Tytuł: Skazani. Przed czasem. Tom I
Autor: Alice Hill
Wydawnictwo: Novae Res
Rok wydania: 2015
Gatunek: fantastyka
Liczba stron: 581
Po tajemniczej śmierci matki Thilli przenosi się, wraz
z ojcem, do innego miasta. Dziewczyna jest przekonana, że przeprowadzka będzie
dla niej nowym początkiem- z dala od przykrych wspomnień i znienawidzonej
katolickiej szkoły. Szybko okazuje się jednak, że nie będzie to łatwe, a
przyszłość naznaczona została mrocznymi sekretami i nierealnymi tajemnicami.
„Samotność mnie przerastała, przytłaczała i zaciskała
lodowate palce na moim sercu. Miałam wrażenie, że tracę oddech. Ostatecznie, na
zawsze. Tak jak straciłam głos mamy. I może chciałam. Chciałam- przez chwilę
albo przez wieczność- nie odzyskać oddechu”.
Z góry, lojalnie, muszę uprzedzić, że nie przepadam za
książkową fantastyką. Nie czytałam Tolkiena, nie urzekł mnie również Wiedźmin.
Po prostu nie odnajduje się w tym klimacie i lektury tego typu nie sprawiają mi
takiej przyjemności, jak ukochane kryminały i powieści obyczajowe. Nie jestem
pewna, co konkretnie wpłynęło na fakt, że chciałam poznać tę książkę, ale byłam
bardzo szczęśliwa, kiedy już trafiła w moje ręce i podchodziłam do niej bez
uprzedzeń.
Na wstępie trzeba podkreślić, że autorka stworzyła
zawiłą i złożoną fabułę. Z uwagą śledziłam każde zdanie, obawiając się, że
mogłabym przeoczyć jakieś istotne szczegóły. W międzyczasie próbowałam wszystko
logicznie ze sobą poukładać, choć nie było to proste. Nie, bynajmniej nie
chodzi o to, że czegoś brakuje, albo coś jest niejasne, wręcz przeciwnie- treść
została przemyślana, mądrze napisana i elegancko poskładana. Po prostu Hill
próbuje do samego końca utrzymać nas w niepewności, nie zdradzając się z tym,
kim są bohaterowie i jakie dokładnie role odgrywają w tej historii.
Niecierpliwie czytałam kolejne strony, wstydliwie zastanawiając się nad
pominięciem niektórych rzeczy, żeby szybciej poznać zakończenie. Ostatecznie
spijałam słowa po kolei, starając się w tej pogoni nie skręcić sobie karku.
Na początku nie byłam przekonana do niektórych
pomysłów. Mitologia, legendy, opowieści dotyczące nieba i raju. Dla kogo to?-
zastanawiałam się i byłam trochę poirytowana, że zostało to wplecione w treść.
Nie umiałam znaleźć rozsądnego wytłumaczenia, dlaczego autorka uznała te fakty
za interesujące i … potrzebne. Ale bez bicia przyznam, że choć, na początku,
niespecjalnie dałam się wciągnąć w ten magiczny świat, to potem trochę mi
brakowało tej mitologii w dalszej części, w której zdecydowanie mniej było tych
przypowieści. Dlaczego? Co się zmieniło? Po prostu w którymś momencie poczułam
ten klimat i bardzo spodobał mi się sposób, w jaki Hill realizuje swoją
koncepcję- począwszy na samym pomyśle, przez jego realizację, kończąc na
języku, którym fantazjuje.
Co się tyczy samej Thilli, polubiłam ją. Moim zdaniem
nie jest to ten typ bohaterki, którą można pokochać od pierwszej strony, a może
to nie następuje w ogóle, ale podobała mi się jej siła i determinacja. Nie
zawsze się z nią zgadzałam i nie potrafiłam zrozumieć dlaczego, zachowuje się
tak, a nie inaczej, ale koniec końców otrzymała ode mnie pozytywną ocenę.
Miałam wrażenie, że w trakcie czytania udzielała mi się jej energia, a
niezłomność i stanowczość, tak charakterystyczne dla jej postępowania, były w
moim odczuciu godne podziwu. Podobała mi się również jej złośliwość i ironia,
dobrze rozumiem ten sposób radzenia sobie ze światem. Zresztą zdecydowanie nie
można odmówić szansy komuś, kto uwielbia książki i muzykę!
