Autor: Beth Underdown
Tytuł: Czarownice z Manningtree
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2018
Liczba stron: 376
Gatunek: literatura współczesna
Jej brat zabił ponad 100 kobiet, oskarżając je o czary
i przeprowadzając mnóstwo dowodów na poparcie swych tez. Alice przyglądała się
temu z boku, pragnąc pomóc, lecz nie mając ku temu sposobności. Co kierowało
Matthew Hopkinsem? Jak to możliwe, że znalazł tylu zwolenników swych haniebnych
uczynków?
Do lektury „Czarownic z Manningtree” skusił mnie fakt,
że fabuła powieści została oparta na wydarzeniach historycznych. Nie
interesowałam się wcześniej podobnymi opowieściami, nigdy nie szukałam
informacji dotyczących losów czarownic czy dowodów na ich istnienie. A jednak niecodzienna
tematyka tej powieści, podparta faktami, mocno mnie zaintrygowała.
Książka Beth Underdown to jedna z ciekawszych lektur,
jakie miałam okazję przeczytać w ostatnim czasie. Autorka, która postanowiła
napisać o Matthew Hopkinsie, słynnym w XVII wieku tropicielu czarownic,
postawiła sobie poprzeczkę bardzo wysoko. Tak intrygujący pomysł po prostu
wymaga idącej z nim w parze doskonałej realizacji, co wcale nie jest przecież
oczywiste w przypadku pisarskiego debiutu. Tymczasem Underdown poradziła sobie
wspaniale, raz po raz udowadniając, że tkwi w niej duży potencjał.
Wielką zaletą powieści jest narracja prowadzona przez
Alice Hopkins, siostrę łowcy. Kobieta wskazuje nam, w jaki sposób w jej bracie
stopniowo narastała obsesja na punkcie magii i czarów, jak jego poczynania
nabierały śmiałości, a niekarane i niekrytykowane występki na granicy prawa
dodawały mu odwagi i brawury. Co szczególnie ciekawe, z jej opowieści wyłania
się obraz mężczyzny o skomplikowanej osobowości. Uwagę zwraca nie tylko jego
okrucieństwo i pragnienie zemsty, ale także emocjonalne rozchwianie, niepewność
dotycząca własnej przeszłości. Dzięki temu Underdown nakłania nas do refleksji,
podczas lektury umysł wypełniają nam pytania dotyczące motywacji Matthew
Hopkinsa.
Powieść staje się mocniejsza, bardziej wyrazista i
mroczniejsza wraz z kolejnymi rozdziałami. Postępowanie łowcy czarownic wywiera
w czytelniku niepokojące emocje i niemożność zrozumienia, jak mogło do tego
wszystkiego dojść. Ja również miałam duży problem, by uwierzyć, że takie rzeczy
rzeczywiście miały miejsce. A kobiety, oskarżane o czary, ginęły jedna po
drugiej. Zaskakujące dowody przeciwko nim, gorzkie doniesienia na ich temat,
często poparte chęcią zemsty czy osobistą niechęcią, wymierzanie
sprawiedliwości na własną rękę, działania niezgodne z prawem, ale poparte przez
społeczeństwo- te elementy zaskakują, a jednak autorka powieści czerpała
przecież ze źródeł historycznych.
„Czarownice z Manningtree” czyta się dość powoli. Z
jednej strony wynika to z trudnego i budzącego czytelniczy sprzeciw tematu. Z
drugiej zaś przekaz autorki może być nieco utrudniony za sprawą jej stylu. Underdown
pisze szczegółowo, skupia się na opisach, nieco pomijając w powieści rolę
dialogu. Co więcej, stylizuje język powieści na taki, którym prawdopodobnie
posługiwano się przeszło 300 lat temu. Na stronach książki pojawiają się zapomniane
już wyrażenia i przedawnione sformułowania . Dzięki temu jednak opowieść zyskuje
wiele uroku. Taka narracja jak najbardziej przypadła mi do gustu.
Powieść Beth Underdown to historia szczególna.
Nietypowa, nietuzinkowa, niepokojąco prawdziwa, zaskakująca zaczerpniętymi prosto
z życia faktami. Wiele można by o niej powiedzieć, ale to jedna z tych książek,
które po prostu trzeba poznać samemu. Warto zwrócić uwagę na ten tytuł, tak
inny od tych, jakim poświęcamy czas na co dzień.
Za możliwość poznania tej historii dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka.
Książka już na mnie czeka.:)
OdpowiedzUsuńNa mnie również książka czeka. Uwielbiam wszelkie historie związane z czarownicami:)
OdpowiedzUsuńWygląda na to, że ta książka ma wszystko to co lubię :-)
OdpowiedzUsuńAaaa czeka na mnie na kindelku! Wkrótce będę czytać i nie mogę się jej doczekać, uwielbiam takie historie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Justyna z http://livingbooksx.blogspot.com