A jaki był Wasz marzec?
sobota, 31 marca 2018
piątek, 30 marca 2018
Kilka zagadek i Jacek Przypadek
Autor: Jacek Getner
Tytuł: Pan Przypadek i kobietony
Wydawnictwo: Zakładka
Rok wydania: 2017
Liczba stron: 234
Gatunek: komedia kryminalna
Pan Przypadek i trzy zbrodnie. Wydarzenia, które miały
miejsce i te, którym można jeszcze zapobiec. Zestawienie dość dziwnych
bohaterów, ciekawe zwroty akcji, istotna problematyka. Na wesoło, ale i dość
refleksyjnie. Krótko, ale na temat. Witaj przygodo.
Dość niedawno przekonałam się, jak interesującym
gatunkiem jest komedia kryminalna. Zagadki przedstawione z przymrużeniem oka,
gry słowne, bohaterzy nieco zdystansowani wobec świata i przyjemne poczucie
humoru- zestawienie tych elementów sprawia, że lektura w nie obfitująca nie
może być nudna. A czy znalazłam je u Pana Przypadka?
Najnowsza część przygód nietypowego detektywa to
propozycja trzech krótkich historii. W każdej z nich role pierwszoplanowe
odgrywają kobiety, a ich wady, przywary, przewrotność i obłuda zostawiają
autorowi spore pole manewru. Raz po raz udowadnia on, że z tą płcią piękną to
jednak różnie bywa. Czasami jest zabawniej, czasami bardziej refleksyjnie,
jednak cały czas lekko i na temat.
Getner zaprasza nas do świata, w którym prym wiedzie
Pan Przypadek. Co ciekawe, prowadzone przez niego śledztwa bynajmniej nie noszą
znamion przypadku, choć można by pomyśleć, że rozwiązania zagadek wypadają mu z
rękawa. W trakcie lektury wiele razy mamy okazję przekonać się, że tytułowy
detektyw to postać dość zaskakująca, zarówno prywatnie, jak i zawodowo. Nie jest
łatwo go jednak do końca poznać i rozszyfrować. Mam wrażenie, że on sam również
stanowi jedną wielką zagadkę.
Niemniej, moje odczucia wobec głównego bohatera są
pozytywne. Swą przygodę z nim rozpoczęłam od ostatniej części, a jednak w tej
krótkiej publikacji autor znalazł nieco miejsca, by umieścić kilka niezbędnych
informacji na temat przeszłości Przypadka i jego wcześniejszych przygód. Dzięki
temu podczas czytania nie mamy wrażenia, że coś nam uciekło, a mnożące się
pytania i niejasności nie utrudniają lektury. Krótko mówiąc- można zacząć od
końca, ale nie będzie to stanowiło dla czytelnika żadnego problemu.
Trzy opowiadania z udziałem Przypadka są krótkie. Stanowią
przyjemne połączenie subtelnych kryminalnych zagadek i obyczajowego tła z
udziałem bohaterów znanych z poprzednich części serii. Getner podchodzi do tych
historyjek z dystansem i przymrużeniem oka. Wykorzystane przez niego motywy nie
szokują. Autor nie próbuje na siłę zaskakiwać, udowadniając, że można
wykorzystać znajome tematy i też będzie w porządku. Jego zagadki nie są
przesadnie skomplikowane, a ich urok zdaje się opierać bardziej na sylwetkach
bohaterów i odniesieniu do lubianych i aktualnych kwestii.
Podoba mi się przewrotny sposób, w jaki Getner pisze o
kobietach, z poczuciem humoru i szczerością, całość uzupełniając przyjemnym,
lekkim stylem. Nie da się ukryć, że to ciekawy wybór tematyki w przypadku
takiej powieści, a kwestie poruszane w opowiadaniach zgrabnie się ze sobą łączą
i opierają na sporej dawce realizmu. Choć z dystansem, to jednak trafiając w
sedno.
To urokliwa, ale nieskomplikowana całość. Sympatyczna treść,
przyjazny czytelnikowi styl, opowieść nastawiona raczej na rozrywkę, niż na
myślenie. Jedyny problem stanowi dla mnie długość tych historii- ja po prostu
wolę dłuższe formy.
Za przesłanie książki do recenzji dziękuję jej Autorowi.
środa, 28 marca 2018
Widok z okna
Autor: Lorena Franco
Tytuł: Ona to wie
Wydawnictwo: Albatros
Rok wydania: 2018
Liczba stron: 480
Gatunek: thriller psychologiczny
Andrea spędza całe dnie w oknie swego nowego domu. Z kieliszkiem
alkoholu i garścią tabletek śledzi życie sąsiadów, próbując zapomnieć o tym, że
jej codzienność wygląda zupełnie inaczej, niż by tego oczekiwała. Zaginięcie sąsiadki
sprawia, że Andrea zaczyna budzić się z letargu i na własną rękę próbuje
zrozumieć, co przytrafiło się kobiecie.
Po najnowszą powieść Loreny Franco sięgnęłam po części
ze względu na fabularne podobieństwo do „Kobiety w oknie”. Zbieżność wątków zaintrygowała
mnie na tyle, że zapragnęłam sprawdzić, jak z tym motywem poradziła sobie
autorka książki- czy ten dość znany i dość ograny temat uczyniła atutem utworu
czy może wybór ten nie okazał się jednak trafiony?
