Autor: Tessa Hadley
Tytuł: Przeszłość
Wydawnictwo: W.A.B.
Rok wydania: 2017
Liczba stron: 352
Gatunek: literatura współczesna
Czworo rodzeństwa. Rodzinne wakacje. Dom, który pamięta więcej niż oni sami.
Tym, co zaskoczyło mnie w tej
powieści najbardziej, jest dość marginalne potraktowanie tytułowej przeszłości.
Na kartach powieści dominują bowiem bieżące wydarzenia, bohaterowie skupiają
się na tym, co jest tu i teraz, a na powroty do dzieciństwa i tego, co łączyło
ich dawniej niewiele już zostało miejsca. Tessa Hadley nieśmiało upycha pewne
fragmenty przeszłości przedstawiając nam poszczególnych bohaterów, ale prawdę
mówiąc nie znalazło się tego wiele. Kiedy zaczynałam tę lekturę, byłam
przekonana, że wydarzenia z dawnych czasów okażą się niezwykle istotne, a tytuł
zobowiązujący, ale nie, moim zdaniem nie.
Miałam też duży problem z
odnalezieniem się wśród powieściowych bohaterów. Albo raczej z odnalezieniem
tego, co można by uznać w nich za istotne. Nie jestem pewna, z czego to wynika.
Czy tych postaci pojawiło się zbyt wiele? Czy autorka postawiła sobie
poprzeczkę zbyt wysoko? Czy może po prostu powinna popracować nad kreowaniem
bohaterów? Żadna z przedstawionych w powieści postaci nie wzbudziła we mnie większych
emocji- ani pozytywnych ani negatywnych. Określiłabym je jako poprawne,
grzeczne, zachowawcze. Rodzeństwo okazało się zaskakująco do siebie podobne,
podobne w gestach, słowach, decyzjach. Wielokrotnie odnosiłam wrażenie, że oni
po prostu boją się powiedzieć szczerze co myślą, wolą krytykować po cichu,
zachować opinie dla siebie.
Spodziewałam się rodzinnych
tajemnic, trupów w szafie, skrywanych głęboko żali i niewybaczonych, choć
przedawnionych zdarzeń. Ale tych elementów jest w powieści nieznośnie mało.
Pokonywałam kolejne strony starając się widzieć więcej, czuć głębiej, a może
zwyczajnie znaleźć coś, czego nie ma. Tak naprawdę nie udało mi się zrozumieć,
co poróżniło rodzeństwo, a raczej stało się powodem, dla którego próbują
maskować panujący między nimi chłód. Nie znalazłam i niestety nie zrozumiałam.
Każdy z nich niewątpliwie coś ukrywał, cierpiał często z jedynie sobie znanego
powodu, ale wciąż było tego dla mnie za mało. I nie jestem pewna, czy
wykorzystanie znajomych tematów, opierających się na takich kategoriach jak
miłość, przyjaźń, samotność, choroba- powinno się doceniać czy krytykować. Z
jednej strony to właśnie one składają się na nasze życie, z drugiej jak wiele
można jeszcze o tym napisać?
Tym, co w tej powieści mi się
podobało, jest styl Hadley. Autorka prowadzi narrację powoli, cechuje ją pewna
ostrożność, niespieszność, tak jakby była przekonana, że taki model pokazywania
tej historii rzeczywiście jest najlepszy. Pisze jednak dojrzale, w sposób dość
charakterystyczny. W tym spokojnym, a momentami wręcz ospałym tonie, czegoś się
doszukałam. Choć wolę bardziej dynamiczną akcję, nie stanowiło to dla mnie aż
takiej przeszkody, nie mogę policzyć tego autorce na minus. Mam wrażenie, że
nieprędka, nieco ciężka narracja ma odpowiadać klimatowi, w jakim tę powieść utrzymano.
Uderzyła mnie głęboka samotność
bohaterów. To uczucie mnie przytłoczyło, może wręcz znokautowało. Dawno żadna
powieść nie podziałała na mnie w ten sposób. Osamotnienia, melancholii, smutku
dopatrzyłam się u każdej z książkowych postaci, a szalona ilość tych
przygniatających uczuć sprawiła, że sama w pewien sposób straciłam poczucie
stabilizacji i bezpieczeństwa. To tak, jakby w tym ludziach samotność zbierała
się przez lata, po to, by eksplodować na tle tego pozornie sielankowego
spotkania.
W „Przeszłości” za mało jest dla
mnie tej obiecanej katastrofy, której właściwie ja sama w ogóle nie
dostrzegłam. Akcja płynie boleśnie powoli, bohaterzy zbyt mało się otwierają.
Uderza w nas samotność i melancholia, ale to nie wystarczy. A stylem nie można
nadrobić wystarczająco.
Za przesłanie powieści do recenzji dziękuję Wydawnictwu W.A.B.
Jestem strasznie ciekawa tej książki. Okładka jest wręcz hipnotyzująca :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, maobmaze
Widzę, że w wielu kwestiach się ze sobą zgadzamy :). Ja jednak jestem daleka od zachwytów nad stylem autorki - wydał mi się raczej mierny, nijaki, tak samo jak cała fabuła. Z kolei smutek bohaterów byłby bardziej dojmujący, gdyby same postaci były wyrazistsze. Niestety tylko plątały się po okolicznych terenach i rozmyślały nad swoim życiem - w sposób zresztą dość denerwujący. Dla mnie ta książka to naprawdę duży zawód.
OdpowiedzUsuńMiałam ochotę sięgnąć po tę pozycję. Jednak chyba szkoda czasu na tę książkę. Opinia ciekawa.
OdpowiedzUsuńPoczątkowo nakręciłam się na tę opowieść, ale ostatni akapit mocno ostudził moje czytelnicze zapędy. Masz rację: piękny styl to nie wszystko. Przyznaję, że po prostu szkoda mi czasu na coś, co miało zachwycać, a jednak nie zachwyca i jest od tego dalekie.
OdpowiedzUsuńJak wiesz nasze zdania n temat tej książki się różnią, ale uważam, że to dobrze :)
OdpowiedzUsuńTrochę obawiam się wspomnianej melancholii, która teraz - w perspektywie nadchodzącej jesieni mogłaby zadziałać na mnie zbyt przytłaczająco. Nie mówię jednak nie, bo może kiedyś dam jej szansę.
OdpowiedzUsuńPomimo Twojej opinii, która wprawiła mnie w niemałe wątpliwości nadal chcę przeczytać powyższą pozycję, gdyż uważam, że doskonale się w niej odnajdę.
OdpowiedzUsuńNiestety książka nie dla mnie, chociaż fabuła zapowiadała spory potencjał, ponieważ lubię powieści o rodzinnych tajemnicach i niewyjaśnionych sprawach z przeszłości. Jednak skoro mało jest tych elementów w dziele Hadley to nie będę się za nim rozglądać.
OdpowiedzUsuńW tytule "Przeszłość", a samej przeszłości jak na lekarstwo. Nastawiałam się na tę książkę będąc pewna, że zaintryguje mnie odkrywanie tego co już było, takie swoiste wywlekanie brudów na wierzch. Dziękuję Ci za recenzję, dzięki temu wiem że mogę w spokoju ominąć tę powieść :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i obserwuje :)
mowmikate