poniedziałek, 17 sierpnia 2015

To jeszcze ON czy już nie?






Tytuł: Znikasz
Autor: Christian Jungersen
Wydawnictwo: Znak
Rok wydania: 2015
Liczba stron: 464
Gatunek: literatura współczesna 







Wyobraź sobie, że dzień po dniu tracisz cząstkę siebie. Zaczynasz inaczej myśleć, zachowywać się, żyć. Guz, który przez wiele lat rozwijał się w Twoim mózgu, powoli odbiera Ci jedyną rzecz, jakiej mogłeś być pewny- bycie sobą. Powoli, niemal niezauważalnie, znikasz...
 
Można poczuć gęsią skórkę, prawda? Można odnieść wrażenie, że to scenariusz jakiegoś nowego horroru, nie uważasz? Frederick, główny bohater książki, miał natomiast okazję przeżyć to naprawdę. Z dnia na dzień stracił całe swoje życie, choć to za mało powiedziane. Podstępna choroba odebrała wszystko także jego rodzinie. 

Do książki Jungersena podchodziłam z wielkimi oczekiwaniami i nadziejami. Uwielbiam historie pokazujące, jak zmienia się życie ludzi w obliczu niespodziewanej choroby. Ostatnimi czasy zaczytywałam się w książkach Lisy Genovy, przekonując samą siebie, że nieprędko zdarzy się ktoś, kto jej dorówna. Ktoś, kto podobnie jak ona, w niezwykle mądry sposób pokaże przekleństwo rodziny w tej sytuacji, nie zapominając przy tym, jak ważne dla całej historii jest obyczajowe tło. Jak bardzo się myliłam mogłam się właśnie przekonać.

Niecierpliwie pokonywałam kolejne strony powieści, z jednej strony próbując zgłębić jak najwięcej informacji dotyczących uszkodzeń mózgu, z drugiej pragnąc przekonać się, jak potoczą się losy Frederika i jego rodziny. Autor nie oszczędza nam medycznych terminów. Chętnie i po przyjacielsku wprowadza nas w temat, wierząc, że dorównamy mu w zrozumieniu tej problematyki. Mimo że porusza się w obrębie tak ciężkich i niepewnych tematów, korzysta z przyjemnego i dosyć lekkiego języka. Na tyle na ile to możliwe ułatwia nam wczucie się w sytuację chorego i poznanie towarzyszących jemu oraz jego rodzinie problemów. 

„Wiem, że teraz ten mężczyzna to nie mój prawdziwy Frederik”. 

„Najlepsze lata naszego wspólnego życia. Lata, które miały napełnić mnie energią do końca życia. Czy były tylko produktem ubocznym guza mózgu”?

Utrata poczucia czasu, perseweracja, brak inicjatyw, problem ze skupieniem uwagi, egocentryzm. Kolejne symptomy uszkodzenia mózgu można dowolnie mnożyć i dopisywać do tej listy. Każdego chorego trzeba traktować indywidualnie. W tym momencie to nie jest jednak najważniejsze. Przede wszystkim trzeba uświadomić sobie, jak bardzo te objawy zmieniają każdego, kogo dotkną. Frederik przestał być sobą, zostało mu to wydarte i bezczelnie odebrane. Nie mam prawa oceniać, czy stał się lepszym czy gorszym człowiekiem, mogę jedynie zastanowić się nad kilkoma zagadnieniami. Podążając za autorem, pytam więc: czy jesteśmy jedynie splotem neuronów? Czy o naszej osobowości decyduje tylko kilka takich niewidocznych drobiazgów? A gdzie w tym wszystkim miejsce dla naszych doświadczeń, predyspozycji, historii? Co z naszą duszą? Kim jesteśmy?!

Może choroba odsłania nasze prawdziwe ja?

Może nas jedynie obnaża?

Może ludzie tak naprawdę się nie zmieniają?

„Czy można być odpowiedzialnym, jeśli nie ma się duszy? Czy można mieć duszę, a nie być odpowiedzialnym”?

Równolegle do problemów Frederika poznajemy wątpliwości i kryzysy oplatające jak bluszcz członków jego rodziny- żonę i dorastającego syna. Na ich przykładzie autor pokazuje nam, że nie ma żadnych szans na taryfę ulgową, bo choroba nie pyta nas o zdanie i nie przychodzi wtedy, kiedy jesteśmy na nią gotowi. Wręcz przeciwnie- na to nie można się przygotować, a kiedy już przyjdzie, każdego z nas czeka sprawdzian. Mia i Niklas zostali postawieni przed wieloma wyzwaniami, a fakt, jak się zachowali, sprawia, że automatycznie nasuwają się nam pewne wnioski i oceny. Jungersen jednak nie ocenia, nie krytykuje ani nie usprawiedliwia, choć pozostawia bohaterom uchyloną furtkę.