Tym, co szczególnie przypadło mi do gustu, okazała się
pierwszoosobowa narracja. Oddanie głosu kolejnym bohaterom tej opowieści
sprawia, że staje się ona bardziej wyrazista, mocniej działa na wyobraźnię, czytelnik
zostaje mocniej wtajemniczony i głębiej zaangażowany, a klimat zdaje się nieco
intymny. Relacje poszczególnych postaci, i damskich i męskich, sprawiły, że
pokonywałam kolejne rozdziały szybko i niecierpliwie. Niewątpliwie przysłużył
się do tego również lekki styl Franco.
„Ona to wie” to jedna z tych historii, w których nic
nie jest takie, jakie się wydaje na pierwszy rzut oka. Można by pomyśleć, że
niewiele się tu dzieje, jednak kolejne strony wypełnione zostały duszną
atmosferą pozornie spokojnego miasteczka, sekretami jego mieszkańców, wadami
bohaterów i dość niezgrabną próbą oddzielenia przeszłości od teraźniejszości. Elementy
te przykuwają uwagę czytelnika, zachęcają do podążania śladem intrygi i
odkrywania kolejnych tajemnic na własną rękę.
Franco buduje atmosferę napięcia poprzez sekrety,
niedopowiedzenia, problemy w relacjach międzyludzkich. Każdy z jej bohaterów
mierzy się ze swoimi demonami, z lepszym bądź gorszym skutkiem. Autorka stawia
mocny nacisk na psychologię postaci, sprawiając, że łatwo w tej powieści się
zagubić, bowiem dobro i zło otrzymały nowe, intrygujące oblicza. Choć pewne
rzeczy wydają się oczywiste, a część elementów tej układanki udało mi się
samodzielnie dopasować bez większych problemów, to jednak nie odkryłam
wszystkich tajemnic, dopiero na końcu uświadamiając sobie, że Franco ukryła
sporo asów w rękawie.
Bohaterzy tej opowieści to postacie dość złożone. Śledząc
ich poczynania i poznając ich tajemnice, ciężko jednoznacznie ich ocenić. Już na
pierwszy rzut oka można zauważyć, że autorka nie starała się na siłę stworzyć
bohaterów sympatycznych i budzących ciepłe emocje. Nie. Wykreowane przez nią
postacie są zdeterminowane na osiągnięcie celu, często egoistyczne i
wyrachowane. Umiejętnie ukrywają czający się w ich wnętrzu mrok, by w
najbardziej zaskakującym momencie pokazać swą prawdziwą twarz.
Styl Franco jest bardzo lekki i przyjazny
czytelnikowi. Dzięki temu powieść czyta się właściwie sama, a kiedy docieramy
do zakończenia, czujemy zdziwienie, że to już.
„Ona to wie” to kobiecy, subtelny thriller. Mocno bazujący
na psychologii, która wysuwa się na pierwszy plan i stanowi bazę pod budowanie
powieściowego napięcia. To książka łatwa w odbiorze, stanowiąca świetną
czytelniczą rozrywkę.
Za przesłanie książki do recenzji dziękuję Wydawnictwu Albatros.
niedziela, 25 marca 2018
Ona i On
Autor: Charles Bock
Tytuł: Alice i Oliver
Wydawnictwo: W.A.B.
Rok wydania: 2018
Liczba stron: 384
Gatunek: literatura współczesna
Życie Alice zmieniło się z dnia na dzień. Jej pasja,
zamiłowanie piękna, artystyczna dusza, miłość do bliskich i szacunek dla
każdego dnia odebrane jej zostały za sprawą przejmującej diagnozy: białaczka. To
jedno słowo zdeterminowało każdy aspekt jej życia, zmuszając do nierównej
walki. Przy Alice nieustannie trwał jej mąż. A ta historia wydarzyła się naprawdę.
Do “Alice I Olivera” przyciągnęły mnie dwie rzeczy. Po
pierwsze tematyka chorobowa, która nieustannie mnie zachęca, wciąż na nowo,
obnażając ludzkie charaktery, dodając realizmu i pozwalając pogłębić swą wiedzę
w czasie lektury. Druga sprawa to podpieranie się faktami- w czasie tworzenia
powieści autor wykorzystał dziennik swej zmarłej żony, podobnie jak książkowa
bohaterka, chorującej na białaczkę. Połączenie tych elementów zaintrygowało
mnie na tyle, że nie mogłam przejść obojętnie obok tego tytułu.
Każda strona tej opowieści przesycona została
bolesnymi wspomnieniami jej autora. Bock przelał na papier głębokie emocje,
jakie towarzyszyły zarówno jemu, jak i jego ukochanej podczas walki z chorobą.
Ich szanse nigdy nie były wyrównane, a w całym tym bólu obydwoje zatracili
godność, człowieczeństwo, a nawet własne zasady, którymi kierowali się, zanim
zmieniły się okoliczności. Autor opowiada nam swą historię z niezwykłą
szczerością. Choć prawdziwość wydarzeń została urozmaicona literacką fikcją, a
bohaterka powieści jest nieco inna od jego małżonki, to jednak „Alice i Oliver”
naznaczeni zostali wiarygodnością i autentyzmem.
