wtorek, 6 marca 2018

May Lynn Bracht "Biała chryzantema" [recenzja premierowa]




Autor: Mary Lynn Bracht
Tytuł: Biała chryzantema
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2018
Liczba stron: 412
Gatunek: literatura współczesna







Kiedy Hana stanęła w obronie swojej młodszej siostry przed japońskimi żołnierzami, przegrała swoje życie i straciła, to, co kochała najbardziej. Umieszczono ją w wojskowym burdelu, gdzie każdego dnia dziesiątki mężczyzn traktowali ją jak swoją własność. Jej siostra również nie zaznała w życiu zbyt wiele szczęścia, a każda chwila radości naznaczona została wyrzutami sumienia z powodu tego, co się jej przydarzyło w dzieciństwie.  Jednak więź między siostrami okazała się silniejsza, rozdzieliła je dopiero śmierć.

Choć po książki związane z tematyką wojenną sięgam regularnie, nie miałam wcześniej okazji bliżej poznać zjawiska wykorzystywania seksualnego kobiet w czasie walk. Nie przypominam sobie także bym kiedykolwiek słyszała określenie „pocieszycielka”, a na pewno nie zdawałam sobie sprawy, że podobne zjawiska występowały na tak wielką skalę. Kwestie te są wstrząsające same w sobie, ale kiedy spotykamy się z nimi po raz pierwszy, kiedy zostają one przedstawione tak otwarcie, wywołują naprawdę silne emocje. Koszmarny temat i jeszcze koszmarniejsze odczucia podczas lektury. Czułam wielką złość, gorzki żal i olbrzymi smutek, że przy całym tym wojennym okrucieństwie kobiety musiały cierpieć jeszcze w taki sposób.

Wielka niesprawiedliwość wiąże się również z historią drugiej z sióstr, która wojennego koszmaru doświadczyła w dużej mierze jako ta ocalona. Codzienne wyrzuty sumienia, nocne koszmary, próba zrozumienia, dlaczego wydarzenia potoczyły się w taki sposób…  Bracht opowiada o tym w niezwykle przejmujący sposób. Każda strona tej powieści została dokładnie pokryta emocjami. One zdominowały tę historię, grubą kreską oddzielając przeszłość i teraźniejszość. Pozostawiły wojenne piętno, zmusiły do zmierzenia się z samotnością, żalem, potrzebą przebaczenia. Autorka w sposób niezwykły odmalowała historie powieściowych sióstr. Sprawiła, że poznawałam ich losy ze ściśniętym gardłem i błyszczącymi oczami.

Poznanie „Białej chryzantemy” gwarantuje czytelnikowi bardzo refleksyjną i melancholijną podróż, o której nie sposób zapomnieć po jej zakończeniu. Sylwetki Hany i Emi zostały przedstawione z mocnym naciskiem na psychologię postaci. Bracht wniknęła w te bohaterki niezwykle głęboko, przelała na nie świadectwo prawdy, o którym wciąż nie chce się mówić głośno, o wyjawienie którego wciąż się walczy. Autorka natchnęła siostry pięknym realizmem i bolesną prawdą, na ich charakterystyki składając melancholię, tęsknotę, żal. Każda część tej opowieść została oparta na potrzebie bycia zrozumianym, smutku za tym, co utracone, konieczności powrotu na chwilę do szczęśliwych chwil.

Choć sięgam po wiele poruszających powieści, żadna nie zrobiła na mnie od dawna takiego wrażenia. W czasie lektury nie myślałam o śnie i innych potrzebach, zwyczajnie nie chciałam z tą książką się rozstawać. Mocno pragnęłam, by bohaterki w końcu zaznały spokoju i odrobiny radości, z wielkim zainteresowaniem podążałam za każdą z nich. Bracht swą powieścią szalenie mnie wzruszyła, uderzając w takie punkty, o których istnieniu niezbyt często sobie przypominam. Bardzo się wzruszyłam, ta opowieść złamała mi serce. I poczułam potrzebę, by jak najszybciej znaleźć się wśród bliskich, by cieszyć się spędzonym wspólnie czasem, ofiarowanymi chwilami.



Bracht utkała swą opowieść z głębokich emocji. Jej styl jest prosty, ale niesamowicie refleksyjny i przenikliwy. Poszczególne sytuacje opisuje tak, jakby widziała je na własne oczy, jakby w przeszłości była świadkiem tych wydarzeń. Pięknie opowiada o okrucieństwie losu i ciemnych kartach naszej historii. Dzięki niej prawda wychodzi na jaw, tajemnice mają szansę ujrzeć światło dzienne.




„Biała chryzantema” to lektura bolesna i trudna. Skłaniająca do refleksji, poruszająca do głębi, uświadamiająca nas w sprawach, o których może niekoniecznie chcielibyśmy wiedzieć. Ale koniecznie trzeba ją poznać.

Za możliwość poznania historii Hany i Emi bardzo dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka.

  

8 komentarzy:

  1. Coś czuję, że ta książka złamie mi serce :( warto czasem przeczytać tak poruszającą lekturę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Strasznie chcę przeczytać tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tematyka wojenna właśnie od strony emocjonalnej i życia przeciętnego człowieka, ktory musi zmierzyć się z okropnosciami dnia codziennego to właśnie najbardziej mnie interesuje. To najczęściej bardzo trudna i bolesna treść, której nigdy na własnej skórze nie chce się przekonać ale takie lektury są potrzebne.

    zksiazkanakanapie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Chyba znalazłam coś dla siebie!

    OdpowiedzUsuń
  5. Myślę, że ta książka mogłaby mi się spodobać :) Lubię takie mocne lektury :) Świetna recenzja :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Tematyka ważna i wstrząsająca, więc dobrze wiedzieć, że autorka tak świetnie sobie poradziła z jej przedstawieniem. Chciałabym przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ależ tu emocji... to chyba taka lektura, której później, po przeczytaniu długo nie można zapomnieć...

    OdpowiedzUsuń

Kochani, jest mi niezmiernie miło gościć Was na mojej stronie :) Bardzo chętnie zajrzałabym do każdego, dlatego proszę, zostawcie kilka słów, które naprowadzą mnie na Wasz trop :)