Autor: Layne Mosler
Tytuł: Podróż w trzech smakach
Wydawnictwo: Kobiece
Rok wydania: 2017
Liczba stron: 488
Gatunek: literatura podróżnicza
Wsiadła do taksówki i zapytała
kierowcę o jego ulubioną restaurację. Potem jeszcze raz. I kolejny. Tak zaczęła
się przygoda jej życia. A raczej nowe życie, pełne niespodzianek i zwrotów
akcji.
Marzy mi się podróżowanie, jednak
na razie mogę sobie sobie pozwolić jedynie na takie palcem po mapie lub z nosem
w książce. Do powieści Layne Mosler podeszłam zatem z wielkim entuzjazmem, dopatrując
się w tej lekturze możliwości poznania bliżej trzech niesamowitych miast. A
obietnica, że podróż ta będzie smakowita sprawiła, że nie trzeba mnie było
dodatkowo zachęcać.
Layne Mosler opowiada nam o
różnych miastach. Pokazuje jasne i ciemne punkty na mapie każdego z nich.
Dzięki niej poczułam namiętność argentyńskiego tanga, magię nowojorskiej żółtej
taksówki i zapragnęłam zobaczyć Berlin, na czym nigdy wcześniej mi nie
zależało. Z jej opowieści wyłaniają się miejsca charakterystyczne, poznane
innymi oczami, zaczynające kojarzyć się z elementami, z jakimi nie kojarzyliśmy
ich wcześniej. Za sprawą opisów autorki i towarzyszących jej wydarzeń lektura
ta staje się barwna, pouczająca, a także ekscytująca.
Tym, co bardzo spodobało mi się u
Mosler jest szczerość. Autorka bardzo otwarcie pisze o rzeczach, których
doświadczyła i ludziach, których poznała. Za sprawą okładki mogłoby się wydawać, że to książka lekka, łatwa i przyjemna- i w dużym stopniu tak właśnie
jest- ale nie do końca. Nie zawsze było jej lekko. Nie zawsze miała pieniądze.
I nie zawsze spotykały ją pozytywne rzeczy. Mosler otwarcie i uczciwie opowiada
o niespełnionych marzeniach i snach na jawie. Z wielką, wręcz zaskakującą
szczerością zaprasza nas do świata, który wielokrotnie ciężko ją doświadczył i
zniechęcił, a jednak nie wahała się, by próbować dalej. Wciąż na nowo.
Postanowiła pisać o kierowcach i
ich ulubionych lokalach w danym mieście. Taksówkarskie przygody wiele ja
kosztowały. Odwagi, pieniędzy, czasami upokorzeń. A jednak projekt ten, choć
wymagający i niecodzienny, okazał się szalenie ciekawy, dał jej siłę i
motywację, by cieszyć się każdym dniem i walczyć o marzenia. Nigdy nie
słyszałam o kimś, kto realizowałby się w ten sposób lub choćby o kimś, komu
taki pomysł przyszedłby do głowy. Dlatego też czytanie o przygodach Mosler
okazało się dla mnie świetną rozrywką. Ten przewodnik, a może pamiętnik, to
lektura bardzo świeża i wyróżniająca się wśród wydawanych każdego dnia książek.
Wielką sympatię poczułam dla
autorki tego niezwykłego tytułu. Bardzo ją polubiłam za szczerość i chęć
dzielenia się doświadczeniami. Za sprawą tej powieści wróciła ona również do
spraw bolesnych, takich jak np. miłosny zawód, a jedna nie bała się o tym
wspomnieć, nie czuła, że jest to zbyt intymne, by dzielić się z czytelnikami.
Ona pokazała nam swój świat, w pełnej krasie, z dniami lepszymi i gorszymi. Z
marzeniami, które się spełniają, ale też sprawiają, że czasami człowiek się
denerwuje, płacze, nie ma chęci wstać. Doszukałam się w tej powieści siły,
motywacji, zachęty, by zawalczyć o siebie i własne jutro, a także niezwykłej
odwagi. Nie jestem pewna, czy ja potrafiłabym wykrzesać z siebie te wartości,
ale dobrze mieć świadomość, że inni mogą.
„Podróż w trzech smakach” to
lektura lekka, odpowiednia na każdą porę roku i dla każdego wieku. Ale to także
książka o nas samych, o życiu, doświadczeniu, spełnianiu marzeń i przekraczaniu
granic. Bardzo mi się podobała, sporo z niej wyniosłam i czegoś mogłam się
nauczyć. Świetne połączenie. I duże zaskoczenie. A do tego ta okładka, która
nie pozwala o sobie zapomnieć.
Za przesłanie powieści do recenzji dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu.
Nie przepadam za takim motywem, ale nie ukrywam, że mnie zaciekawiłaś :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajna książka mam nadzieje, że kiedyś ją przeczytam :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Agaa
https://ilovetravelingreadingbooksandfilms.blogspot.com/
Ostatnio sięgam po podobne książki, z racji tego, że wolę uczyć się na błędach innych niż na swoich. Ponadto dzielenie się swoimi doświadczeniami często wymaga odwagi i oferuję odbiorcą niezapomnianą lekcję życiową.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy pomysł na książkę! Ja niestety teraz też mogę podróżować jedynie palcem po mapie, więc pewnie to książka dla mnie:)
OdpowiedzUsuńOkładka jest rzeczywiście swietna <3 Też mi się straszne rzuca w oczy.
OdpowiedzUsuńAle po Twojej recenzji widzę, że cała ksiażka jest super! Kurcze bede musiala po nią sięgnąć koniecznie!
Podrugiejstronieokładki
Innowacyjna fabuła i cudna okładka.
OdpowiedzUsuńA mnie książka nieco rozczarowała, choć mimo wszystko przyjemnie spędziłam z nią czas. Całkiem możliwe, że zaskoczyła mnie taka forma podróżowania. :)
OdpowiedzUsuńBookendorfina
Po okładce można by faktycznie spodziewać się leciutkiej książki. Też dotąd nie spotkałam się z podobnym pomysłem na podróżowanie (i smakowanie potraw). Książka mogłaby mi się spodobać, i też chyba polubilabym autorkę :)
OdpowiedzUsuńPierwsze słyszę o tej książce, zapisuję, bo pod niepozorną okładką kryje się chyba naprawdę ciekawa pozycja :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
ver-reads.blogspot.com
Super recenzja ale ja nie przepadam za tym co jest w srodku tej ksiazki :) Chociaz podoba mi sie podkreslanie ze autorka jest szczera b otego brakuje wszedzie :)
OdpowiedzUsuńMniam, mniam... Pomyślę o niej. ;)
OdpowiedzUsuń