Autor: Kaira Rouda
Tytuł: Ten jeden dzień
Wydawnictwo: W.A.B.
Rok wydania: 2019
Liczba stron: 352
Gatunek: literatura współczesna/thriller psychologiczny
Wydaje się, że życie Paula i Mii jest idealne. Piękny dom,
wspaniałe dzieciaki, małżeństwo zbudowane na solidnych fundamentach. Tylko ile
w tym wszystkim jest prawdy, a ile iluzji?
Tym, co w przypadku tej powieści, zasługuje na
największą uwagę czytelnika jest z całą pewnością kreacja głównego bohatera. Rouda
stworzyła bardzo wyrazisty, mroczny, realistyczny i działający na wyobraźnię
portret, jaki przez cały czas trwania lektury wywołuje napięcie i niepokój. Subtelne
sygnały, jakie autorka daje nam od początku książki, stopniowo narastają, by
uderzyć w nas z całym impetem pod koniec powieści, potwierdzając tym samym
wszystkie nasze najgorsze przypuszczenia.
Paul to skoncentrowany na sobie psychopata. Człowiek przekonany
o własnej nieomylności, skupiony na realizacji własnych celów za wszelką cenę, czujący
palącą potrzebę kontrolowania wszystkich i wszystkiego. Zagłębiając się w akcję
„Tego jednego dnia”, poznajemy wszystkie złe uczynki, jakich się dopuścił. Z kolejnych
stron powieści wyłania się obraz człowieka groźnego, pustego, zdolnego do
wszystkiego. I to ta charakterystyka wywołała we mnie podczas lektury najwięcej
emocji. Uwielbiam takich bohaterów i lubię czuć rodzącą się we wnętrzu obawę i
niepewność, oparte na podejmowanych przez nich decyzjach.
Rouda świetnie spisała się także wybierając narrację
pierwszoosobową. Taki sposób przedstawienia historii w tym wypadku sprawdził
się znakomicie. Podążając za słowami Paula czujemy się tak, jakbyśmy mieli
okazję w tych wydarzeniach uczestniczyć, a przynajmniej obserwować je z bliska.
Bohater zwraca się do nas jak do starych znajomych, utrzymując narrację w
lekkim, momentami niemal gawędziarskim tonie. Swobodny styl i przyjazne
czytelnikowi pióro sprawiają, że książkę czyta się szybko i przyjemnie.
Bardzo podoba mi się także, że akcja powieści została
zamknięta w jednym dniu. Już zerkając na jej tytuł, zaczęłam się zastanawiać,
ile faktycznie może wydarzyć się tak krótkim czasie. Czy jeden dzień
rzeczywiście może zmienić czyjeś życie? Czy to odpowiednie tło dla wydarzeń
będących podstawą do skonstruowania dobrego thrillera? Czy te kilkanaście
godzin pozwoli autorce zbudować zaskakującą i mroczną akcję, czy sprawi, że czytelnik
otrzyma jedynie zarys pomysłu? Na szczęście Rouda zmieściła się w tym czasie
idealnie, umieszczając w tych godzinach wiele emocji i refleksji.
Można by powiedzieć natomiast, że miejsca nie
starczyło już na samą akcję. Bo choć podczas lektury można poczuć niepewność,
to jednak napięcie wydaje się praktycznie w całości oparte na sylwetce głównego
bohatera i jego postępowaniu, a nie oszałamiających incydentach i porywających
zwrotach akcji. Pod tym kątem powieść okazała się dla mnie nieco zbyt spokojna
i senna. Przez cały czas czekałam, aż główny bohater mnie zaskoczy, a
wydarzenia nabiorą tempa, ale tak się nie stało. Zaskoczenie możemy poczuć docierając
do zakończenia, które z pewnością wzbudzi w nas także sporo przemyśleń, ale
jednak do tego miejsca wszystko odbywa się niespiesznie i leniwie.
„Ten jeden dzień” to świetnie napisana historia, która
stanowi dobrą rozrywkę czytelniczą. Mimo że okazała się trochę zbyt spokojna,
to autorce nie można odmówić dobrego pomysłu i całkiem ciekawego sposobu, w
jaki go zrealizowała.
Za przesłanie książki do recenzji serdecznie dziękuję Wydawnictwu W.A.B.
Kolejna kusząca mnie książka, którą chciałabym przeczytać :)
OdpowiedzUsuńNa pewno przeczytam.
OdpowiedzUsuńWłaśnie zaczynam czytać.mam nadzieję,że będzie to owocnie spędzony czas.
OdpowiedzUsuńTwoja opinia to już druga recenzja, którą dziś czytam, a która dotyczy tej książki ;). I utwierdza mnie ona w przekonaniu, że jednak to nie jest powieść dla mnie, bo nie lubię takich egoistów i megalomanów jak główny bohater, a i wolę jak się więcej dzieje w książce ;).
OdpowiedzUsuńZ pewnością przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Lady Spark
[kreatywna-alternatywa]
Sylwetka głównego bohatera rzeczywiście wydaje się intrygująca i przerażająca, ale jeśli brakuje napięcia w samej fabule to nie wiem czy zdecyduję się na lekturę.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam książkę i mam podobne wrażenia. Autorka zrobiła świetne studium przypadku zaburzonej osobowości.
OdpowiedzUsuńAle wiecie, co w tej książce mnie najbardziej przeraziło? Gościa nie da się polubić, od początku wzbudza negatywne uczucia, a jednak pod koniec zrobiło mi się go żal i przez chwilę stanąłem po jego stronie. To nawet nie jest zresztą zaburzona osobowość, tylko czysta socjopatia...
OdpowiedzUsuń