piątek, 10 lipca 2015

Niedostatek miłości




Tytuł: Powiedz, że mnie kochasz, mamo
Autor: Grażyna Mączkowska
Wydawnictwo: Akurat
Rok wydania: 2015
Liczba stron: 335
Gatunek: literatura piękna 







Gabi wychowała się w domu pełnym przemocy. Jej ojciec pił i bił, matka nie była wcale lepsza. Dziewczynka nie ma zbyt wielu ciepłych wspomnień z dzieciństwa, z rodzeństwem również niewiele ją łączy. Dziś, wiele lat po tych wydarzeniach, dalej cierpi, wspomina i nie potrafi odciąć się od przeszłości. Choć posiada tak wiele- wspaniałą rodzinę i przyjaciół, piękny dom, uroczy ogród, w jej życiu już zawsze będzie brakowało miłości, której poskąpili jej rodzice i słów „kocham Cię”, których w życiu dziecka nic nie może zastąpić. 

„Prawda jest taka, że cierpię na niedosyt ciepłych słów i miłości- rodzicielskiej, bo są przecież różne. Innymi jestem wysycona po brzegi. Tej jednej nie doznałam… Widocznie niektórym do pełni szczęścia potrzebne są wszystkie”.

Kiedy pomyślę o moich rodzicach od razu przypomina mi się piosenka Urszuli Sipińskiej „Cudownych rodziców mam”. Autorka w tych kilku wersach zawarła wszystko, co sama chciałabym wyrazić- miłość, wdzięczność oraz to, czego nie można tak po prostu nazwać i określić słowami. Swoje dzieciństwo wspominam z uśmiechem i wzruszeniem, nie zmieniłabym ani jednej chwili, nie poprawiła ani minuty. Do tej pory rodzice są dla mnie najlepszymi przyjaciółmi. Dlatego też tak ciężko mi uwierzyć, a raczej pogodzić się z faktem, że nie dla wszystkich los był taki łaskawy. Nie rozumiem, jak można świadomie i bezpodstawnie stosować przemoc wobec drugiego człowieka- zwłaszcza w stosunku do bezbronnego dziecka, takiego, jakim była Gabriela.

„W naszym domu toczyła się nieustanna walka o przetrwanie. Ojciec z pracy wracał pijany i zamieniał nasze życie w piekło. Gdy był trzeźwy, było jeszcze gorzej. (…) Czułam się niekochana aż do bólu, w domu zawsze byłam z całym ciężarem zła, jaki mnie otaczał”.

Z jej słów wyłania się gorzka historia dorastania wypełnionego bólem, cierpieniem i łzami. Czy tę książkę czytałoby się ciut łatwiej, gdyby oprawcami dziewczynki nie byli jej rodzice? Czy wtedy dla gnębicieli można by znaleźć usprawiedliwienie albo rozgrzeszenie? Nie jestem pewna. Najbardziej denerwuje mnie to, że ona nie miała jak się bronić. Być może powinna prosić o pomoc, starać się wyrwać z tej matni, ale była tylko dzieckiem. Zresztą, na kogo mogłaby liczyć, skoro krzywdzili ją najbliżsi? Jeśli nie można ufać rodzinie, to jak wierzyć w dobre chęci obcych? Podczas czytania w mojej głowie mnożyły się pytania, na które nie łatwo było znaleźć odpowiedź, choć coraz częściej odnoszę wrażenie, że nie można zrozumieć tego, czego się nie przeżyło.

„Tak naprawdę umiałam się buntować tylko w wyobraźni. Matka wpoiła mi, że to ona ma w życiu źle i strasznie ciężko. Biła mnie i nie szanowała, a ja i tak byłam z nią związana emocjonalnie. Tkwiła w chorym związku z moim ojcem, a ja z nią”.