Książkowy realizm sprawił, że z wielką ciekawością i niecierpliwością
poznawałam tę historię, podążając od jednej strony do kolejnej. Wiernie zaczytywałam
się w poszczególnych rozdziałach, naprzemiennie poznając relacje Olivera i
Alice. Odniesienie się do prawdziwych wydarzeń sprawiło, że ta historia jeszcze
mocniej mnie poruszyła i jeszcze bardziej podziałała na moją wyobraźnię. Nie
jest łatwo mówić i pisać o takich sprawach i z pewnością nie każdy chciałby się
swoimi odczuciami podzielić, dlatego ta lektura okazała się dla mnie tak
istotna i cenna. Pozwoliła mi poczuć wiele emocji, wywołała mnóstwo refleksji,
skłoniła do odpowiedzi na pytania, z istnienia których nie zdawałam sobie
wcześniej sprawy.
„Alice i Oliver” to powieść, którą czyta się trudno.
Ciężki temat sprawia, że niełatwo się przemieszać od jednego rozdziału do
kolejnego. Podczas lektury nie gnamy z zaskakującą prędkością, a pojawienie się
zakończenia nie zaskakuje gwałtownie. To książka, nad którą warto się pochylić.
Angażująca, ale wymagająca. Otrzymujemy możliwość poznania pięknej i
wartościowej historii, ale my również musimy dać coś z siebie. Poświęcić czas,
uwagę, skupienie. Moim zdaniem ta lektura jest tego warta. Poznawałam ją
niespiesznie, nieco dawkując sobie emocje. Nie sprawdzałam gorliwie liczby stron,
jakie pozostały do końca. Czytałam i czułam wdzięczność, że autor tę historię
napisał, że chciał się nią podzielić, nawet, jeśli nieco ją urozmaicił.
Z pewnością nie jest to również jedna z tych
opowieści, których bohaterów pokochamy od pierwszej strony. Okoliczności, w
jakich znaleźli się Alice i Oliver, zmuszają ich do podejmowania decyzji, z
których niekoniecznie mogą być dumni. Do stawiania kroków, jakie niekoniecznie
postawiliby w innych sytuacjach. Nikt nas nie pyta, czy jesteśmy gotowi
zmierzyć się z chorobą, czy damy sobie radę albo czy to odpowiedni czas na
takie wyzwanie. Dla nich ten czas był najgorszy z możliwych, a rak nie obszedł
się łagodnie ani z Nią ani z Nim. Dlatego podczas lektury nie mamy prawa
oceniać i gładko decydować, czy lubimy ich czy nie. To postacie wielowymiarowe,
ludzkie, charyzmatyczne, naznaczone dramatyzmem. Bohaterzy, o których nie sposób
zapomnieć.
Powieść Charlesa Bocka zrobiła na mnie duże wrażenie. Lubię
takie emocjonalne i szczere opowieści, których autorzy opowiadają dosadnie, nie
dbają o tabu i nie starają się, by wszystko ładnie brzmiało. Otrzymałam
dokładnie to, na co liczyłam i czego się spodziewałam. Bardzo się cieszę, że
miałam okazję poznać tę historię.
Za możliwość poznania tej historii serdecznie dziękuję Wydawnictwu W.A.B.
czwartek, 22 marca 2018
Splot ludzkich losów
Autor: Laetitia Colombani
Tytuł: Warkocz
Wydawnictwo: Literackie
Rok wydania: 2017
Liczba stron: 208
Gatunek: literatura współczesna
Jedna z nich żyje w Indiach poza kastą. Najbiedniejsza
i najbardziej odrzucona. Druga na Sycylii walczy o przyszłość rodzinnego
biznesu i lepsze jutro dla swych krewnych. Trzecia mierzy się w Kanadzie z
codziennością, która miała być tą wymarzoną, a zawiodła w najbardziej bolesny
sposób. Ich losy w niezwykły sposób zostają połączone dzięki włosom, które
odegrają pierwszoplanową rolę w życiu każdej z nich.
„Warkocz” to historia trzech kobiet, których losy
zostają ze sobą splecione niczym pasemka warkocza. Ich życia nie mają ze sobą
zbyt wiele wspólnego, wręcz przeciwnie- właściwie nic ich nie łączy. A jednak
autorka zestawiła je ze sobą w sposób zaskakujący i niebanalny, podkreślając,
że coś, o czym na co dzień nie myślimy, często nie przykładając do tego
większej wagi, może mieć dla innych niebagatelne znaczenie. Włosy stają się dla
bohaterek symbolem życia, kobiecości, oddania.
Trzy niezwykle istotne sprawy i trzy wspaniałe
bohaterki. Colomboni naprzemiennie ukazuje czytelnikowi świat każdej z nich.
