Autor: Olga Stanisławska
Tytuł: Rondo de Gaulle'a
Wydawnictwo: Znak
Rok wydania: 2016
Liczba stron: 320
Gatunek: literatura faktu
Olga Stanisławska niespiesznie
porusza się po afrykańskiej krainie, snując swoją opowieść z fragmentów
zasłyszanych historii i kawałków ludzkiej codzienności. Z kolejnych rozdziałów
wyłania się Afryka, nie taka wcale dzika, raczej egzotyczna, nietypowa i
nieznana. Rzeczywistość na kartach powieści przybiera wielobarwny charakter,
prezentuje się głośno i żywiołowo, wielokrotnie zaskakuje. Bo na wstępie trzeba
dodać, że to miejsce pełne kontrastów, szalenie skrajne.
Autorka nie skupia się na
opisywaniu krajobrazów, dzięki tej książce nie wyobrazimy sobie piękna przyrody
i urody mijanych zakątków. Nie, dla niej liczą się tylko ludzie. Ich historie. Gesty.
Uśmiechy. Dotyk rąk. Stanisławska z wielką przyjemnością dokumentuje te
spotkania, przedstawia nam ludzi, z którymi spędziła istotne chwile i od
których czerpała- wiedzę, energię. Ona korzystała z ich obyczajowości i
kultury. Uczyła się życia, jakie prowadzą na co dzień. Nurzała się w ich
rzeczywistości, z wielka pasją przekazując nam to, czego miała przyjemność
doświadczyć.
Podziwiałam Afrykę jej oczami
zastanawiając się, jak to możliwe, że to miejsce tak bardzo różni się od tego,
w którym żyjemy my. Momentami wciąż ciężko było mi uwierzyć, że to ten sam
świat, bo przecież tak bardzo inny. I tak mocno przejaskrawiony, zbudowany z
różnic. Z jednej strony gościnny, wspierający, uczący się dzielić tym, co każdy
posiada, bo nie liczy się własność, a chęć ofiarowania. Z drugiej wciąż jednak
pod pewnymi względami zacofany. Negatywnie zaskakujący istniejącą
hierarchizacją- koniecznością łączenia się ludzi według społecznego poziomu,
przejawami niewolnictwa. To mnie raziło, szokowało, dawało do myślenia.
Autorka z wielką wdzięcznością
przyjmowała to, co zostało jej podczas tej podróży oferowane. Każdy nowy dzień
witała z dużym entuzjazmem, a nowe doświadczenia sprawiały, że przepełniało ją
zadowolenie i satysfakcja. Bardzo istotne, że chciała się nimi z nami
podzielić, pokazać nam Afrykę, jaką zobaczyła i zapamiętała. Podczas lektury
udzielały mi się jej emocje. Czułam zapachy, widziałam barwy, słyszałam
dźwięki. Potrafiłam to sobie wyobrazić, na chwilę przenieść się w tamte
miejsca, by móc przeżyć to razem z nią.
Niestety czytało mi się dość
ciężko. Być może wynika to właśnie z takiej reportażowej formy, w której autor
buduje swą historię z zasłyszanych opowieści i fragmentów codzienności,
łączącej doświadczenia obcowania i przeżywania z miejscową ludnością. Dzięki
temu miałam wrażenie, że ta historia nieco się rwie, że coś mi umyka, a autorka
przeskakuje po tematach. Wymagało to ode mnie cierpliwości i skupienia. Myślę
jednak, że w takim przypadku było warto.
Kto z nas nie chciałby poznać
Afryki? Choćby w takiej formie?
Ja dałabym szansę tej książce i z chęcią ją przeczytała bowiem Afryka fascynuje mnie od dawna i zawsze wszystko o niej chętnie czytam :)
OdpowiedzUsuńJa ostatnio czytałam "Żar" Rosiaka. Też mocno reportażowy w formie (i do tego dość polityczny), ale mocno klimatyczny. Na razie mam dość tych klimatów, ale zapisuję sobie Stanisławską - lubię takie książki, chętnie sprawdzę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Ewelina z Gry w Bibliotece
Czytałam dużo książek o Afryce, ale zawsze mogę przeczytać kolejną:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam książki podróżnicze, w których na pierwszym miejscu stawia się ludzi. Może więc się skuszę.
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do TAG'u ^^ Mam nadzieję, że odpowiesz na nominację ;)
OdpowiedzUsuńhttp://myslamipisane.blogspot.com/2017/08/mistrzowski-tag.html