Autor: Damien Boyd
Tytuł: W linii prostej
Wydawnictwo: Editio Black
Rok wydania: 2017
Liczba stron: 192
Gatunek: kryminał
Jake Fater uwielbiał wspinaczkę i
w tym temacie nie miał sobie równych. Tymczasem zmarł odpadając od skały. Co
się wydarzyło? Kto odpowiada za jego śmierć?
Jakimi cechami powinien
charakteryzować się dobry kryminał? Z pewnością wartką akcją, intrygującymi
bohaterami, przebiegłym sprawcą, pewną dozą brutalności i dobrym zakończeniem. Nigdy
nie zastanawiałam się jednak nad długością powieści. Czy ma ona znaczenie? W
tym przypadku zdecydowanie tak, książka ma bowiem niecałe 200 stron. Nieco się
obawiałam, czy faktycznie tak niewielka książeczka może sprostać czytelniczym
wymaganiom. Jak sobie poradziła?
Grzechem byłoby nie zacząć od
analizy głównego bohatera. Jaki jest komisarz Dixon? Doświadczony. Pewny
siebie. Ambitny. Skupiony na pracy i zawodowych wyzwaniach. Traktujący
obowiązki z najwyższą starannością i dokładnością. Ideał detektywa prawda? I
tak i nie. Czasami miałam wrażenie, że jest zbyt mocno przekonany o swojej racji,
nie rozumiałam czemu współpracowników traktuje z tak dużym dystansem, a może
nawet chłodem. Przyznam jednak, że bardzo mnie to zaintrygowało. W moich oczach
Dixon to detektyw, który dobrze czuje się wypełniając obowiązki samodzielnie,
ma silnie wykształcony instynkt przywódczy, a jego doświadczenie zawodowe robi
wielkie wrażenie. Fakt, że niewiele o nim wiemy sprawia, że otacza go aura
tajemnicy. Nieźle, prawda?
Niewielka objętość książki
odbiera nieco autorowi pole manewru. Nie ma tutaj miejsca na zbędne szczegóły,
zrezygnowano właściwie z tła obyczajowego, o bohaterach nie dowiadujemy się
właściwie niczego. Można by rzecz, że jest krótko i na temat. Akcja książki
rozwija się szybko i dynamicznie, już pierwsze strony angażują i zachęcają do
uważnego śledzenia fabuły. Boyd oferuje nam drobiazgowe i skrupulatne policyjne
śledztwo, w którym nie ma ani czasu ani miejsca na błędy. Główny bohater szybko
sprawdza kolejne tropy, nie pozwalając sobie na momenty zawahania. Wydaje się,
że wszystko idzie mu jak po maśle, aż do zakończenia, którego nie mógł
przewidzieć. Finał potrafi zaskoczyć.
Pomysły, wokół których autor
zbudował fabułę są jak najbardziej trafione, choć dość proste. Boyd nie próbuje
wywołać szoku, na siłę ubarwiać. On ma plan, którego konsekwentnie trzyma się
od początku do końca. Akcja przebiega gładko, bez większych zwrotów i nagłych
zaskoczeń. Mam wrażenie, że zależało mu bardziej na ukazaniu, jak wygląda praca
detektywa, niż konstruowaniu skomplikowanej zagadki. Nie znaczy to, że jego
zagadka jest kiepska, ale tak jak już wspomniałam, wykonanie zalicza się do
prostych i raczej subtelnych.
Autor pisze krótko, zwięźle i na
temat. Język książki dopasowany został bo okoliczności, bohaterów i typu
powieści. Czyta się przyjemnie i szybko, nastawiając się przede wszystkim na
czytelniczą rozrywkę niż literacki majstersztyk. Zakończenie sprawia, że
spoglądamy na nią cieplej, łagodniejszym okiem.
„W linii prostej” to książka
przemyślana i dopracowana. Nie miałabym jednak nic przeciwko drobnym
poprawkom, a może raczej kilku zmianom. Chętnie poznałabym lepiej bohaterów
powieści, szczególnie komisarza Dixona. Na tym zależałoby mi przede wszystkim.
Pewien problem sprawiło mi także zrozumienie słownictwa dotyczącego wspinaczki.
Słowniczek powinien być raczej na początku, niż na końcu. Zagadka mogłaby
zostać również bardziej rozbudowana, ale to już tylko kwestia gustu. Myślę z
kolei, że to dobra propozycja dla osób, które swoją przygodę z kryminałem dopiero zaczynają.
Za możliwość poznania tego tytułu dziękuję Wydawnictwu Editio Black.
Mnie akurat mało informacji na temat Dixona nie przeszkadzają, trzeba pamiętać o tym, że to dopiero pierwsza część serii i z czasem tych wiadomości będzie przybywać. :D
OdpowiedzUsuńMamy bardzo podobne zdanie o tej książce, też zastanawiało mnie, czy te niecałe 200 stron przyniesie coś dobrego. U mnie dzisiaj również pojawiła się recenzja tej książki, więc zapraszam. :D
Oooo, to chyba będzie coś dla mnie. Kryminałów jeszcze żadnych nie czytałam.;-)
OdpowiedzUsuńBuziaki, A!
Nie do końca moje klimaty :]
OdpowiedzUsuńTrochę przeszkadza mi brak informacji o głównym bohaterze, ale liczę mną to, ze w kolejnych tomach będzie tego więcej. Faktem jest, że na tak niewielu stronach nie można wiele zdziałać, widzę, że tu jednak sie udało. Chętnie sięgnę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Justyna z Książko, miłości moja
Mam poważne zaległosci w kryminałach jako gatunku w ogóle, być może ten tytuł przyda mi się, żeby trochę zrobić odskocznię do czegoś nowego :)
OdpowiedzUsuńJeśli książka jest wartka i przemyślana to czemu by nie miała mieć tylko 200 stron? Właśnie gdzieś kiedyś czytałam, że kryminały nie powinny być za długie i był podany cały szereg genialnych kryminałów o niewielkiej ilości stron. Można? Można!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Babskie Czytanki
Nie czytałam, ale kiedyś na pewno ja przeczytam :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Agaa
https://ilovetravelingreadingbooksandfilms.blogspot.com/
Ja mam pytanie z trochę innej puszki - jaki masz czytnik, ile Cię kosztował i czy się sprawdza? :)
OdpowiedzUsuńZazwyczaj nie czytam opinii innych przed dodaniem swojej, ale moja już jest napisana więc mogę. Cieszę się, że mamy podobne zdanie co do tej pozycji.
OdpowiedzUsuń@bjcczyta
Blog: bjcdobryfilmijeszczelepszaksiazka.blogspot.com