„Jesteśmy sobie przeznaczeni z wszystkimi naszymi ułomnościami. To sama esencja miłości”. 

Bardzo istotną część zajmuje w książce problematyka szczęścia, które utożsamia się w tym miejscu z chorym i jego rodziną. Od razu przychodzą mi do głowy te piękne, ale i skomplikowane w swojej prostocie zwroty "na dobre i na złe" oraz "w zdrowiu i w chorobie". Czy jeżeli w takim momencie nie potraktujemy ich poważnie, to można powiedzieć, że jesteśmy złymi ludźmi? Czy kiedy partner przestaje spełniać nasze oczekiwania możemy szukać szczęścia gdzie indziej? Czy mamy prawo go zostawić? A kto zatroszczy się o nas i nasze potrzeby? Kiedy jest odpowiedni czas, by pomyśleć o sobie? 

Podczas czytania nasuwały mi się kolejne pytania, a w głowie i sercu obudziło się milion refleksji. Wydaje mi się, że w tym przede wszystkim tkwi magia tej powieści- autor potrafi nas zmusić do myślenia i zastanowienia się nie tylko nad sytuacją bohaterów, ale także nad własnym życiem. I nie prosi nas o to grzecznie. On z wielką siłą przykuwa nas do fotela, pozostawiając nam jedynie swoją książkę. I już tylko od nas zależy, czy powieść wzbudzi w nas siłę czy niemoc.  

Jungersen intryguje od pierwszego zdania. Na początku powoli i subtelnie uwodzi słowem, wyobraźnią i pomysłem. Z czasem, nawet nie wiedząc dokładnie kiedy, zostaniesz przez niego całkowicie omamiony i zmanipulowany. Siłą wedrze się do Twojej głowy i sprawi, że nie będziesz mógł przestać myśleć o tej historii, wciąż zastanawiając się, co Ty zrobiłbyś na miejscu bohaterów i modląc się, żeby to nie przytrafiło się nigdy Tobie.

Od początku do końca autor nieprzerwanie zdobywał kolejne punkty. Oczarował mnie pomysłem i jego realizacją. Zatrzymał piękną konstrukcją zdań i lekkim piórem. Zaintrygował schorzeniem, którego każdy z nas ma prawo się obawiać. Zainteresował problemami rodziny i świetnie skonstruowanym tłem obyczajowym. Zaczarował, sprawiając, że nie mogłam przestać myśleć o jego historii. Dopełnił całości niebanalnym zakończeniem. Postawił kropkę nad i dodatkowymi materiałami na temat uszkodzeń mózgu.

„Gdyby „ja” człowieka było zlokalizowane poza mózgiem i mogło dochować postanowienia, że będzie się intensywnie rehabilitowało, nawet po uszkodzeniu mózgu, mogłoby także postanowić, że nie będzie popełniać przestępstw. (…) Ale takie „ja” nie istnieje. Nie ma nic poza mózgiem”. 

"Znikasz" to jedna z tych powieści, o których można by mówić bardzo długo i bardzo barwnie, jednak nawet najpiękniejsze i najmądrzejsze słowa nie są w stanie oddać wyjątkowości tej książki. To prawdziwa uczta dla czytelnika. 

Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Znak.


51 komentarzy:

  1. Po raz pierwszy słyszę o tej książce, ale wydaje się być ciekawa, postaram się przeczytać jak najszybciej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie spodziewałam się, że to aż tak interesująca książka, muszę po nią sięgnąć!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie się bardzo podobała, minęło już kilka dni, odkąd skończyłam czytać, ale wciąż wracam do niej myślami i mam wrażenie, że jeszcze długo będzie się to powtarzało :)

      Usuń
  3. Ja również nigdy o niej nie słyszałam ale raczej nie przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam wielką ochotę na tę książkę, ale nie dawno czytałam Motyla Genovy, którego mocno przeżyłam i nie wiem czy na chwilę się nie wstrzymam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Całkiem niedawno usłyszałam o tej książce, zapowiada się całkiem ciekawa lektura :)

    Weronika z lubieduzoczytac.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. No książka na swój sposób ciekawa, ale też trochę przeraża z tym guzem. Jak na razie nie sięgnę. :)
    Pozdrawiam ♥
    http://kochamczytack.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Muszę przyznać, że bardzo mnie zaintrygowałaś. Na pewno po nią sięgnę ze względu na nieoczywistą fabułę i pomysł!

