Tytuł: Strażnik
Wydawnictwo: Albatros
Rok wydania: 2021
Liczba stron: 416
Gatunek: powieść sensacyjna
Książki Lee Childa znam i lubię od wielu lat. To dla
mnie ten rodzaj literatury, który przynosi rozrywkę, pozwalając przyjemnie i
komfortowo spędzić czas. Dobrze wiem, czego spodziewać się po głównym
bohaterze, ale i tak dobrze i pewnie czuję się w jego towarzystwie. Jack Reacher
nie ma sobie równych i stanowi najlepszy przykład książkowego ideału faceta.
To taki typ rozbijaki i zabijaki, który zawsze stara
się jednak działać w słusznej sprawie. Nie inaczej było tym razem, kiedy
Reacher przypadkowo wplątał się z skomplikowaną historię z drugim dnem, a próba
wypicia szybkiej kawy w małej kawiarni w sennym mieście przerodziła się w
kolejną sprawę do rozwikłania. Jeśli jeszcze tego nie wiecie, to muszę
uprzedzić, że nasz bohater świetnie radzi sobie łącząc myślenie z rozwiązaniami
siłowymi.
Wysoki, postawny, silny, dobrze posługujący się
pięścią. A przy tym inteligentny, błyskotliwy i tajemniczy. Z bogatą
przeszłością i niepewną przyszłością. Niczym dobre wino, które z wiekiem jest
coraz lepsze. No tak, co tutaj dużo mówić. Uwielbiam go. I choć często zdarza
mi się pomyśleć, że to bardziej męski typ literatury, to lubię wracać do
książek Childa i wciąż na nowo podążać za Reacherem i jego szalonymi przygodami
i niecodziennymi pomysłami.
„Strażnik” przypomina mi poprzednie książki autora. Pisarz specjalizuje się w dużych i ważnych sprawach, które rozgrywają się w małych i nieistotnych miastach. Dzięki temu łatwo poczuć klimat opowieści, a fakt, że wszyscy się znają dodaje całości napięcia i pogłębia duszną już atmosferę. W powieściach autora zawsze sporo się dzieje, bohaterzy często okazują się inni, niż początkowo sądziliśmy, a zwroty akcji i nowe wątki zaskakują. Dokładnie te elementy znalazłam również w tej historii.
Jeden szczegół sprawia jednak, że ta część różni się
od swoich poprzedniczek. Mianowicie, tym razem historia zbudowana przez Childa
powstała przy pisarskim wsparciu jego młodszego brata. Takie eksperymenty
zawsze niosą ze sobą pewne ryzyko, ale w tym przypadku wszystko poszło zgodnie
z planem, a całość okazała się spójna i dopracowana.
Jak już wspomniałam na początku tego tekstu, książki
wychodzące spod pióra Childa dają mi duże poczucie komfortu. Wiem, czego się po
nich spodziewać, a świadomość kolejnego spotkania z głównym bohaterem przynosi
spokój i ekscytację. Nie brakuje w tych utworach pewnej powtarzalności, można
by nawet powiedzieć, że budowane są wokół jednego schematu, ale jeśli takie
rozwiązania się sprawdzają, to czy można mieć je pisarzowi za złe? Pewnie, że
nie. Bardzo polecam cały cykl z Jackiem Reacherem.
Ta seria nie jest mi znana.
OdpowiedzUsuńCzekaj już w kolejce do przeczytania :)
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie:)
OdpowiedzUsuń