Autor: C. J. Tudor
Tytuł: Kredziarz
Wydawnictwo: Czarna Owca
Rok wydania: 2018
Liczba stron: 384
Gatunek: thriller/ kryminał
30
lat temu Eddie i jego banda odkryli w lesie zwłoki kobiety. Choć ujęto
podejrzanego, sprawa nigdy nie została do końca wyjaśniona. Dziś, za sprawą
niepokojących wiadomości, do Eda powracają wspomnienia. Czy jemu i jego dawnym
przyjaciołom grozi niebezpieczeństwo?
„Kredziarza”
mocno promowano już na kilka tygodni przed premierą. Zapowiadano wielki hit. Obiecywano
świetny kryminał. Ile jednak z tych obietnic faktycznie otrzymało pokrycie? Ich
z tych okładkowych zapewnień nie okazało się zwyczajnymi marketingowymi
sztuczkami?
Jako
fanka mrocznych gatunków, do jakich niewątpliwie należą kryminały i thrillery,
nie mogłam przejść obojętnie obok tego tytułu. Wszystko wskazywało na to, że to
powieść, która zatrzęsie światem tych, którzy cenią budzącą grozę fabułę,
zwroty akcji i tajemnice sprzed lat. Zabrałam się zatem za nią z wielkim
apetytem i ogromnymi nadziejami, nawet nie dopuszczając do siebie możliwości,
że coś może pójść nie tak. Muszę przyznać, że od początku czytało mi się
świetnie, a lekturę pokonałam błyskawicznie, w czym pomogło kilka sprawdzonych
trików.
Pierwszy
z nich to narracja pierwszoplanowa. Przyznam szczerze, że uwielbiam taki sposób
przedstawienia historii i moim zdaniem trzeba się bardzo postarać, by sobie z
nim nie poradzić lub by taka opowieść nie zaintrygowała czytelnika. Tudor naprzemiennie
korzysta z głosu nastolatka i dojrzałego mężczyzny, kolejno przedstawiając
fakty z przeszłości i bieżące wydarzenia. Eddie opowiada ciekawie, dzieli się z
nami swoimi tajemnicami, wyjawia skryte na dnie serca sekrety. Jego słowa
płynnie przechodzą z dziecięcej opowieści w historię mężczyzny po przejściach. Wszystko
się odpowiednio układa, czyta się szybko i przyjemnie.
Podział
rozdziałów na teraz i wtedy sprawia, że fabuła nabiera barw i przykuwa uwagę.
Czytelnik zostaje zachęcony do odkrywania kolejnych zagadek, nakręca się go do utrzymywania
tempa autora, do skupienia na lekturze i poświęcenia jej całego wolnego czasu. Kiedy
czytam powieści skonstruowane w ten sposób praktycznie zawsze pochłaniam je z
wielka niecierpliwością, pragnąc przekonać się, które fragmenty zrobią na mnie
większe wrażenie oraz czy okażą się one na równi interesujące. „Kredziarz” to
świetne połączenie tego co tu i teraz z tym, co miało miejsce przed 30 laty. Historia
oparta na tajemnicach, przekłamaniach i półprawdach.
Powieść
przeczytałam z wielkim zapałem także dzięki bohaterom. Autor wykreował sylwetki
postaci w sposób wiarygodny, zarysował je na tyle realistycznie, by u
czytelnika wywołały konkretne i silne emocje. Bohaterzy się zmienili, a my
poniekąd staliśmy się świadkami tych metamorfoz. Jednych polubiliśmy bardziej,
inni wywołali w nas raczej złość, melancholię czy gorycz, z pewnością jednak
nieprędko o nich zapomnimy. Podoba mi się fakt, jak zostali oni dopasowani do
tła wydarzeń oraz jako to tło ich zmieniło.
Jedna
rzecz natomiast nie daje mi spokoju i nie mogę tego przemilczeć. Właściwie w
żadnym momencie nie poczułam napięcia, które autor usilnie próbował zbudować. Nie
jestem pewna, z czego dokładnie to wynika. Historia okazała się interesująca,
dość mroczna, obsiana tajemnicami, a i zwroty akcji miały miejsce. Wiarygodne postacie,
klimatyczne miejsca, sporo przestrzeni dla wyobraźni. Zapowiada się
niesamowicie, prawda? A jednak czegoś mi zabrakło. Nie poczułam dreszczyku, nie
doświadczyłam silniejszych emocji, atmosfera nie okazała się przesadnie duszna.
Czytało mi się świetnie i tyle. Dziękuję, odkładam na półkę, zapominam.
„Kredziarz”
to książka bardzo dobra, ale nie mogę nazwać jej dobrym kryminałem czy
thrillerem. W moim odczuciu to raczej powieść obyczajowa z mroczną nutką. Fabuła
zbudowana została wokół zastanawiających wydarzeń, ale nie wywołuje napięcia. To
trochę jak telewizyjny program „Czy boisz się ciemności?”- w podstawówce robił
wrażenie, ale teraz już wiem, że nie było się czego bać.
Za przesłanie książki do recenzji dziękuję agencji Business & Culture.
Bardzo zaciekawiła mnie ta książka, jak tylko przeczytałam jej opis, ale spodziewałam się napięcia i mocnego thrillera... Zastanowię się jeszcze nad jej kupnem :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam:
biblioteka-feniksa.blogspot.com
Mnie również ta książka nie przeraziła, ale warto ją przeczytać.:)
OdpowiedzUsuńJa się na "Czy boisz się ciemności" bałam, choć byłam już całkiem dużym dzieckiem :) , tak że może to napięcie to kwestia indywidualna, ja w każdym razie zamierzam przeczytać, nawet jeśli książce bliżej do powieści obyczajowej. Dobra powieść obyczajowa, też w cenie :)
OdpowiedzUsuńMam w planach tę książkę, choć trochę się jej obawiam. Czytałam kilka kiepskich opinii :(
OdpowiedzUsuńAleż mnie kusi ta pozycja :) Opinie bywają dość skrajne, ale generalnie czuję, że to coś, dla czego warto zaryzykować, zwłaszcza że ostatnio na nowo pokochalam narrację pierwszoosobową, a i dobrze nakresleni bohaterowie zawsze w cenie...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Ewelina z Gry w Bibliotece
Spodziewałam się thrillera :) Ale nie wykluczam przeczytania, bo okładka jakoś mocno mnie przyciąga ;)
OdpowiedzUsuńhttp://zksiazkanakanapie.blogspot.com
Świetna powieść, doskonale się przy niej bawiłam :)
OdpowiedzUsuńTytuł mam już zapisany, będę polować na tą książkę!
OdpowiedzUsuń