Autor: Robert Dugoni
Tytuł: Na polanie wisielców
Wydawnictwo: Albatros
Rok wydania: 2018
Liczba stron: 400
Gatunek: thriller/kryminał
Kiedy znajoma z akademii policyjnej prosi Tracy
Crosswhite, by przejrzała akta starego śledztwa, ta nie waha się ani przez
chwilę. Kobieta nie zdaje sobie jednak sprawy, jak wielkie emocje wzbudzi w
niej ta historia i jak wiele energii będzie wymagało jej rozwiązanie. Co
wydarzyło się na Polanie Wisielców 40 lat wcześniej?
Z Robertem Dugonim spotkałam się już dwukrotnie, przy
okazji poprzednich powieści z detektyw Tracy Crosswhite. Spotkania te wspominam
bardzo ciepło, w dużej mierze za sprawą głównej bohaterki, choć i kryminalne
zagadki autora mocno mnie zaintrygowały. Liczyłam na to, że tym razem Dugoni
wypadnie równie dobrze, a może nawet podniesie poprzeczkę.
„Na polanie wisielców” to umiejętne połączenie dwóch
śledztw. Jedno z nich sięga 40 lat wstecz, zakłóca spokój poszkodowanych oraz
igra z sumieniem winnych. Drugie wydaje się być sprawą na jedno posiedzenie,
którą można szybko zamknąć, odkładając jej akta na półkę. Zagłębiając się w
treść powieści, szybko przekonujemy się, że Dugoni oszczędza nam banałów i
oczywistości, na ich miejsce oferując dobrze skonstruowane, a nawet
powiedziałabym, że zawiłe kryminalne intrygi.
Podczas lektury poprzednich powieści z detektyw
Crosswhite przekonałam się, że ich autor świetnie radzi sobie z budowaniem
wartościowej, pełnej tajemnic i napięcia fabuły. Kolejny raz udowadnia, że jest
w znakomitej formie, oddając czytelnikowi powieść, której nie można tak po
prostu odłożyć na później, by poczekała na naszą wolną chwilę. Kolejne rozdziały
sprawiają, że zaczynamy się w te sprawy angażować, podążając śladem bohaterów
badamy tropy i snujemy własne teorie, próbując dowiedzieć się, co wydarzyło się
w przeszłości i jakie tajemnice skrywa to niewielkie powieściowe miasteczko. Choć
Dugoni stawia panią detektyw przed koniecznością rozwiązania dwóch spraw, nie
mają one równej wagi. Czy to oznacza, że jedna z nich trąci banałem i osłabia
wartość książki? Absolutnie nie.
Bardzo podoba mi się, w jaki sposób Dugoni realizuje
fabułę, popychając akcję do przodu. „Na polanie wisielców” nie pozwala na nudę
ani bohaterom powieści, ani czytelnikom. I jedni i drudzy mają ręce pełne
roboty, bo możliwość poznania tajemnic i nazwisk sprawców nie pozwala nam na
przerwę i zaczerpnięcie tchu. Czyta się szybko i niecierpliwie, zachłannie
pożerając wzrokiem stronę za stroną. A Dugoni specjalizuje się w budowie
napięcia, oszczędnie ujawnia kolejne szczegóły, podkreślając, że policyjne
śledztwa rzadko kiedy pozwalają na bezbłędne wytypowanie sprawcy i
natychmiastowe poznanie wszystkich zawiłości sprawy.
Autor zaprasza nas do świata, w którym nic nie jest
takie, jakie się wydaje, a wszelkie ślady prowadzą na manowce, albo wprost na
Polanę Wisielców. Co wydarzyło się tam 40 lat wcześniej? Dlaczego zastępca
szeryfa zachował akta sprawy? Gdzie należy poszukiwać winnych? Te sprawy
nakłaniają nas do zaangażowania i szukania rozwiązania na własną rękę. Dostarczają
emocji, wymuszając porównanie powieści do innych utworów ukazujących się w
podobnych klimatach. Czy takie zestawienia wypadają dla niej korzystnie? Jak najbardziej.
Dugoni świetnie radzi sobie także z przedstawieniem
rzeczywistości funkcjonariuszy prawa. Jego bohaterzy są zaangażowani, silni,
zdeterminowani do osiągnięcia celu. Szczególnie wypada jednak w tym temacie detektyw Tracy Crosswhite-
nieustępliwa, bystra i doświadczona pani detektyw, która stanowi jeden z
najmocniejszych punktów historii pisanych przez Dugoniego. Chętnie jeszcze do
niej wrócę przy następnej możliwej okazji.
Serdecznie polecam Wam ten tytuł. Sprawi on przyjemność
fanom mocnych gatunków, jednak moim zdaniem odnajdą się w nim również osoby nieczęsto
sięgające po kryminały czy thrillery. Książka czyta się właściwie sama.
Za możliwość przeczytania tego tytułu dziękuję Wydawnictwu Albatros.
Nazwisko autora brzmi dla mnie obco, więc musiałam przegapić recenzje poprzednich książek. Ale, fabuła tego tytułu zapowiada się ciekawie. Lubię historię, w których pierwsze skrzypce gra silna bohaterka, lubię też ciekawe intrygi kryminalne i motyw śledztwa sprzed lat. Jednym słowem: biorę :)
OdpowiedzUsuńMam ochotę poznać tę historię. 😊
OdpowiedzUsuńPrzyłączam się do polecenia :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się pomysł na fabułę. Coś dla mnie! Zdecydowanie. :)
OdpowiedzUsuńNo jak czyta się sama, to trzeba przeczytać:P
OdpowiedzUsuńNiewielkie miasteczka to coś, co lubię szczególnie :) Jakoś mam przeczucie, że książki tego autora mogłyby mi się spodobać :)
OdpowiedzUsuńCzytałam kiedyś "Grób mojej siostry" i ze smutkiem przyznam, że nie zachwyciła mnie ani trochę. Ale o tym tytule czytałam same pozytywne opinie, więc może warto dać szansę autorowi? ;)
OdpowiedzUsuń