„Nie ma na świecie nic smutniejszego i bardziej
godnego pożałowania niż człowiek samotny. (…) Nie jest łatwo pozostawać
samotnym, jeśli się tego nie chce. Zawsze ktoś będzie się przy człowieku
kręcił”.
Pozostali bohaterowie? Bardzo wyraziści i budzący
skrajne emocje. Och, zdecydowanie brakuje tutaj nudnych i bezbarwnych postaci.
Każda z nich zapada w pamięć, łapie za serce i wpływa na nasz sposób
postrzegania pewnych spraw. Podoba mi się, że autorka tak skontrastowała ze
sobą męskich bohaterów, zarówno w kwestii charakteru jak i wyglądu. Oczywisty
narzucał mi się podział na dobro i zło, jednak szybko przekonałam się, że to
nie takie proste i nie można jednoznacznie tego ocenić.
W całej tej magicznej otoczce Hill nie zapomniała na
szczęście o tym, co dla mnie jest najważniejsze w każdej książce- tle
obyczajowym. Uważam, że to jest wprost niezbędne, przede wszystkim w procesie
poznawania bohaterów. Widać, że autorka nie boi się podejmować wyzwań i
zagłębiać się w nieco trudniejsze i mniej wygodne tematy- otrzymujemy do niej
wybuchową nastolatkę wraz z wielkim bagażem emocjonalnych doświadczeń. Z jednej
strony ciężka relacja dziewczyny z ojcem, z drugiej miłosne dylematy, w tle
wartość przyjaźni i pytanie, jak mocne ma ona fundamenty. Ciekawie. Bardzo.
„Pierwszych miłości nie sposób wymazać. Nieważne, jak
bolesne lub żenujące by były”.
Do gustu przypadło mi jeszcze kilka drobiazgów, o
których moim zdaniem warto wspomnieć. Po pierwsze niesamowita okładka.
Zazwyczaj nie ma to dla mnie większego (albo i żadnego) znaczenia, ale w tym
przypadku mam chęć zwyczajnie siedzieć i się w nią wpatrywać. Po drugie
ilustracje, które na swój sposób wzbogacają i urozmaicają historię. Mam
wrażenie, że to rzadko stosowane rozwiązanie, ale mi się podoba. I jeszcze playlista
na końcu książki. Wiecie jakie to cudowne wrażenie, kiedy po latach ktoś
przypomina Wam o zespołach, które bardzo lubiliście a potem gdzieś Wam
uleciały? Niezwykłe.
Podsumowując, było to bardzo udane spotkanie.
Skłamałabym, gdybym powiedziała, że od tej pory zacznę z drżeniem wypatrywać
książek fantasy, ale przy tej bawiłam się naprawdę dobrze i chętnie poznałabym
ciąg dalszy przygód bohaterów. Hill udowadnia przy okazji, że nie trzeba szukać
daleko, bo na naszym własnym podwórku możemy znaleźć wartościowych autorów. Czy
mam chęć do czegoś się przyczepić? Przede wszystkim do tego, że nie wiem, kiedy
poznam drugą część, a niestety jestem bardzo niecierpliwa. Wcześniej miałam też
niewielki problem z językiem autorki, miałam wrażenie, że jest trochę przekombinowany,
jednak ostatecznie policzyłam jej to na plus. Wydaje mi się, że ona również
dobrze się bawi, a dzięki temu na pewno lepiej zapamiętam tę książkę. Polecam.
Za książkę bardzo serdecznie dziękuję autorce- niezmiernie się cieszę, że wraz ze mną podjęłaś ryzyko.
