Autor: Jakub Małecki
Tytuł: Rdza
Wydawnictwo: SQN
Rok wydania: 2017
Liczba stron: 288
Gatunek: literatura piękna
Kilkuletni Szymek lubi bawić się
przy torach, a wieczorami zamalowywać łaty na rysunkowych krowach. Ma przed
sobą życie, które jego babci zdążyło już upłynąć niemalże w całości. A jednak
czas potrafił zaskoczyć ich oboje, sprawiając, że okoliczności niebezpiecznie
ich połączyły.
Za sprawą „Rdzy” spotkałam się z
Jakubem Małeckim po raz pierwszy. Nieco obawiałam się tego spotkania, bowiem
doświadczenie podpowiadało mi, że książki autorów tak bardzo chwalonych,
niekoniecznie muszą być w moim guście, a wysokie oceny są przecież kwestią
indywidualną, nie oznaczają wcale, że powieść spodoba się każdemu. A jakie są
moje wrażenie po lekturze?
Najbardziej spodobał mi się
pomysł na realizację fabuły. Narracja podzielona na teraz i wcześniej zawsze
się, moim zdaniem, sprawdza. W ten sposób autor pokazał mi świat swoich
bohaterów z różnych perspektyw. Pokazał jak wcześniejsze doświadczenia wpłynęły
na podejmowane przez nich decyzje. Zaznaczył, jak historyczne wydarzenia
kształtowały ich charakter, jak zmieniały ich postrzeganie świata, jakimi ludźmi
dzięki nim się stali. Z wielką ciekawością pokonywałam kolejne rozdziały, by
porównać wtedy i dziś, przeciwstawić teraźniejszość przeszłości i zobaczyć to,
co jedynie upływ czasu może zrobić z człowiekiem i jego marzeniami, jak mocno
nim potrząsnąć, jak bardzo go zmienić.
Te zmiany obserwujemy na
kolejnych stronach książki, stopniowo poznając wszystkie elementy układanki,
pozwalające składać w całość bohaterów, niczym naczynie wymagające połączenia
wszystkich straconych części. Małecki ukształtował swoje postacie w sposób
niezwykły. Każda z nich wielokrotnie mnie zaskoczyła, czasami były to wybory i
decyzje, które z przyjemnością aprobowałam, niekiedy budziły moje wątpliwości i
niezgodę. Ani razu nie zwątpiłam w ich charaktery, nie odniosłam wrażenia, że
bohaterzy noszą na sobie piętno sztuczności, charakterystyczne dla autorów
mających problemy z przelaniem pomysłu na papier. W powieściowych postaciach
doszukałam się głębokiego realizmu, dzikiej charyzmy, wielkiej siły wewnętrznej
i mocnego charakteru.
Podczas czytania czułam, że autor
przelał na swój książkowy świat doświadczenie, wrażliwość i życiową mądrość.
Można by pomyśleć, że w powieściowych Chojnach niewiele się dzieje, że ta mała
miejscowość nie będzie w stanie czytelnika zaskoczyć. Nic bardziej mylnego.
Życie toczy się tam swoim tempem, ludzie żyją po swojemu. A czytelnikowi
ukazuje się przepiękny portret smutnej i melancholijnej wioski, w której smutki
łączą się z radościami, a zwyczajność dnia codziennego przeplata się z ludzkimi
tragediami i wielkimi szczęściami. Z „Rdzy” wyłania się maleńka miejscowość, w
której żyją wielcy ludzie. Naznaczenie historią, upływającym czasem,
niespodziankami losu, niesprawiedliwością nieswoich wyborów.
Za sprawą Chojen i ich mieszkańców
autor skłania nas do przemyśleń, zmusza do własnych decyzji. Podczas lektury
stapiamy się z bohaterami w jedność, zaczynamy tworzyć niezwykłą całość. Z
wielkim zdziwieniem uświadamiamy sobie, że zaczęliśmy ich lubić, szanować,
doceniać. A ich smutki stały się naszymi smutkami. W Chojnach czas zwalnia,
choć nigdy go nie brakuje. W tym miejscowym spokoju doszukałam się szalenie
zasmucającej melancholii, wiecznie otwartych ran, niezagojonych serc. Małecki z
wielkim wyczuciem przedstawia świat zupełnie inny od naszego, choć sprawiający
wrażenie tak podobnego. W prostocie tkwi niezwykłość tej opowieści.
Autor na swój sposób przedstawia
problemy bohaterów, poruszając się na linii tematów znanych i uniwersalnych. Miłość,
przyjaźń, chęć spełnienia marzeń, kiepskie wybory, strata bliskich. I nieco
wojny w tle. Nie doszukamy się tutaj oryginalności, co nie znaczy, że akcja
nudzi, czy trąci banałem. Jej niezwykłość ukryta została w małej wiosce i jej
bohaterach, których w pewnym momencie ciężko odróżnić nam od nas samych.
Bardzo podoba mi się styl
Małeckiego. Autor pisze prosto, a jednak mądrze, spokojnie, ale z wielką
energią i uczuciowością. W pewien sposób bawi się formą, składając historię z
porwanych fragmentów. W uporządkowaniu tkwi pewien chaos, a w spokoju zamieszanie.
Słowa składające się na całość historii są dobrane subtelnie, każde zdanie
sprawia wrażenie dopisanego niedbale, bez zbędnego tracenia czasu, a jednak
czuć w nich, ze zostały przemyślane i dopracowane. Co więcej, autor zdaje się
odrzucać istotną rolę dialogu. Rozmowy między bohaterami są bardzo oszczędne,
słowa nie zostały rzucone na wiatr. Fabuła realizuje się poprzez czas, opis
miejsc, zachowanie postaci.
Dlatego też czyta się dość
powoli. A jednak dobrze. To opowieść, którą wypada się rozkoszować. To
historia, jaką można się cieszyć. „Rdzę” zwyczajnie trzeba docenić.
Dopóki nie zaczęłam pisać, nie
zdawałam sobie sprawy z kłębiących się we mnie emocji. Nie wiedziałam, że mam
do powiedzenia tak wiele. A jednak powieść wywarła na mnie duże wrażenie.
Zrozumiałam, czemu nazwisko autora się ceni.
Recenzja powstała w ramach współpracy z portalem czytampierwszy.pl
To wyjątkowa powieść :)
OdpowiedzUsuńDoskonale Cię rozumiem, podobne emocje towarzyszyły mi przy czytaniu dwóch poprzednich książek autora:) Rdzę planuje kupić na dniach ;)
OdpowiedzUsuńWiele dobrego naczytałam się o twórczości Małeckiego i przedwczoraj wypożyczyłam "Ślady" z biblioteki, zatem niebawem będę czytać. :)
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa tej książki, więc na pewno ją przeczytam:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! http://literacki-wszechswiat.blogspot.com/
Pięknie opisałaś książkę. Rdzę bardzo chcę przeczytać, ale raczej zacznę od starszych książek autora :)
OdpowiedzUsuń"Rdzą" jak i dwoma wcześniejszymi książkami Jakuba Małeckiego "Dygotem" i " Śladami" jestem wręcz oczarowana. Swoim niezwykłym darem opisywania rzeczywistości skradł moje serce i podobnie jak Ty rozkoszowałam się każdą czytaną stroną. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDo tej pory zastanawiam się czy zamówić tą książkę i chyba jednak ją zamówię 😍
OdpowiedzUsuń