Autor: Paul Kalanithi
Tytuł: Jeszcze jeden oddech
Wydawnictwo: Literackie
Rok wydania: 2016
Liczba stron: 232
Gatunek: literatura faktu
„Jeszcze jeden oddech” miałam na oku już od dawna i
wiedziałam, że to tylko kwestia czasu, kiedy tę książkę przeczytam. Nigdy nie
mogę się oprzeć dobrze napisanej literaturze faktu, zawarty w niej realizm i
szczerość mocno działają na moje emocje, sprawiając, że zaczynam inaczej
postrzegać pewne sprawy. Tym razem nie mogło być inaczej.
Paul Kalanithi był świetnym neurochirurgiem, a miał
wielkie szansę, by stać się jeszcze lepszym. Jego miłość do medycyny absolutnie
nie należała do przypadkowych. Mężczyzna potrzebował czasu, by zrozumieć, że to
jedyna właściwa droga, a przekonał się o tym krocząc innymi ścieżkami.
Neurochirurgia okazała się dla niego czymś więcej niż zawodem i wyuczoną nauką.
Możliwość niesienie pomocy stała się prawdziwą pasją, a myślę, że można nawet
powiedzieć- kolejną miłością.
Autor książki pomógł wielu ciężko chorującym.
Wspaniałe osiągnięcia sprawiały, że otrzymywał najlepsze oferty pracy, a życie
wydawało się płynąć utartym, ale interesującym torem, dobrze przemyślanym i
ciężko wypracowanym. No właśnie, wydawało się. Będąc w życiowej formie, mając
za sobą lata nauki i praktyki, planując założenie rodziny, dowiedział się, że
ma raka. I postanowił o tym napisać, podzielić się doświadczeniami i
refleksjami.
„Jeszcze jeden oddech” to piękna relacja pięknego
człowieka. Bardzo osobisty zapis kolejnych dni spędzonych na nierównej walce z
chorobą. Dni lepszych i gorszych. Pewnych i niepewnych. Rak zaskoczył go
wielokrotnie, raz po raz raniąc na różne sposoby. Szanse poprawy przeplatały
się z przerzutami, a próby powrotu do normalnego życia przełamywane zostały
pogarszaniem się jego stanu i bytowaniem na granicy śmierci. Kalanithi opowiada
o tych momentach bardzo szczerze, dzieląc się z nami najbardziej intymnymi
szczegółami.
Nie da się ukryć, ze nie jest to lekka lektura. Bo jak
może być lekko czytać o kimś, kogo życie potraktowało tak surowo i
niesprawiedliwie? Z drugiej strony, czy rak wybiera tylko tych, którzy mogliby
na to rzeczywiście zasługiwać? Nie, oczywiście, że nie. Szkoda bardzo.
Zwłaszcza, że tak wiele miał przed sobą. I tak wiele jeszcze mógł zrobić dla
innych. Wyjątkowo niefortunnie padło tym razem.
Ta powieść to trochę relacja lekarza, a trochę
pacjenta. Biorąc pod uwagę wykształcenie i doświadczenie autora, trzeba
przyznać, że nieco się ona różni od innych książek dotyczących tematyki
chorobowej. Autor nie opowiada tylko o sobie, on przytacza również historie
swoich pacjentów i swoich najbliższych. Choć podczas lektury towarzyszy nam
smutek, to jednak wiele w tych słowach siły, zachęty i motywacji. Nie wiadomo,
co jeszcze nas czeka, co zostało dla nas zaplanowane, dlatego warto walczyć- o
każdy oddech.
Autor powieści zrobił na mnie duże wrażenie. I ta
historią. I swoją osobą. To ktoś, kogo nie sposób nie obdarzyć sympatią oraz
szacunkiem. Nie doszukałam się w jego opowieści żądania współczucia, poczucia
krzywdy czy niesprawiedliwości. Opowiedział swoja historię, by dać nam kilka
rad i zwrócić uwagę na pewne aspekty życia, których często nie doceniamy. Moim
zdaniem, warto po tę opowieść sięgnąć.
Koniecznie muszę poznać twórczość tego autora. 😊
OdpowiedzUsuńCzytałam tę książkę i byłam nią zachwycona :) Z jednej strony zdrowy człowiek, lekarz, który leczy innych a potem nagle sam musi zmierzyć się z chorobą, coś niesamowitego.
OdpowiedzUsuńhttp://recenzentka-doskonala.blogspot.com/2018/06/lick-play-stage-dive-tom-i-oraz-ii.html
Od dawna chcę przeczytać powyższą lekturę. Mam nadzieję, że szybko mi się uda :)
OdpowiedzUsuńZastanawiałam się ostatnio nad czytaniem tej książki, gdy byłam w bibliotece. Następnym razem wypożyczę, jak nie zapomnę :D
OdpowiedzUsuńPOCZYTAJ ZE MNĄ
Piękna recenzja :) wprawdzie czytałam tę książkę w zeszłym roku, ale mocno utkwiła mi w głowie. Również polecam :)
OdpowiedzUsuńTa książka bardzo mnie kusi :) Z chęcią po nią sięgnę, świetna recenzja, która tylko jeszcze bardziej zachęca do lektury :)
OdpowiedzUsuńAleż zachwyt przebija przez tę recenzję :) Cieszę się, bo na książkę zerkam już jakiś czas, aczkolwiek ostatnio przegięłam z literaturą faktu i muszę trochę odpocząć od "ciężkich" tematów.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście nie da się przejść obojętnie obok takiej historii...
OdpowiedzUsuń