Autor: Magda Stachula
Tytuł: W pułapce
Wydawnictwo: Znak
Rok wydania: 2018
Liczba stron: 304
Gatunek: thriller
Kiedy Klara budzi się po sobotniej imprezie, z
przerażeniem uświadamia sobie, że gdzieś umknęły jej dwa dni. Z niepokojem
zauważa także dziwne siniaki na swoim ciele. Szukając informacji, pozwalających
jej wyjść z amnezji, trafia na podobny przypadek i postanawia skontaktować się
z poszkodowaną. Co przydarzy się Klarze podczas poszukiwań odpowiedzi na
nurtujące ją pytania?
Pamiętam, jakie wrażenie zrobiła na mnie „Idealna”.
Nie zapomniałam również „Trzeciej”, choć moim zdaniem wypadła ona nieco
słabiej. Zaintrygowanie, ciekawość i fakt, że te książki mocno zapadły mi w
pamięć sprawiły, że zwyczajnie nie mogłam przejść obojętnie obok nowej książki
Magdy Stachuli.
„W pułapce” czyta się szybko od początku do końca. To
jedna z tych powieści, które sprawiają, że mamy chęć poznać ją natychmiast, by
przekonać się, jakie sekrety skrywa na swych stronach. Takie tajemnice i
niedopowiedzenia przyciągają szczególnie, magnetyzując i zachęcając, by ani na
chwilę nie odkładać książki na półkę. Zauważyłam już wcześniej, że to element
charakterystyczny dla twórczości autorki. Mimo rozwoju akcji i wychodzenia na
światło dzienne kolejnych faktów, przez cały czas mamy wrażenie, że czegoś nam
brakuje. Zagłębiamy się w lekturę z nieustannym przekonaniem, że Stachula
jeszcze zaskoczy, a ona chowa w rękawie kilka asów, które rzuca na stół tuż
przed końcem „zabawy”.
Co ciekawe, tym razem, naprawdę nie jest łatwo
rozgryźć przygotowaną przez nią zagadkę. Wszystko wydaje się dość spójne i
logiczne, a jednak brakuje nam czegoś, co połączyłoby poszczególne elementy
fabuły. Tajemnice te budzą w czytelniku ciekawość, która mimo upływu czasu i
pokonywania kolejnych stron w stanie pewnego zawieszenia, nie przeradza się w
zniecierpliwienie czy żal. Wręcz przeciwnie- chętnie i cierpliwie czekamy na
wielki finał, wierząc, że to, co otrzymamy w zamian spełni wszystkie nasze
oczekiwania.
Poznając kolejne rozdziały nie potrafiłam rozwiązać
tej zagadki samodzielnie. Zazwyczaj chętnie wchodzę w szranki z autorem,
podczas lektury prowadząc własne śledztwo i próbując wytropić mordercę czy też
sprawcę książkowego zła. Tym razem musiałam pokornie poczekać, aż Stachula
uchyli rąbka tajemnicy, co nie było łatwe, a jednak na swój sposób fascynujące.
Jak już wspomniałam, przy okazji poprzednich powieści autorki przekonałam się,
że fabuły, które nam proponuje, wbrew temu, co mogłoby się wydawać, są naprawdę
intrygujące i nieszablonowe. I choć może nie każdemu przypadną one do gustu, to
absolutnie nie można odmówić Stachuli fantazji i wyobraźni.
Tym razem powołała się na coś, z czym każdy z nas
spotkał się już wcześniej. Wykorzystała pomysł, który każdego dnia zdaje się
zyskiwać na popularności. I choć nie wszyscy z tej opcji skorzystali, na pewno
wszyscy o niej słyszeli. A jednak nie przypominam sobie, żebym wcześniej
spotkała się z wykorzystaniem takiego pomysłu do zbudowania książkowej fabuły.
Dzięki temu chętnie przymknęłam oko na pewne niedociągnięcia, a raczej
elementy, które moim zdaniem nie do końca w tej książce zagrały.
Bardzo podoba mi się, w jaki sposób autorka opowiada
swą historię, umiejętnie łącząc przeszłość z bieżącymi wydarzeniami i dzięki
temu budując napięcie, stopniowo w czytelniku narastające. Według mnie to
najkorzystniejszy wybór prowadzenia narracji, który sprawdza się praktycznie
zawsze, szczególnie w przypadku takich tajemniczych i mrocznych historii.
Czy coś bym w tej powieści zmieniła? Nie jestem pewna.
Być może popracowałabym nieco nad charakterystykami bohaterek, które moim
zdaniem wypadły nieco nijako i nie wzbudziły we mnie większych emocji. Wydaje
mi się, że pod tym względem Stachulę stać na więcej.
„W pułapce” to przemyślana, dopracowana i zgrabnie
napisana książka. Szczerze mówiąc, podobnie jak „Trzecia”, tak i ten tytuł nie
zdobył całkowicie mojego serca i wciąż tym najcieplejszym uczuciem darzę „Idealną”.
Myślę jednak, że warto dać jej szansę- by przekonać się, jaki motyw
wykorzystała autorka przy budowaniu fabuły i by poznać człowieka, który
zrujnował życie książkowych bohaterek.
Za możliwość poznania tego tytułu dziękuję Wydawnictwu Znak.
Czuję, że sięgnięcie po tę książkę będzie strzałem w dziesiątkę. 😊
OdpowiedzUsuńNie znam jeszcze twórczości autorki, ale bardzo mnie ciekawi. Szkoda też, że ta książka ma jakies tam niedociągnięcia i nie wypadła lepiej w Twoim odczuciu, bo fabuła mnie naprawdę zaciekawiła. Aczkolwiek i tak z chęcią poznam książki autorki. :)
OdpowiedzUsuńNawet bez pomocy w postaci Twojej recenzji sięgnęłabym po ten tytuł. Nazwisko autorki jest już dostateczną rekomendacją. SZalenia podobały mi się jej poprzednie książki. Twoja opinia upewnia mnie w tym, ze i ta będzie warta zachodu:)
OdpowiedzUsuńNigdy nie rzuciło mi się w oczy nazwisko autorki. Widzę, że to nie jest jest pierwsza powieść, a brzmi bardzo ciekawie.
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa tej książki, mam nadzieję, że wciągnę się tak samo mocno, jak w "Podejrzanego" ;)
OdpowiedzUsuńBardzo mnie kusi ta książka, bo takie klimaty lubię. :)
OdpowiedzUsuńNa pewno przeczytam! :)
OdpowiedzUsuń