Już na wstępie zaskakuje mnogość dzielących ich różnic, przepaść oddzielająca
ich światy. W oryginalny sposób igrają ze sobą różne miejsca, losy, płaszczyzny
czasowe. Każda z tych opowieści urzeka swą wiarygodnością i realizmem. Można by
odnieść wrażenie, że autorka poznała swoje bohaterki lub spisała dzieje
znajomych czy krewnych. Tyle w tym smutnej prawdy, zadziwiającej szczerości,
sprawiedliwości dla bohaterek i zaangażowania w te krótkie historie.
W „Warkoczu” autorka raz po raz udowadnia, że książki
nie musi być długa i spisana drobną czcionką, by można było umieścić w niej
mnóstwo emocji i informacji. Przekazana przez nią treść jest dość oszczędna, a
opowieści dość krótkie- całość liczy zaledwie 200 stron. A jednak powieść ta
wielokrotnie mnie zaskoczyła i bardzo poruszyła. Rzadko mam chęć rozmawiać o
czytanych książkach, wyrażać opinie na temat poznanych tematów. Tym razem
bardzo chciałam podzielić się z kimś refleksjami, uwierzyć, że faktycznie takie
rzeczy się zdarzają. Mocno uderzyła we mnie ta historia, zapadając w pamięć i
skłaniając do przemyśleń.
To jedna z tych książek, w której wiele ukryte zostało
między wersami. Pozostawia miejsce dla wyobraźni, zachęca do rozmowy, pozwala
na wzruszenia, zmusza do oceny bohaterek. Siłą rzeczy podczas czytania nie
potrafimy pozostać obojętni, wyrabiamy sobie opinię na tematy, nad istnieniem
których wcześniej w ogóle się nie zastanawialiśmy. To historia, która wdziera
się głęboko w umysł i nie chce opuścić naszych myśli przez długi czas. To splot
niezwykle ważnych kwestii, które w takim wydaniu robią na czytelniku jeszcze
mocniejsze wrażenie.
Uwielbiam takie bohaterki. Kobiety Colomboni są silne,
zdeterminowane i gotowe, by zawalczyć o swój los, wręcz wszystkim
przeciwnościom. Odwaga to cecha, która zawsze w moim mniemaniu wypada
pozytywnie, to coś, obok czego nie mogę przejść obojętnie. Takie sylwetki dają
nam przykład, uczą jak postępować, motywują do podejmowania istotnych decyzji i
nie poddawania się. Autorka wykreowała charyzmatyczne i wartościowe bohaterki,
chętnie stanęłabym na miejscu jednej z nich.
Colomboni pisze lekko o sprawach trudnych. Łącząc
subtelność i odwagę opowiada o tematach, jakie wielu z nas wolałoby przemilczeć.
Jej styl jest oszczędny, a jednak miejscami wyraża więcej niż tysiąc słów.
W tym tekście kryje się wiele smutku, melancholii i
powagi, które niepokojąco podkreślają istotę dzisiejszych czasów. To wyjątkowa
i cenna opowieść. Warto poświęcić jej jeden wieczór.
poniedziałek, 19 marca 2018
Cały świat na głowie
Autor: Jennifer Niven
Tytuł: Podtrzymując wszechświat
Wydawnictwo: Bukowy Las
Rok wydania: 2017
Liczba stron: 408
Gatunek: literatura młodzieżowa
Jeszcze kilka lat temu Libby była najgrubsza
nastolatką w Ameryce. Dziś, sporo chudsza, wciąż przyciąga nieżyczliwe
spojrzenia i obraźliwe komentarze. Jack jest popularny i lubiany, skrywa jednak
wielki sekret, o którym do tej pory nikomu nie opowiedział. Czy to możliwe, by
tych dwoje coś połączyło? Czy teraz ich życie stanie się łatwiejsze?
Od bardzo dawna chciałam przeczytać „Wszystkie jasne
miejsca”, jednak swoją przygodę z twórczością Niven zaczęłam od kolejnego
wydanego w Polsce tytułu. Na szczęście nie żałuję tej decyzji- to była
wyjątkowa czytelnicza przygoda.
„Podtrzymując wszechświat” to powieść młodzieżowa,
jednak moim zdaniem fabuła śmiało mogłaby przekonać również starszych
czytelników. Bardzo lubię sięgać po książki przeznaczone dla nieco innej niż
moja grupy wiekowej, ale muszą być dokładnie takie, jak ta. Poruszające
tematem, zatrzymujące jego realizacją, skłaniające do refleksji, zmuszające do
zadawania sobie pytań, zapadające w pamięć. Nie mam również nic przeciwko temu,
by były urocze, choć w nieprzesłodzony sposób i na swój sposób zabawne. Brzmi
idealnie, prawda? Niven udowadnia, że to możliwe. Jej bowiem udało się bardzo
umiejętnie zmieścić to wszystko w jednej tylko książce.
Autorka powieści w przemyślany i dość zaskakujący sposób
połączyła ze sobą kilka intrygujących tematów, zwracając uwagę czytelnika na
kwestie nie tylko znane, lubiane i uniwersalne, ale także na takie, z którymi
niekoniecznie musieliśmy się wcześniej spotkać. Na pierwszy plan bez wątpienia
wysuwa się problematyka osób z nadwagą oraz prozopagnozja, czyli problem z
rozpoznawaniem twarzy. Wyobraź sobie, drogi czytelniku, że twoja waga wpływa na
całe życie, determinuje codzienność, zwraca spojrzenia, kieruje ku tobie
wrogość innych, staje się powodem do nienawiści. Albo pomyśl, jakby to było,
nie móc wyraźnie zobaczyć twarzy swych bliskich, wciąż na nowo je zapominać i
próbować odtworzyć, bez szans na powodzenie. Obydwa tematy okazały się dla mnie
strzałem w dziesiątkę.
Najnowsza książka Niven to wspaniały dowód na to, że
literatura młodzieżowa nie musi opowiadać jedynie o romansach między bohaterami
oraz, że nie muszą one stanowić podstawy takich dzieł. W tej powieści wątek
miłosny również występuje, ale nie jest on nachalny, nie skupia całej
czytelniczej uwagi, a co więcej jest niezwykle uroczy, przywołuje na naszą
twarz uśmiech. Wszystkie książkowe tematy zostały ze sobą zestawione wyjątkowo
ciekawie i jest to jeden z powodów, dzięki którym historię Libby i Jacka
poznaje się bardzo przyjemnie i niezwykle szybko.
Dawno nie spotkałam tak sympatycznych bohaterów.
Szczególnie Libby wywołała we mnie ciepłe uczucia i wzbudziła wiele emocji.
Bardzo charyzmatyczna, odważna, konsekwentna, zdeterminowana, ale również
zabawna. Ujęła mnie swym podejściem do życia, zaskoczyła swą dojrzałością.
Podczas czytania ciężko było mi zachować poważny wyraz twarzy, gdyż Libby raz
po raz doprowadzała do kolejnych wesołych sytuacji, a jej popisy z pewnością
zapisały się w mojej pamięci na dłużej.
Za sprawą narracji pierwszoosobowej Niven oddała głos
obojgu bohaterom. Naprzemiennie poznajemy życie i przemyślenia Libby i Jacka,
dowiadując się, jak wyglądała ich przeszłość, co ich ukształtowało oraz
poznając ich przemyślenia dotyczące siebie nawzajem. Niven pisze bardzo lekko,
potrafi w sposób nieskomplikowany opowiadać o rzeczach wagi ciężkiej, o
tematach życiowych i trudnych. Czyta się wspaniale, szybko, a przy tym bardzo
uważnie i z dużym skupieniem.
„Podtrzymując wszechświat” to jedna z tych książek, w
których nieuchronność zakończenia lektury zasmuca. Szkoda tak po prostu odłożyć
ją na półkę. Mądra, wzruszająca, zabawna. Po prostu świetna.
piątek, 16 marca 2018
Długa droga do domu
Autor: Piotr Tymiński
Tytuł: Przybysz
Wydawnictwo: Novae Res
Rok wydania: 2018
Liczba stron: 158
Gatunek: literatura współczesna
Bronek został pojmany przez Niemców, wsadzony do
bydlęcego wagonu i wysłany na roboty przymusowe. W sercu chłopca zrodziła się
niezwykła wola przetrwania, potrzeba ucieczki i odnalezienia bliskich. Tęsknota
za rodziną okazała się silniejsza niż strach i lęk przed niepewną przyszłością.
„Przybysz” to tytuł, na który zwróciłam uwagę już
dobrych kilka tygodni temu, kiedy tylko ujrzałam go w zapowiedziach. Fabuła
powieści zaintrygowała mnie nawiązaniem do historii i autentycznych wydarzeń.
Takie połączenie wydało mi się niebanalne i intrygujące.
Bardzo cenię sobie książki dotyczące II Wojny
Światowej, zarówno te ściśle z nią związane, jak i jedynie nawiązujące do tego
istotnego okresu. To jeden z powodów, dla których najnowsza powieść Piotra
Tymińskiego była dla mnie lekturą obowiązkową. Z wielką ciekawością i jeszcze
większą przyjemnością zagłębiałam się w te dramatyczne czasy widziane oczami
dziecka. Taka perspektywa sprawiła, że książkowa historia okazała się jeszcze
smutniejsza i bardziej szokująca. Nie jest łatwo mierzyć się z taką tematyką,
ale warto się nad nią pochylić, a autor książki świetnie zdaje sobie z tego
sprawę.
Czuję wielką wdzięczność do autorów podejmujących się
pisania, a może raczej spisywania takich historii. Zajmując się takimi
kwestiami stawiają sobie oni poprzeczkę bardzo wysoko. Niewątpliwie jednak
Tymiński wspaniale sobie z tym tematem
poradził, tworząc piękne świadectwo i rzetelne podsumowanie tamtych czasów.
Wywózka na roboty do Niemiec, okrucieństwo okupanta, głód, bieda, strata
życiowego dorobku, tęsknota za rodziną- to jedynie namiastka tego, co
znajdziemy w tej książce. Zawsze wydaje mi się niesamowitym osiągnięciem, kiedy
autor publikacji potrafi zamieścić tak wiele tematów i uczuć w niewielkiej
rozmiarowo powieści. Tymiński w ujmujący sposób udowadnia, że nie liczy się
bowiem ilość, ale jakość.