Mączkowska podzieliła swoją książkę na dwie części- pierwsza dotyczy niełatwego dzieciństwa Gabrysi, kolejna jeszcze trudniejszej dorosłości. We wcześniejszej mają miejsce te wszystkie przykre incydenty, które budzą konsekwencje i przywołują demony przeszłości w drugiej. Ta pierwsza podobała mi się zdecydowanie bardziej. Autorka bardzo płynnie wprowadziła nas w świat dziecka maltretowanego i niekochanego, a przykładom okrucieństwa nie było końca. Czasami najbardziej bolało jednak to, co się nie wydarzyło, albo nie zostało wypowiedziane, jak wyznanie miłości, którego Gabrysia nigdy nie usłyszała. Nie mieści mi się w głowie, że kobieta może nie kochać swojego dziecka albo nigdy mu o tym nie powiedzieć. I nie, nie można tego wymazać z pamięci, zachowywać się tak, jakby nic się nie stało. To wraca, straszy w nocy, gasi uśmiech na twarzy i wywołuje łzy.

Agresja, o której mowa powodowana jest przez alkoholizm ojca. Choć tego także nie rozumiem, temat ten nie jest mi obcy. Nie spotkałam się z nim w mojej rodzinie, ale tuż za płotem już owszem. Nie pojmuję, jak można tak żyć i jak można skazać na takie życie własną rodzinę. Słowo nałóg tylko czeka na to, żeby zostało napisane, czy wypowiedziane na głos- tylko że z nałogiem można się przecież uporać! Wierzę, że wszystko jest kwestią chęci. Czy ojciec Gabrysi nie chciał? Czy nie pragnął przejąć kontroli nad sobą i własnym życiem? Czy nie widział, jaką krzywdę czyni dzieciom i żonie?

Bardzo podoba mi się sposób, w jaki autorka ukazuje znaczenie rodziny w życiu każdego człowieka. Nie chodzi tylko o wychowanie, wskazanie wzorców czy rady umożliwiające odróżnianie dobra od zła. To zdecydowanie coś więcej. Dla Gabi rodzina była wszystkim. Niezwykle podoba mi się fakt, że potrafiła stworzyć swoją własną- wypełnioną po brzegi miłością, przyjaźnią i akceptacją, w której dziecko zawsze jest na pierwszym miejscu.

„Rozdarcie to moje drugie imię, towarzyszy mi od zawsze. (…) Kocham ją i nienawidzę równocześnie. Które uczucie jest silniejsze? Po równo”.

„Powiedz, że mnie kochasz, mamo” to smutna i melancholijna opowieść o tym, czego nie było. Życie dziewczynki wypełniono po brzegi brakami- akceptacji, wsparcia, czułości, a także niedostatkiem miłości. Dla mnie ta książka to mądra historią łącząca w sobie istotę miłości i przyjaźni, potrzebę wsparcia ze strony rodziny i współmałżonka, próbę odnalezienia siebie i przewrotne umiłowanie życia. Z pewnością nie jest to powieść idealna, czy wybitna, a zarzucić można jej sporo. Zabrakło mi trochę emocji i wzruszeń. Mimo że byłam zszokowana czy poruszona historią tej kobiety, czułam dla niej współczucie, to nie pojawiła się u mnie ta przysłowiowa łezka w oku czy ukłucie w sercu. Pod koniec autorka wspomniała o syndromie dorosłego dziecka alkoholika (DDA), który bardzo mnie zainteresował, jednak odniosłam wrażenie, że temat ten nie został wyczerpany i można by było coś jeszcze dodać. Tak czy inaczej, powieść wywołała u mnie wiele refleksji, a z mojej perspektywy oznacza to, że jest ona cenna i wartościowa.  

Za egzemplarz recenzencki dziękuję portalowi Sztukater. 
 