Nie przepadam za fantastyką, nie wiem, czy mi się spodoba :) W tym temacie jestem dość wybredna. choć parę książek mi się spodobało :)
OdpowiedzUsuńJa też z fantastyką tak średnio, ale spróbowałam i spodobało mi się :)
UsuńFantastyka to zdecydowanie moje klimaty, czytałam kilka recenzji tej książki i ogólnie wypada całkiem nieźle :)
OdpowiedzUsuńLeonZabookowiec.blogspot.com
Wypada bardzo dobrze :)
UsuńPo fantastykę sięgam stosunkowo rzadko, ale jakby nadarzyła się okazja, to czemu nie? Będę ją mieć na uwadze ;)
OdpowiedzUsuńKoniecznie :) Naprawdę warto :)
UsuńTeż się cieszę, że to ryzyko podjęłam :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńDobrze, że była to udana lektura. Po fantastykę sięgam z chęcią, więc i tej książce mogłabym dać szansę. Brzmi ciekawie. ;)
OdpowiedzUsuńO widzisz :)
UsuńJestem ciekawa tej książki, chociaż z drugiej strony ostatnio mało czytam fantastyki. Niemniej zachęciłaś mnie do przeczytania tej powieści, dlatego postaram się jej poszukać za niedługo w empiku.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że Ci zainteresowałam :)
UsuńTeż raczej rzadko sięgam po fantastykę, ale ta pozycja wyjątkowo mnie interesuje, dam jej szansę :)
OdpowiedzUsuńWcale się nie dziwię, mnie też zainteresowała :)
UsuńMoże i ja poczuję klimat tej książki:)
OdpowiedzUsuńNa pewno :)
UsuńNo kurcze ja nie wiem ale jakoś nie skusze się na ta książkę. Na pewno jest świetna ale pominę ją.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ♥
Trochę szkoda :)
UsuńFantastyka to zdecydowanie moje klimaty, a najlepsze książki to te, w których nie mogę pominąć żadnego zdania, żeby nic nie stracić :). Zdecydowanie muszę się rozejrzeć za tą książką ;).
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że czujesz się zainteresowana :)
UsuńLubię tylko określone podgatunki fantastyki i chyba ta powieść nie wpisuje się w żaden z nich, więc raczej nie będę jej szukać.
OdpowiedzUsuńA co konkretnie Cię interesuje :) ?
UsuńNie przepadam za fantastyką, ale powyższą książkę czytałam i bardzo mi się podobała.
OdpowiedzUsuńJest magiczna :)
UsuńBardzo, bardzo mi się książka spodobała!
OdpowiedzUsuńUwielbiam podobne klimaty!
Z niecierpliwością oczekuję ciągu dalszego :3
Ja też! :)
UsuńOd fantastyki trzymam się z daleka, więc po "Skazanych" również nie sięgnę;)
OdpowiedzUsuńwww.ksiazkoholiczka94.blogspot.com
Ja zazwyczaj też, ale zaryzykowałam i dobrze się bawiłam :)
UsuńMam zamiar przeczytać :)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa, czy Tobie również przypadnie do gustu :)
UsuńSkoro fantastyka to moje klimaty, to książka z pewnością powinna mi się spodobać.
OdpowiedzUsuńNa pewno :)
UsuńDla mnie też fantastyka nie jest ulubionym gatunkiem, ale zawsze zdarzają się wyjątki np. "Pierwszych piętnaście żywotów Harry'ego Augusta". Fajnie, że spodobali Ci się "Skazani". Może i ja spróbuję się zmierzyć z tym tytułem.
OdpowiedzUsuńPS. Czy tylko ja widzę na okładce Marylin Monroe?:-)
Świetnie skojarzenie, teraz kiedy już to napisałaś, ja także zaczęłam ją widzieć :) Chciałabym poznać też pana Augusta :)
UsuńChyba nie przepadam za bardzo za typowymi książkami fantasy :) więc sobie daruje
OdpowiedzUsuńNic na siłę :)
UsuńSłyszałam już o tej książce i nadal jestem zdania, ze jej nie przeczytam.
OdpowiedzUsuńMoże jeszcze się namyślisz :)
UsuńDawno nie czytałam fantastyki więc chętnie po jakąś dobrą pozycję sięgnę :)
OdpowiedzUsuńTo byłby dobry wybór :)
UsuńBrzmi dość interesująco, będę ją miała na uwadze :)
OdpowiedzUsuńhttp://ksiazkomiloscimoja.blogspot.com/
Cieszę się :)
UsuńLubię fantastykę i podziwiam, że zdecydowałaś się przeczytać akurat coś z tego gatunku. Warto poszerzać swoje zainteresowania czytelnicze :)
OdpowiedzUsuńKiedy byłam w gimnazjum uwielbiałam fantastykę, później bardzo mi się pozmieniało. Chłopak próbował mnie zachęcić "Wiedźminem", ale nie dał rady:) Dopiero ta książka mnie skusiła. Ale tak, masz rację, warto dawać szansę i warto próbować :)
UsuńŁał, ty i fantastyka? Aż się zdziwiłam :D Ale cieszę się, że ci się podobało, chociaż ja raczej spasuję. Jakoś mnie nie ciągnie.
OdpowiedzUsuńNo tak, to nie moja bajka, ale taki miałam czytelniczy kaprys, ostatnio coś mi się gust zmienia :)
Usuń