Z wielkim przejęciem poznawałam historię Bronka,
któremu udało się uciec z pociągu wiozącego go, w okrutnych warunkach, na
roboty przymusowe do Niemiec. Opowieść chłopca napełniła mnie ogromem emocji,
sprawiając, że nie mogłam się od niej oderwać przez cały dzień. Od początku do
końca utrzymała mnie w napięciu, potęgując ciekawość, budząc ukryte w sercu
nutki. Podczas lektury towarzyszyło mi dojmujące wzruszenie, zatrważająca melancholia
i głęboki smutek, łagodzone miejscami podmuchami
nadziei i nieśmiałymi uśmiechami natchnionymi pozytywnymi wydarzeniami. Przez
całą tę podróż kibicowałam Bronkowi, którego polubiłam i podziwiałam.
Odwaga chłopca, jego determinacja, konsekwencja w
dążeniu do celu, niezwykły spryt… to tylko kilka zalet, które sprawiły, że
zapałałam do niego wielką sympatią. Nigdy nie przeżyłam niczego choćby
zbliżonego do wydarzeń, w jakich on sam brał udział, więc nie potrafię
powiedzieć, do czego byłabym zdolna. On jednak bardzo mi zaimponował. To taki
bohater, którego nie zatrze w naszej pamięci zakończenie lektury i odłożenie
jej na półkę.
Tymiński przekazał swoją opowieść za pomocą swobodnego
i lekkiego języka, stylizowanego na dziecięce opowieści. Pierwszoosobowa
narracja sprawia, że lepiej poznajemy głównego bohatera, mocniej angażujemy się
w tę historię, czujemy się bardziej związani z przedstawioną opowieścią. A
dodać muszę, że autor pisze naprawdę ciekawie i zajmująco. Taki gawędziarski,
przygodowy styl nieco odbiera tym wydarzeniom bólu i powagi.
„Przybysz” to wzruszające połączenie istotnych
historycznych wydarzeń, ludzkich odruchów i wielkich emocji. Podczas wojny
ludziom towarzyszyła nieznośna tęsknota, pragnienie bycia blisko rodziny,
strach przed kolejnym dniem, obawa o to, co jeszcze może nadejść. I Tymiński
pięknie to wszystko przekazał swojemu czytelnikowi.
Za możliwość poznania tego tytułu dziękuję Jego Autorowi.
wtorek, 13 marca 2018
Karen M.McManus "Jedno z nas kłamie" [recenzja premierowa]
Autor: Karen M. Mcanus
Tytuł: Jedno z nas kłamie
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2018
Liczba stron: 416
Gatunek: literatura młodzieżowa/ thriller
W szkolnej sali, po lekcjach, spotkali się
księżniczka, kujonka, sportowiec, diler i twórca aplikacji bazującej na
najpilniej skrywanych sekretach uczniów. Ten ostatni nie wyszedł z tego
spotkania żywy. Co się wydarzyło przez te kilka minut? Które z nich miało
motyw, by zabić?
„Jedno z nas kłamie” to w moim odczuciu powieść dość
zaskakująca. Przede wszystkim ze względu na przyporządkowanie jej do grupy
mroczniejszych gatunków, do których nie do końca pasuje. Sięgając po nią
spodziewałam się dobrego thrillera, z nastawieniem nie tylko na intrygującą
akcję, ale i psychologię postaci. Szybko jednak przekonałam się, że to książka
niekoniecznie w takich klimatach. Niektóre elementy rzeczywiście budzą
zaciekawienie, nieco trzymają w napięciu, druga część okazuje się bardziej
dynamiczna, a zakończenie dobrze zagrane. Ja jednak podeszłam do niej jako do
książki młodzieżowej z kryminalnym wątkiem i w moim odczuciu takie podejście
sprawdzi się o wiele bardziej, nie rozczarowując tych, którzy liczą na dobry
thriller.
McManus przedstawiła nam grupkę postaci opartych na
popularnym schemacie. Obok siebie ustawiła kujonkę, księżniczkę, sportowca i
złego chłopca. Co jednak najciekawsze, swoim bohaterom nadała głębi, wzbogaciła
ich o mocne charaktery, udowodniła, że potrafią zaskoczyć. Tym samym rozprawiła
się ze stereotypami, podkreślając, że nie wszystko musi być czarne albo białe.
W jej powieści księżniczka posiada więcej niż piękną buzię, kujonka potrafi
zaskoczyć, a sportowiec ma wiele do ukrycia. Podczas lektury postacie te
wywołują w nas konkretne emocje, nie pozwalają nam na obojętność.
Autorka zaprasza nas do świata nastoletnich bohaterów,
skupiając się i na wzlotach i na upadkach. W przyjemny sposób łączy tematy
znane i lubiane, jak nastoletnie miłości, konieczność decydowania o własnej
przyszłości, szkolne skandale, głęboko ukryte sekrety. Powieść otrzymała
młodzieżowy rys nie tylko dzięki młodym, zaskakującym bohaterom, ale również za
sprawą lekkiego, stylizowanego na nastoletni języka. Dzięki temu czyta się
szybko, bezproblemowo, po prostu dobrze. Krótkie rozdziały, swobodna narracja,
interesująca fabuła sprawiają, że kolejne strony umykają nam w zaskakującym
tempie.