    Pozdrawiam i zapraszam na konkurs,
    http://recenzjewojtka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Według mnie jest genialna i każdy powinien się o tym przekonać :)

      Usuń
  8. Czuję się zainteresowana ;-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Obawiałam się, że mnie nie zaciekawi, a tu proszę, jaka niespodzianka :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo kusi mnie ta książka i zapewne prędzej czy później po nią sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Pierwszy raz słyszę o tej książce, a skoro polecasz, to muszę ją mieć :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Na pewno ją przeczytam :)

    http://suomianne.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. O, pierwszy raz Cię widzę :)! Na książkę mam ochotę już od dawna, chociaz niektóre recenzje nieco ostudziły moją ekscytację związaną z przeczytaniem "Znikasz". Ale na pewno to zrobie ;)

    http://przy-goracej-herbacie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jestem pewna, co mnie podkusiło, żeby je dać :) Jeśli chodzi o opinie na temat książki- wiesz, to kwestia gustu :)

      Usuń
  14. Ogromnie mi się podobała!
    Tym bardziej, że trudny i wciąż niezdiagnozowany przypadek neurologiczny mam w rodzinie i wiele podobnych objawów obserwuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też ją pożarłam :) Nie wyobrażam sobie, co musiałam czuć podczas czytania.

      Usuń
  15. Choroba to smutny temat, staram się unikać, ale recenzję przeczytałam z chęcią:)

    OdpowiedzUsuń
  16. "Może choroba odsłania nasze prawdziwe ja?
    Może nas jedynie obnaża?" - te dwa zdania tak mi zapadną w pamięć, że to aż przerażające. W ogóle przerażająca jest prawda w nich zawarta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książka wywołała u mnie wielką falę emocji i chyba te emocje przerzuciłam na recenzję :)

      Usuń
  17. Brzmi sensownie :) Dodaje do listy czytelniczej :)
    http://ksiazkomiloscimoja.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  18. Zachęciłaś mnie bardzo do tej książki. Nie spodziewałam się, że tak szybko znajdę autora, który jest równie godny uwagi co Lisa Genova. Ja też, podobnie jak Ty, zaczytuję się teraz w jej twórczości. Po "Motylu" mam zamiar sięgnąć po "Lewą stronę życia", którą mi ostatnio polecałaś:-) Również "Znikasz" zapisuję na swoją czytelniczą listę:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem bardzo ciekawa Twojej opinii na temat "Lewej strony życia". Kiedy się nad tym zastanowię, to mi chyba podobała się troszkę bardziej od "Motyla". A porównanie z Genovą było moim pierwszym skojarzeniem, ze względu na tematykę i szerokie tło obyczajowe.

      Usuń
    2. Na pewno dam znać, jak przeczytam "Lewą stronę życia". Planuję też sięgnąć po "Sekret O'Brienów":-)

      Usuń
    3. "Sekret... " mi się marzy, ale jeszcze nie trafił w moje łapki :)

      Usuń
  19. Pamiętam, kiedy książka ukazała się w zapowiedziach, już wtedy zwróciła moją uwagę, cieszę się, że trafiłam na Twoją recenzję, z pewnością przeczytam, już ją mam w swoim wirtualnym koszyku, idealnie wpisuje się w mój gust czytelniczy :) Piękna recenzja Ruda, przekonałaś mnie! Pozdrawiam ciepło :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa, choć książka i beze mnie by się obroniła :)

      Usuń
  20. Mnie też ciarki przeszły... i te cytaty, muszę przeczytać. Niezwykła książka o bardzo trudnym temacie...

    OdpowiedzUsuń
  21. Pierwszy raz słyszę - a właściwie czytam o tej książce. Może kiedyś po nią sięgnę. W każdym razie już mam listę książek na najbliższe tygodnie zaplanowaną. :)

    Dawniej biblioteczka-eileenjoy.blogspot.com, a teraz recenzandia.blogspot.com - zapraszam x

    OdpowiedzUsuń
  22. To na pewno wartościowa lektura, ale nie jest to mój gatunek ;)

    OdpowiedzUsuń

Kochani, jest mi niezmiernie miło gościć Was na mojej stronie :) Bardzo chętnie zajrzałabym do każdego, dlatego proszę, zostawcie kilka słów, które naprowadzą mnie na Wasz trop :)