czwartek, 3 sierpnia 2017

Stuart MacBride "Ubezwłasnogłowieni" [recenzja przedpremierowa]




Autor: Stuart B. MacBride
Tytuł: Ubezwłasnogłowieni
Wydawnictwo: Editio Black
Rok wydania: 2017
Liczba stron: 400
Gatunek: kryminał/thriller







Ubezwłasnogłowieni to przestępcy, którzy nie powinni sprawiać więcej problemów. Wycięta dolna szczęka i usmażony mózg mają im w tym pomóc. Nie myśleć. Nie widzieć. Nie mówić. Takie hasła towarzyszą im każdego dnia. Tylko czy na pewno żaden z nich nie stanowi już zagrożenia dla społeczeństwa?  

Mówi się, że lato to idealny czas na książki lekkie i przyjemne. Tymczasem ja z wielkim uwielbieniem sięgam w ostatnim czasie po lektury mroczne i brutalne. Pewnie nie bez znaczenia pozostaje również fakt, że dobrym kryminałom i trzymającym w napięciu thrillerom nigdy nie odmawiam.

MacBride oferuje nam książkę, o jaką dziś wcale nie jest łatwo, choć rynek każdego dnia zalewają głośno reklamowane nowości. Ta powieść mocno jednak wyróżnia się na tle lektur tak do siebie podobnych, niepotrafiących zaskoczyć, a może raczej zaszokować. On potrafi i udowadnia to na każdym kroku. Już na samym początku robi nam niespodziankę w postaci mieszanki gatunkowej, bo czuję się zobowiązana, żeby od razu zaznaczyć, że nie jest to pod tym względem oczywiste. Książka swą brutalnością i szeregiem morderstw przywołuje na myśl dobry kryminał, trzyma w napięciu niczym mroczny thriller, zwroty akcji i walki między organizacjami zahaczają o powieść sensacyjną, a wstrząsająca wizja codzienności przypominała mi horror. Ta mieszanka zrobiła na mnie piorunujące wrażenie. Moim zdaniem nie jest łatwo napisać dobrą książkę zaliczającą się do któregokolwiek z tych gatunków, a co dopiero łączącą je wszystkie.

Powieściowa rzeczywistość mocno podziałała na moją wyobraźnię. Autor stworzył przepełnioną mrokiem, brutalnością i przemocą codzienność, w której wiele zależy od przypadku. W wizji tej szczególne wrażenie robi obraz rozbrojonego przez lobotomię przestępcy, który nigdy już nie powinien wrócić na łono społeczeństwa. Równie ciekawie kształtują się dzielnice biedy, w których nie brakuje morderców i kanibali. Tajne projekty kontrolowane przez rząd. Służby posługujące się niezwykłą, momentami przerażającą technologią. Te elementy budują niepokojącą, przepełnioną mrokiem codzienność. Nasuwa mi się obraz Gotham, miasta, w którym słońce zdaje się nigdy nie wschodzić. Tylko że tutaj brutalność, żądza mordu i przede wszystkim technika posuwa się zdecydowanie dalej, działa mocniej, bardziej zaskakuje.

W moim przypadku jednym z najważniejszych czynników oceny książki typu kryminał czy thriller jest jej brutalność. Być może zabrzmi to dziwnie czy nienaturalnie, ale ja uwielbiam mrok, krew, szalonych morderców. Jeśli tych elementów zabraknie, lub nie ich potencjał nie zostanie wykorzystany, nie czuję się do końca usatysfakcjonowana z lektury. MacBride naprawdę zaszalał, choć niektórzy nie obawialiby się z pewnością użyć określenia „oszalał”. Wielokrotnie pozwolił, by poniosła go wyobraźnia. Opisywane przez niego sceny są bardzo obrazowe i realistyczne. Nie brakuje w nich okropieństw, brutalności, ohydy. Ani razu nie miałam jednak wrażenie przesady czy przerysowania. Wszystko idealnie się komponowało na obraz świata zepsutego i przepełnionego przemocą. Czułam się fantastycznie, moja skala potworności rozgrzała się do czerwoności.