„Jedno z nas kłamie” to bardzo przyjemna lektura. Choć
spodziewałam się czegoś o nieco mroczniejszym przekazie, to nie żałuję
poświęconego jej czasu. Interesujące sylwetki bohaterów szły w parze z
rozwijającą się fabułą, zwrotami akcji i interesującym zakończeniem.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka.
niedziela, 11 marca 2018
Tomasz Bielecki "Krótka historia mafii sycylijskiej" [recenzja przedpremierowa]
Autor: Tomasz Bielecki
Tytuł: Krótka historia mafii sycylijskiej
Wydawnictwo: Editio
Rok wydania: 2018
Liczna stron: 224
Gatunek: literatura faktu
Bardzo lubię sięgać po literaturę faktu, w różnej
postaci i różnorodnej tematyce. Nigdy nie zastanawiałam się jak funkcjonuje
mafia, jak i od czego zaczęła się je działalność, na czym konkretnie opiera swą
władzę. Najnowsza książka Bieleckiego, dotycząca mafii sycylijskiej, dała mi
możliwość temat ten poznać nieco lepiej.
Już na samym wstępie autor publikacji podkreśla, że
życie mafijne mocno różni się od tego, co mieliśmy okazję zobaczyć i zapamiętać
z „Ojca chrzestnego”. Niewielu już zostało bowiem gangsterów honorowych i
poczciwych, kierujących się (jakimikolwiek) zasadami. Wraz z upływem lat
struktura i działalność mafii uległy wielkim zmianom, a wraz z nimi zmienili
się także ich członkowie.
Podoba mi się, w jaki sposób Bielecki tę historię
przedstawił. Pod tytułowym pojęciem umieścił wiele interesujących faktów,
jednak bardziej bazując na sylwetkach znanych mafiosów, niż na konkretnych
datach i opisach. Historia widziana jego oczami to krótkie charakterystyki
najbardziej znanych postaci sycylijskiej sceny przestępczej. Poznajemy ich od
czasu tworzenia się mafijnych struktur do dnia dzisiejszego. Taki przekrój
pozwala lepiej zrozumieć zjawisko formowania się takiej organizacji, poznać
wydarzenia, które miały na to realny wpływ, a także zobaczyć, jak zmieniało się
to gangsterskie środowisko, porównać poszczególnych mafiosów i ich sposoby
działania.
Portrety sycylijskich gangsterów są krótkie i
treściwe, czyli dokładnie takie, jakie powinny być, by nie znużyć czytelnika.
Bielecki przedstawia ich nam po kolei, zachowując porządek chronologiczny i
realizując temat w sposób uporządkowany i logiczny. A te charakterystyki są
naprawdę interesujące, opowiadają przecież o ludziach, którzy faktycznie żyli i
wydarzeniach, w których rzeczywiście brali udział. To trochę jak kryminał
oparty na faktach, coś, czego szukamy w mocnych i mrocznych opowieściach, a
tutaj ten realizm działa na wyobraźnię jeszcze mocniej.
Po sposobie, w jaki autor przygotował się do
realizacji tematu, łatwo zauważyć, że książkowe zagadnienia rzeczywiście go
interesują. Umiejętnie przekazuje swą wiedzę, opierając się nie tylko na
materiałach czysto naukowych, ale także wykorzystując raporty i cytaty-
elementy urozmaicające tekst, a przy okazji zwracające naszą uwagę na to, co
rzeczywiście jest w tym wszystkim istotne.
To książka dość trudna. Z jednej strony ze względu na
dość brutalną tematykę. Porwania, kradzieże, morderstwa… to dopiero początek
długiej listy. Mafijne porachunki, zemsty, pragnienie władzy. To tematyka, jaką
nie jest łatwo poznać i zrozumieć. Z drugiej strony to książka opowiadająca o
wydarzeniach historycznych, po części skupiona na przyczynach pojawienia się
takiej organizacji jak mafia, odnosząca się do nastrojów społecznych, władzy i
polityki. Dlatego też nie będzie to oczywisty wybór dla każdego czytelnika. A
jednak moim zdaniem warto po nią sięgnąć. Z ciekawości, dla urozmaicenia czy
rozrywki.
Bielecki stworzył interesujący przekrój najbardziej
charyzmatycznych przedstawicieli sycylijskiej mafii. Jego publikacja to źródło
wiedzy na każdy związany z tym zagadnieniem temat. To rzetelny materiał, w
którym widać odpowiednią wiedzę i świetne przygotowanie.
Swój egzemplarz książki możecie nabyć tutaj.
Za możliwość przeczytania powieści dziękuję Wydawnictwu Editio.
piątek, 9 marca 2018
Magdalena Majcher "Wszystkie pory uczuć. Wiosna" [recenzja przedpremierowa]
Autor: Magdalena Majcher
Tytuł: Wszystkie pory uczuć. Wiosna
Wydawnictwo: Pascal
Rok wydania: 2018
Liczba stron: 400
Gatunek: literatura współczesna
Ewelina bardzo chciała zostać matką, jednak los
pozbawił jej wszelkiej nadziei. Jedyną szansę stanowi dla niej adopcja. Pewnego
dnia w jej życiu pojawia się dziewięcioletni chłopiec, który cierpi na FAS. Czy
kobieta podoła takiemu wyzwaniu? Czy przybranego syna pokocha jak własne
dziecko?
