Tytuł: Urodziny
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2021
Liczba stron: 368
Gatunek: thriller/ kryminał
Wszystko zaczęło się na tamtym przyjęciu urodzinowym. Ava
wyszła tylko do toalety, ale nigdy nie wróciła. Jej ciało zostało znalezione po
dwóch latach, a wtedy zaginęła kolejna uczestniczka przyjęcia. Co się wówczas
wydarzyło? Kto ukrywa prawdę i krzywdzi dziewczynki?
Odpowiedzi na te pytania spróbowałam znaleźć na
stronach książki, z wielką ciekawością i niemniejszym rumieńcem oczekiwania
podążając za komisarz Natalie Ward, która podjęła się prowadzenia śledztwa i
poszukiwania podejrzanego. Powieść rozpoczyna się mocnym akcentem, a dalej jest
coraz bardziej interesująco. Za ładną i grzeczną okładką Carol Wyer skryła bowiem
niepokojącą i klimatyczną historię.
Kolejne rozdziały zdają się przynosić jednak więcej
nowych pytań i tajemnic, niż odpowiedzi. Niełatwo poskładać tę układankę w
całość, przez cały czas brakowało mi kilku fragmentów. Uwielbiam opowieści
skłaniające do myślenia, pozwalające się zaangażować i pogłębiające zainteresowanie.
W czasie lektury naprawdę żyłam tą historią, odnosząc wrażenie, że autorka
zachęca mnie do brania udziału w rozgrywających się wydarzeniach. A fabuła
zdecydowanie nie przypominała telewizyjnych seriali kryminalnych. Pani komisarz
musiała bardzo się wykazać, by odkryć, co stało się na pozornie zwyczajnym
przyjęciu dla pięciolatek.
Wyer udało się fantastycznie nakreślić obraz
wymagającego śledztwa, w którym niewielu jest podejrzanych, a nowe wątki wydają
się niczego nie wyjaśniać. Emocje można poczuć na własnej skórze, trud i
zmęczenie towarzyszące policyjnym działaniom zdają się przechodzić stopniowo na
nas. Całość mocno działa na wyobraźnię, bardziej przypomina prawdziwe życie,
niż papierową historię. Autorka postarała się przybliżyć nam również postać
mordercy i wyjaśnić jego motywy, dzięki czemu i na tym polu niczego powieści
nie zabrakło, a fabuła wydała się jeszcze bardziej realna.
Z wdzięcznością przyglądałam się intrygującej postaci
głównej bohaterki. Natalie Ward uczyniła tę opowieść bardziej interesującą i
kompletną. Mam wrażenie, że wciąż za mało jest kobiecych sylwetek w tej mroczniejszej
części literatury, a cudowne często postacie skrywają się w męskim cieniu. Tym razem
natomiast na prowadzenie wyszła pani komisarz. I to jaka. Bystra, błyskotliwa,
doświadczona i przede wszystkim autentyczna. Dzięki niej historia okazała się
dla mnie bardziej zajmująca i mocniej zapadła mi w pamięć, szczególnie, że ona
sama również musiała zmagać się z własnymi problemami. Mam nadzieję, że kolejne
części cyklu szybko zawitają na naszym książkowym rynku.
„Urodziny” okazały się wspaniałą niespodzianką i
świetnym czytelniczym prezentem. Emocje, wyczekiwanie, ciekawość. Dobry pomysł.
Znakomita realizacja. Dobrze poprowadzona akcja. Zgrabne tło wydarzeń. Niebanalne
sylwetki bohaterów. Gdy myślę o tym tytule kolejne pozytywne skojarzenia
przychodzą mi do głowy jedno po drugim. Nie mam żadnych uwag czy zażaleń. Dziękuję
za tę opowieść.
Nigdy wcześniej nie słyszałam o tej książce, ale kusi mnie, żeby po nią sięgnąć.
OdpowiedzUsuńWłaśnie czytam i bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuń