Autor: Fionnuala Kearney
Tytuł: Dzień, w którym cię straciłam
Wydawnictwo: Kobiece
Rok wydania: 2018
Liczba stron: 447
Gatunek: literatura współczesna
Córka Jess zginęła przysypana lawiną podczas wyjazdu
na narty. Kobieta zmaga się z żałobą, tym większą, że Anna pozostawiła maleńką
córeczkę. Kolejne dni spiętrzają trudności, z którymi Jess coraz trudniej się
uporać, szczególnie, gdy kobieta dowiaduje się, jak niewiele wiedziała o swoim
dziecku.
„Dzień, w którym cię straciłam” to powieść, która
posiada wiele zalet. Jedną z nich niewątpliwie jest sposób, w jaki autorka
przedstawiła tę historię swoim czytelnikom. Dwutorowa narracja ukazuje z jednej
strony uczucia matki Anny, a z drugiej bliskiego przyjaciela rodziny. Zarówno
fragmenty dotyczące Jess, jak i Theo, wywołują podczas czytania mnogość emocji.
Przez cały czas próbowałam postawić się na miejscu bohaterów, usiłując
wyobrazić sobie, jak ja zachowałabym się w podobnej sytuacji. Towarzyszące mi
odczucia dodatkowo pogłębiał fakt, że rozdziały Jess, matki Anny, zrealizowane
zostały na mocy narracji pierwszoosobowej. Dzięki temu ta historia jeszcze
bardziej wpłynęła na moje serce i mój umysł.
Relacja łącząca matkę i jej dziecko to więź niezwykle
silna. Moja mama jest dla mnie najważniejszą osobą na świecie i wiem, że ja
również zajmuję w jej życiu to szczególne miejsce. Dlatego tak piękne, a przy
tym smutne i melancholijne, historie dotyczące matek to istotna część mojej
czytelniczej pasji. Książkowa więź zbudowana została na silnych fundamentach i
oparta na magii wspomnień, wspólnych przeżyć i więzach, jakie nie mogą zostać
zastąpione przez innych ludzi i inne momenty. Autorka posłużyła się realizmem,
sprawiając, że jej opowieść nabrała bardzo rzeczywistego charakteru i pozwoliła
czytelnikowi stać się świadkiem wydarzeń, które mogłyby mieć miejsce naprawdę i
dotyczyć każdego z nas.
Kearney w budowaniu swej historii posłużyła się
prawdziwym życiem i jeszcze prawdziwszymi emocjami, dzięki czemu książka z
łatwością trafia do serca czytelniczek. To opowieść niezwykle refleksyjna,
osobista, można nawet powiedzieć, że intymna. Autorka nie skupia się na
ukazaniu szeregu wbijających nas w fotel wydarzeń, książka nie zaskoczy nas na
każdym kroku i nie oszołomi zwrotami akcji. Zdecydowanie nie. Ona natomiast
skłoni nas do refleksji i do szukania w sobie odpowiedzi dotyczących
najważniejszych kwestii. Jak wiele jesteśmy w stanie wybaczyć? Czy zaskakujące
sekrety i brzydkie tajemnice mogą wpłynąć na naszą ocenę najbliższych? Czy w
poszukiwaniu drogi do szczęścia i prawdziwej miłości rzeczywiście można być
egoistą?
„Dzień, w którym cię straciłam” to powieść skupiająca
się mniej na wydarzeniach, a bardziej na towarzyszących im emocjach. Tym samym
nie możemy pozostać obojętnymi wobec bohaterów. Nie do końca miałam świadomość,
w którą stronę autorka popchnie akcję książki i jaka zmiana nastąpi w
postępowaniu poszczególnych postaci, niemniej bardzo spodobało mi się to, co
otrzymałam. Bohaterzy powieści wywarli na mnie pozytywne wrażenie, nawet tych
uważanych za negatywnych nie obdarzyłam żadną antypatią. Książkowy realizm w
pewien sposób łagodzi naszą surowość oceny, sprawia, że nie jest nam tak łatwo
ferować wyroki. Przez cały czas mamy wrażenie, że opisane wydarzenia rzeczywiście
mogłyby mieć miejsce, a to sprawia, że zaczynamy podchodzić do nich z pewnym
dystansem, zastanawiamy się kilka razy nad motywami bohaterów.
Ta powieść okazała się dla mnie dużym zaskoczeniem,
jak najbardziej pozytywnym. Czytałam ją szybko i lekko, nad wyraz przyjemnie.
Za sprawą interesującego tematu, wszechobecnej refleksyjności oraz krótkich
rozdziałów kolejne strony upływały mi w zastraszającym tempie. Bez wątpienia do
intensywnego tempa lektury przyczynił się również lekki i przyjazny czytelnikowi
styl autorki. Kearney wydaje się świetnie wiedzieć, o czym pisze, przedstawia
swą historię w sposób przemyślany i dopracowany. Nie znalazłam niczego, do
czego mogłabym, albo chciałabym się przyczepić. Serdecznie polecam Wam ten
tytuł.
Za możliwość poznania tego tytułu dziękuję portalowi Sztukater.
Świetna recenzja! Bardzo dobrze się czyta! Z przyjemnością przeczytam tę książkę.
OdpowiedzUsuńKinga
Czuję,że książka rozwali mnie emocjonalnie, Wkrótce będę czytać.:)
OdpowiedzUsuńOby jak najwięcej takich pozytywnych zaskoczeń. :)
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się, że to będzie tak pozytywna powieść :)
OdpowiedzUsuńHm, wydaje mi się, że mogłaby mi się spodobać.
OdpowiedzUsuńPiękna, ale też wstrząsająca historia. Z pewnością zyska rzesze czytelników, ale ja chyba sobie w najbliższym czasie odpuszczę takie trudne tematy, chociaż tak bardzo zachwalasz tę powieść :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://tamczytam.blogspot.com