„Wszystkie pory czuć. Wiosna” to już trzecia część
niezwykle emocjonalnej serii autorstwa Magdaleny Majcher. Bardzo polubiłam jej
wcześniejsze utwory, ale to w tej książce pokazała tak naprawdę, na co ją stać.
To piękne połączenie wypracowanego stylu, świetnego tematu i realistycznych
bohaterów.
Jesień, zima, a następnie wiosna. Z każdą kolejną
częścią serii Majcher zaskakuje. Pierwsza powieść była istotna, druga mnie
poruszyła, ale tą trzecią poczułam się po prostu zauroczona. Przede wszystkim
za sprawą fabuły zbudowanej wokół tematu, z jakim nie miałam nigdy wcześniej do
czynienia. Kto z Was wie czym jest FAS? Ja nie miałam bladego pojęcia na temat
alkoholowego zespołu płodowego. Oczywiście, sama nazwa kojarzy się bardzo
negatywnie, ale w moim przypadku nie nasuwają się żadne inne wnioski czy refleksje.
A raczej nie występowały one wcześniej, bo śmiało mogę powiedzieć, że po tej
lekturze jestem bardziej świadoma.
Mocno na mnie podziałał obraz osłabionej przez FAS
rodziny. Chłopiec, który urodził się z tą chorobą w związku z kiepskimi
decyzjami swej biologicznej matki i przybrani rodzice zmuszeni każdego dnia
pokonywać pojawiające się na ich drodze trudności. Majcher przedstawiła całą
sytuację niezwykle życiowo i realistycznie. Wykreowała przepełniony emocjami
świat, wobec którego nie sposób przejść obojętnie. Głębia i uczuciowość tej
historii poruszą nawet najzimniejsze serca i podziałają na wyobraźnię tych
najbardziej opornych. Jestem pod dużym wrażeniem pracy włożonej przez autorkę w
stworzenie tej powieści. Nie tylko zgromadzonej wiedzy, ale umiejętności
przelania jej na papier, zainteresowania czytelnika i podjętej próby nauczenia
go czegoś.
Bardzo polubiłam bohaterów tego niezwykłego
przedstawienia. Adoptowany Piotruś, jego przybrani rodzice, ich bliscy i
przyjaciele. Ciężko było tych postaci nie obdarzyć cieplejszymi uczuciami. Oni
rozczulali, skłaniali do refleksji, zachęcali do kibicowania im na różnych
etapach tej wspólnej podróży. Szczególnie zaś polubiłam moją imienniczkę,
Ewelinę. Tę bohaterkę wspominam szczególnie. Sama nie posiadam jeszcze dzieci,
ale lubię czasami o matkach i dzieciach poczytać, a ona okazała się matką
zaskakującą, troskliwą, silną. Warto ją poznać, poświęcić jej zmaganiom te
kilka godzin tych chłodnych jeszcze popołudni i wieczorów.
Majcher stworzyła przyjemny, niemalże domowy klimat.
Po części wiąże się to z realistyczną codziennością bohaterów- przeplataną
emocjami, wzlotami i upadkami, wyzwaniami oraz niespodziankami od losu. Z
drugiej strony Wiosna została połączona z Zimą i Jesienią. Autorka nawiązała do
poprzednich książek, na chwilę przywróciła wcześniejszych bohaterów,
przypomniała poprzednią tematykę. Domowo nie zawsze oznacza jednak sielsko, bo
choć przytulnie, to nie zawsze łatwo. Już na pierwszy rzut oka widać, że
Majcher czuje się dobrze w takich ważnych, życiowych tematach. W każdej
powieści odwołuje się do istotnych zagadnień, stawia na realizm. W mądry sposób
łączy dobro i zło, wygrane i porażki, ciepło i chłód, oferując czytelnikowi
prawdziwą głębię kolejnych pór roku.
Autorka bardzo postarała się także, w jak najciekawszy
sposób przedstawić tę historię. Poznajemy ją z aż trzech perspektyw czasowych,
co wcale nie jest przecież zadaniem łatwym. A jednak wszystko zostało
zaplanowane i zrealizowane bez zarzutu. Takie przeplatanie się bieżących
wydarzeń i przeszłości to świetny sposób, by przyciągnąć czytelnika, zyskać
jego uwagę, zatrzymać go przy książce. A także, by lepiej poznać bohaterów,
bardziej wniknąć w nich świat, emocjonalniej podejść do ich historii.
Moim zdaniem „Wiosna” to najlepsza część tej serii. Dobrze
napisana, interesująca fabularnie, pozwalająca się zapamiętać. Ciekawe, czym
zaskoczy nas lato.
Za możliwość poznania tej urokliwej historii dziękuję jej Autorce.
Subskrybuj:
Posty (Atom)