuciu warto podarować jej każdą minutę.
Przedstawienie tej historii całkowicie mnie
oszołomiło, a sylwetka Pina mocno wryła się w moją pamięć. Choć przygoda ta
odbiła się na mnie bardzo emocjonalnie, to przypomniała mi także, dlaczego
kocham czytać. Zupełnie zatraciłam się w opowieści o młodym Giuseppe, na
własnej skórze czując jego odwagę, gotowość do poświęceń, gorycz porażek i łzy
będące skutkiem rozczarowań. Przez kilka dni żyłam z nim i dla niego.
„Pod szkarłatnym niebem” to jedna z tych powieści, o
których można dużo powiedzieć, jeszcze więcej przy tym przemilczając. U każdego
z Was wywoła ona ogrom emocji, których nie sposób tak zwyczajnie opisać. Z
pewnością jednak nie pozwoli na obojętność.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Agencji BookSenso.
Już poluję na tę książkę. Mam nadzieję, że mi się uda. 😊
OdpowiedzUsuńBardzo chętnie i ja przeczytam :)
OdpowiedzUsuńTo już kolejna opinia o tej książce, która mnie do niej absolutnie przekonuje. Również wspominasz o wielkich emocjach. Normalnie nigdy nie zwróciłabym sama z siebie na nią uwagi. Ale chyba ma w sobie to coś i ja dam jej szansę.
OdpowiedzUsuńTo rzeczywiście trudne tematy... Ataka lektura pewnie na długo pozostaje w pamięci...
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś przeczytam. ;)
OdpowiedzUsuń