Tytuł: Miasto duchów
Wydawnictwo: Rebis
Rok wydania: 2021
Liczba stron: 352
Gatunek: kryminał/ thriller polityczny
Tajemnicza przeszłość i zaskakująca zbrodnia. Sztuka i
polityka. Zimno w sercu i gorączka w głowie. Złowroga Rosja, która ma wiele do
ukrycia.
“Miasto duchów” trafiło w moje ręce przypadkiem. Nie
ukrywam, że bardzo obawiałam się tej lektury. Nie czuję się całkiem swobodnie w
takich klimatach, a fabuła rozgrywająca się w tak ciężkich czasach i
okolicznościach momentami nieco mi ciążyła. Jak jednak zakończyła się ta
nieoczekiwana przygoda? Co dobrego znalazłam w powieści?
Przede wszystkim trzeba zaznaczyć, że autorzy (skryci
pod jednym pseudonimem) postawili sobie poprzeczkę wysoko. Nie jest łatwo
pokazać, jak wyglądało życie w stalinowskiej Rosji tak, by czytelnik, który nie
ma o tym pojęcia, mógł rzeczywiście zrozumieć, o co w tym wszystkim chodziło. Temat
trudny, ale dający pewne możliwości, nie zawiódł. Całość została przedstawiona
bardzo obrazowo, realistycznie, a podczas lektury przed moimi oczami malowała
się jak żywa.
Mrok, niepokój i niepewność charakterystyczne dla
tamtego okresu stanowiły świetne tło dla zbrodni. Czy można bowiem wybrać
lepsze miejsce dla mordercy niż zimna, okrutna i złowieszcza Rosja? Trzeba przyznać,
że pomysł jest niebanalny, a realizacja całkiem udana. Szczególnie, że chodzi
tutaj o coś więcej, niż zwykłe zabójstwo. Mroczny klimat książki dodatkowo
działa na wyobraźnię za sprawą wyjątkowo niepokojącej inscenizacji miejsca
zbrodni.
Na stronach książki przenikają się trudne i wymagające
kwestie, takie jak zbrodnia, polityka, sztuka. Raz po raz próbują wyprzedzić
się w walce o dominację, by kolejno zajmować pierwszoplanowa rolę. Czasami więcej
jest zbrodni, czasami na prowadzenie wychodzi polityka. Dla każdego z tych
tematów zostawiono jednak trochę miejsca, nie tylko bowiem zgrabnie się one
łączą, ale też stanowią wartość samą w sobie.
Śledztwo toczone na przestrzeni kolejnych rozdziałów
wymaga doświadczenia, zaangażowania i cierpliwości. To najtrudniejsza sprawa w
karierze naszego bohatera, a mężczyzna mierzy się dodatkowo z własnymi
demonami, stanowiąc dla czytelnika zagadkę niemniejszą niż sam morderca. Bardzo
podoba mi się, że autorzy zdecydowali się rozgrywać akcję na kilku
płaszczyznach, łącząc sprawy zawodowe śledczego z prywatnymi.
„Miasto duchów” rzuca podejrzenie na każdego. W miejscu,
gdzie wszyscy muszą się pilnować i dbać o to, by przesadnie się nie wychylać,
tłumione emocje i myśli potrzebują ujścia. Autorzy starają się, by tożsamość
mordercy nie wypłynęła na światło dzienne zbyt szybko, ale mnie udało się
rozgryźć tę zagadkę przed finałem. Niemniej biorąc pod uwagę mrok i brutalność
powieści, jest ona dla mnie pod tym względem bardzo atrakcyjna.
Choć książka nie rzuciła mnie na kolana (może czytam
zbyt wiele kryminałów?), to znalazłam w niej kilka naprawdę przekonujących
elementów. Świetna atmosfera, interesujące miejsce akcji, zaskakujący bohater
oraz nawiązania do różnych tematów, które wzbogaciły fabułę. Ale najlepiej
będzie, jeśli wartość tej powieści ocenicie sami.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Rebis.
Na tę chwilę kompletnie nie mam ochoty na żaden kryminał, ale może kiedyś? Czemu nie. :)
OdpowiedzUsuńNie czuję chemii z tą książką.
OdpowiedzUsuń