Autor: Charles Bock
Tytuł: Alice i Oliver
Wydawnictwo: W.A.B.
Rok wydania: 2018
Liczba stron: 384
Gatunek: literatura współczesna
Życie Alice zmieniło się z dnia na dzień. Jej pasja,
zamiłowanie piękna, artystyczna dusza, miłość do bliskich i szacunek dla
każdego dnia odebrane jej zostały za sprawą przejmującej diagnozy: białaczka. To
jedno słowo zdeterminowało każdy aspekt jej życia, zmuszając do nierównej
walki. Przy Alice nieustannie trwał jej mąż. A ta historia wydarzyła się naprawdę.
Do “Alice I Olivera” przyciągnęły mnie dwie rzeczy. Po
pierwsze tematyka chorobowa, która nieustannie mnie zachęca, wciąż na nowo,
obnażając ludzkie charaktery, dodając realizmu i pozwalając pogłębić swą wiedzę
w czasie lektury. Druga sprawa to podpieranie się faktami- w czasie tworzenia
powieści autor wykorzystał dziennik swej zmarłej żony, podobnie jak książkowa
bohaterka, chorującej na białaczkę. Połączenie tych elementów zaintrygowało
mnie na tyle, że nie mogłam przejść obojętnie obok tego tytułu.
Każda strona tej opowieści przesycona została
bolesnymi wspomnieniami jej autora. Bock przelał na papier głębokie emocje,
jakie towarzyszyły zarówno jemu, jak i jego ukochanej podczas walki z chorobą.
Ich szanse nigdy nie były wyrównane, a w całym tym bólu obydwoje zatracili
godność, człowieczeństwo, a nawet własne zasady, którymi kierowali się, zanim
zmieniły się okoliczności. Autor opowiada nam swą historię z niezwykłą
szczerością. Choć prawdziwość wydarzeń została urozmaicona literacką fikcją, a
bohaterka powieści jest nieco inna od jego małżonki, to jednak „Alice i Oliver”
naznaczeni zostali wiarygodnością i autentyzmem.
Książkowy realizm sprawił, że z wielką ciekawością i niecierpliwością
poznawałam tę historię, podążając od jednej strony do kolejnej. Wiernie zaczytywałam
się w poszczególnych rozdziałach, naprzemiennie poznając relacje Olivera i
Alice. Odniesienie się do prawdziwych wydarzeń sprawiło, że ta historia jeszcze
mocniej mnie poruszyła i jeszcze bardziej podziałała na moją wyobraźnię. Nie
jest łatwo mówić i pisać o takich sprawach i z pewnością nie każdy chciałby się
swoimi odczuciami podzielić, dlatego ta lektura okazała się dla mnie tak
istotna i cenna. Pozwoliła mi poczuć wiele emocji, wywołała mnóstwo refleksji,
skłoniła do odpowiedzi na pytania, z istnienia których nie zdawałam sobie
wcześniej sprawy.
„Alice i Oliver” to powieść, którą czyta się trudno.
Ciężki temat sprawia, że niełatwo się przemieszać od jednego rozdziału do
kolejnego. Podczas lektury nie gnamy z zaskakującą prędkością, a pojawienie się
zakończenia nie zaskakuje gwałtownie. To książka, nad którą warto się pochylić.
Angażująca, ale wymagająca. Otrzymujemy możliwość poznania pięknej i
wartościowej historii, ale my również musimy dać coś z siebie. Poświęcić czas,
uwagę, skupienie. Moim zdaniem ta lektura jest tego warta. Poznawałam ją
niespiesznie, nieco dawkując sobie emocje. Nie sprawdzałam gorliwie liczby stron,
jakie pozostały do końca. Czytałam i czułam wdzięczność, że autor tę historię
napisał, że chciał się nią podzielić, nawet, jeśli nieco ją urozmaicił.
Z pewnością nie jest to również jedna z tych
opowieści, których bohaterów pokochamy od pierwszej strony. Okoliczności, w
jakich znaleźli się Alice i Oliver, zmuszają ich do podejmowania decyzji, z
których niekoniecznie mogą być dumni. Do stawiania kroków, jakie niekoniecznie
postawiliby w innych sytuacjach. Nikt nas nie pyta, czy jesteśmy gotowi
zmierzyć się z chorobą, czy damy sobie radę albo czy to odpowiedni czas na
takie wyzwanie. Dla nich ten czas był najgorszy z możliwych, a rak nie obszedł
się łagodnie ani z Nią ani z Nim. Dlatego podczas lektury nie mamy prawa
oceniać i gładko decydować, czy lubimy ich czy nie. To postacie wielowymiarowe,
ludzkie, charyzmatyczne, naznaczone dramatyzmem. Bohaterzy, o których nie sposób
zapomnieć.
Powieść Charlesa Bocka zrobiła na mnie duże wrażenie. Lubię
takie emocjonalne i szczere opowieści, których autorzy opowiadają dosadnie, nie
dbają o tabu i nie starają się, by wszystko ładnie brzmiało. Otrzymałam
dokładnie to, na co liczyłam i czego się spodziewałam. Bardzo się cieszę, że
miałam okazję poznać tę historię.
Za możliwość poznania tej historii serdecznie dziękuję Wydawnictwu W.A.B.
Czuję,że to książka idealna dla mnie, chyba mamy podobny gust czytelniczy.;0
OdpowiedzUsuńPrzepiękna okładka, ale treść nie dla mnie. Nie lubię tak emocjonalnych książek :) Ale absolutnie też nie twierdzę, że nie może być ona świetna!
OdpowiedzUsuńKsiążki z chorobą w tle czy innymi ludzkimi dramatami są mocno emocjonalne i głównie to mnie do nich przyciąga, jeżeli będę miała okzaję na pewno po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
http://zksiazkanakanapie.blogspot.com/
czeka u mnie na swoją kolej :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie ♥♥
Nie oceniam po okładkach
bardzo trudny temat, ale przecież jak bardzo dotyczy nas i życia...
OdpowiedzUsuńNa pewno po nią sięgnę. Od siebie polecam czytaną właśnie "Śmierć w Chateau Bremont" :)
OdpowiedzUsuńPrzyznam szczerze, że mam zupełnie odmienne uczucia związane z tą książką - spodziewałam się czegoś innego i trochę się rozczarowałam...
OdpowiedzUsuńshe__vvolf 🐺