31 komentarzy:

  1. Jak dla mnie książka była zbyt przesłodzona, a głównej bohaterce pewne rzeczy przychodziły zbyt łatwo. Ale mimo to debiut całkiem niezły ;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, jakby się tak zastanowić, to wszystko jej przychodziło łatwo :)

      Usuń
  2. Nie za bardzo mój klimat .. Być może to zależy od człowieka.. Tego typu książki na pewno są świetna i tak jak mówisz, wartościowe, aczkolwiek to wszystko zależy od punktu widzenia. Nie sadzę, żeby mi się bardzo spodobała bo nie przepadam za książkami, która mogą wprowadzić mnie w stan smutku czy przygnębienia. A tutaj prawdopodobnie tak by się skończyło. Jasne, nie lubię także nazbyt wesołych powieści, gdzie ich realność jest wręcz niemożliwa: zawsze staram się znaleźć złoty środek.

    Pozdrawiam i zapraszam do siebie, gdzie czeka na Ciebie nominacja do Libster Blog Award: http://opiniumkosa.blogspot.com/2015/07/liebster-blog-award-3.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, o co Ci chodzi :) Jeśli nie czujesz, że to książka dla Ciebie, to nie ma, po co się zmuszać :)

      Usuń
  3. Podobnie ją oceniam. Dobra ale bez rewelacji.Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeżeli trafię ją w mega promocji to kupię, ciągle mam wiele wątpliwości względem tej książki, niby tematyka bardzo moja, ale czytałam już, że jest bardzo przesłodzona i tej słodyczy się boję...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz Agnieszko, według mnie ta książka jest całkiem dobra, ale daleko jej do arcydzieła, wydaje mi się, że jest tyle fantastycznych obyczajówek, że nie trzeba się martwić ominięciem jednej z nich :)

      Usuń
  5. Również nie mogę pojąć jak rodzicom nie wstyd zachowywać się w ten sposób. Ktoś, kto nie jest w stanie pokochać własnego dziecka, nigdy nie powinien go mieć. Współczuję wszystkim osobom takim jak bohaterka powieści i myślę, że kiedyś zapoznam się z książką Mączkowskiej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, nie powinni mieć dziecka, a co dopiero kilkorga dzieci!

      Usuń
  6. Mam zamiar poznać tę książkę od momentu jej wydania:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też bardzo chciałam przeczytać odkąd o niej usłyszałam :)

      Usuń
  7. Nie przepadam za takimi książkami. Jest bardzo smutna. Może kiedyś zmienię zdanie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Zaciekawiła mnie ta książka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic dziwnego, było o niej dosyć głośno, poza tym porusza ważny temat :)

      Usuń
  9. Książka warta przeczytania, ale ja nie jestem do niej do końca przekonana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak się nie jest przekonanym, to się wybiera inną książkę :)

      Usuń
  10. Twoja recenzja jest najbardziej pozytywna spośród tych, które dotąd czytałam o "Powiedz, że mnie kochasz, mamo". Lubię się sama przekonywać o wartości książki, więc pewnie przeczytam ją w wersji pdf :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja chyba po prostu w każdej książce próbuję dostrzec coś dobrego, może też czasem przymykam nieco oko na wady :)

      Usuń
  11. Mam do niej mieszane uczucia. Tak samo jak czytałam przeróżne recenzje. Zaczynając od tych najbardziej negatywnych do tych wspaniałych ;) Myślę, że książki nie kupię, jednak jeśli będzie w bibliotece, na pewno wypożyczę :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Dla mnie niekoniecznie, ale mamie polecę ;-)

    OdpowiedzUsuń
  13. Zostałaś nominowana do Liebster Blog Award :)
    http://artemis-shelf.blogspot.com/2015/07/szosta-nominacja-do-liebster-blog-award.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za nominację :) Postaram się niedługo odpowiedzieć :)

      Usuń
  14. Hmmm miałam wrażenie jakbym już to komentowała... a może miałam skomentować i zapomniałam? W każdym bądź razie mnie książka nie porwała

    OdpowiedzUsuń

Kochani, jest mi niezmiernie miło gościć Was na mojej stronie :) Bardzo chętnie zajrzałabym do każdego, dlatego proszę, zostawcie kilka słów, które naprowadzą mnie na Wasz trop :)