Tytuł: Greenwich Park
Wydawnictwo: Muza
Rok wydania: 2021
Liczba stron: 385
Gatunek: thriller psychologiczny
Kiedy Rachel pojawiła się w jej życiu, nic nie
zapowiadało tragedii. Ale ta znajomość szybko okazała się toksyczna, a kobieta
chętnie karmiła ją kłamstwami na swój temat. Kim była? Dlaczego pojawiła się w
jej życiu? I w jakich okolicznościach pewnego dnia zniknęła?
Fabuła książki “Greenwich Park” nie od początku
zdobyła moje uznanie i przychylność. Pierwsze rozdziały niezbyt mnie
zaintrygowały i nie potrafiłam zrozumieć, skąd tyle ciepłych opinii na temat
tej powieści. Kiedy natomiast atmosfera zaczęła się zagęszczać, akcja na
książkowych stronach nieco się rozwinęła, pojawiły się sekrety, a przeszłość
zapukała do drzwi… W tym momencie całkowicie przepadłam, angażując się na tyle,
że sama nie wiem, kiedy dotarłam do końca książki.
Uwielbiam takie subtelne, kobiece thrillery, które w
dużej mierze skupiają się na emocjach, przywołują wspomnienia, działają na
wyobraźnię i pozwalają czytelnikowi dopowiedzieć sobie to, co nie zostało
napisane. Im bardziej skupiałam się na tej historii, podążając za autorką krok
w krok, tym mocniej dawałam się zaskoczyć. Niektóre elementy stawały się dla
mnie jasne bardzo szybko, momentami też podczas lektury miałam przebłyski
pewności, że wiem, co się wydarzyło i czułam niezadowolenie, że tak łatwo wszystko
rozgryzłam. Jak to jednak często bywa w przypadku tego typu opowieści, Faulkner
szybko dała mi do zrozumienia, że nic z tego. Bo fragmenty układanki, które
trafiły na swoje miejsce nie zapowiadały tego, co dopiero miało się wydarzyć.
„Greenwich Park” rozwinął się w cudownie mroczny i bardzo nieprzewidywalny sposób, w rzeczywistości przedstawiając więcej niż jedną historię. Śledząc główny wątek pozwalamy bowiem, by sporo nam umykało i podobnie, jak główna bohaterka nie zauważamy tego, co mamy pod nosem. Autorka książki umiejętnie i interesująco uzupełnia fabułę o nowe elementy, wydarzenia, bohaterów. Tak naprawdę w kolejnych rozdziałach rozgrywa się bardzo złożona i bogata rozgrywka, której przez długi czas nie dostrzegamy. Pozwalamy sobą manipulować, wodzić się za nos, bierzemy udział w mistrzowskim pojedynku i niepokojącej intrydze uknutej przez tych, którzy mieli kochać i wspierać.
Faulkner mocno działa na nasze emocje i wyobraźnię. Wykorzystuje
lubiane i cenione motywy, ale gra tematem tak, że nie można jej zarzucić nudy
czy naśladownictwa. Pokazuje to, co w ludziach najlepsze i najgorsze,
obdarowując swych bohaterów żywymi cechami i mroczną przeszłością. Poznając przedstawiane
wydarzenia mamy okazję przekonać się, do czego są zdolni i kim tak naprawdę są.
„Greenwich Park” opiera się na pozorach i to one stanowią fasadę, za którą
skrywają się kolejne postacie.
Książka okazała się o wiele lepsza, niż
przypuszczałam. Po początkowym znużeniu szybko się zaangażowałam i pozwoliłam,
by autorka wiele razy mnie zaskoczyła. Fabuła została starannie przemyślana i
świetnie dopracowana. Każdy szczegół ma swoje miejsce, wszystkie tajemnice
zostały wyjaśnione, trupy wypadły z szafy i nie zostało już nic, co można by
było dodać, lub o co można by zapytać. Wisienkę na torcie stanowi zakończenie,
które przywołało na moją twarz uśmiech. Finałowa scena wzmocniła wartość
powieści i narobiła mi apetytu na więcej.
Mam ogromną ochotę na lekturę tej książki.
OdpowiedzUsuńJa również wciągnęłam się na całego w fabułę :)
OdpowiedzUsuńFajna, ciekawa i bardzo wciągająca książka. Rewelacyjnie się prezentuje i jestem na nią gotowa!
OdpowiedzUsuńMój Blog: inwestum.com.pl