Duże znaczenie mają oczywiście w takiej powieści bohaterzy. Autor bardzo dobrze poprowadził granicę między dobrem i złem, jasno określając, którzy z nich odpowiadają za walkę ze złem, a którzy za jego tworzenie. I jedni i drudzy przypadli mi do gustu, zwłaszcza, że w powieści w końcu dochodzimy do momentu, kiedy wszystkie chwyty są dozwolone. Nie ukrywam jednak, że największe wrażenie zrobiła na mnie szalona zabójczyni. Przepełniona złem do szpiku kości, obłędnie nieobliczalna, z nakierowaną na żądzę mordu wyobraźnią. Silna, zdeterminowana, psychopatyczna. Mocno zapadająca w pamięć.


Akcja książki toczy się szybko, nie ma przestojów, ani zbędnych przystanków na poboczne wątki. Fabuła przypomina rozkręconą do maksimum karuzelę, której uczestnicy muszą przez cały czas mocno się trzymać, by nie wypaść z gry. Takie uczucia towarzyszyły mi właśnie podczas czytania. Podążałam za autorem z szaleństwem w oczach, z wielką niecierpliwością próbując wyjaśnić wszystkie tajemnice i zastanawiając się nad zakończeniem tej obłędnej powieści.



„Ubezwłasnogłowieni” zrobili na mnie ogromne wrażenie. Napisani z rozmachem, bogatą wyobraźnią, dopracowanym stylem. Bezbłędnie. Dla mnie bomba. 

Za szaloną przygodę dziękuję Wydawnictwu Editio Black.

10 komentarzy:

  1. Powiedziałabym, że dla mnie, ale skoro gatunkowo łapie też o horror, a niektóre sceny mogą budzić wstręt i ochydę, to już sama nie wiem, czy dam jej radę. Lubię mocne książki, ale nie wiem, czy ta nie byłaby dla mnie za mocna:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapowiada się świetnie, wkrótce się za nią zabieram. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przyznam się, że również jestem zwolenniczka brutalności, choć zauważyłam, że autorzy dzieł boją się kreować ową brutalność w swoich powieściach. Jest to dość ryzykowne z ich strony posuniecie, bo podobne opisy nie są przyjmowane przez szerokie grono odbiorców. Natomiast mnie ten element niezwykle zachęca. Poza tym lubię, gdy akcja gna do przodu zwłaszcza w thrillerach i kryminałach. Po prostu - takiego majstersztyku nie mogę ominąć.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zaintrygowałaś mnie swoją recenzją. Sama książka zaś zapowiada się na pełną wrażeń jazdę bez trzymanki. Coś dla mnie!

    pozdrawiam,

    liveandletread

    https://live-and-let-read.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Książka wydaje się naprawdę świetna ale chyba jednak nie dla mnie :)

    Pozdrawiam Agaa
    https://ilovetravelingreadingbooksandfilms.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo lubię autora, koniecznie muszę zapoznać się z tą pozycją.

    OdpowiedzUsuń
  7. Książka wydaje się bardzo ciekawa, ale chyba niekoniecznie dla mnie... obawiam się, że nie zdołałabym jej przeczytać ze względu właśnie na tą brutalność...

    OdpowiedzUsuń
  8. Lubie mroczne klimaty, wiec chetnie przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie wiem czy bym przebrnęła przez tę książkę, chyba dla mnie za mocna.
    biblioteczkamoni.blogspot.co.uk

    OdpowiedzUsuń

Kochani, jest mi niezmiernie miło gościć Was na mojej stronie :) Bardzo chętnie zajrzałabym do każdego, dlatego proszę, zostawcie kilka słów, które naprowadzą mnie na Wasz trop :)