środa, 28 lutego 2018

C. J. Tudor "Kredziarz" [recenzja premierowa]




Autor: C. J. Tudor
Tytuł: Kredziarz
Wydawnictwo: Czarna Owca
Rok wydania: 2018
Liczba stron: 384
Gatunek: thriller/ kryminał 








30 lat temu Eddie i jego banda odkryli w lesie zwłoki kobiety. Choć ujęto podejrzanego, sprawa nigdy nie została do końca wyjaśniona. Dziś, za sprawą niepokojących wiadomości, do Eda powracają wspomnienia. Czy jemu i jego dawnym przyjaciołom grozi niebezpieczeństwo?

„Kredziarza” mocno promowano już na kilka tygodni przed premierą. Zapowiadano wielki hit. Obiecywano świetny kryminał. Ile jednak z tych obietnic faktycznie otrzymało pokrycie? Ich z tych okładkowych zapewnień nie okazało się zwyczajnymi marketingowymi sztuczkami?

Jako fanka mrocznych gatunków, do jakich niewątpliwie należą kryminały i thrillery, nie mogłam przejść obojętnie obok tego tytułu. Wszystko wskazywało na to, że to powieść, która zatrzęsie światem tych, którzy cenią budzącą grozę fabułę, zwroty akcji i tajemnice sprzed lat. Zabrałam się zatem za nią z wielkim apetytem i ogromnymi nadziejami, nawet nie dopuszczając do siebie możliwości, że coś może pójść nie tak. Muszę przyznać, że od początku czytało mi się świetnie, a lekturę pokonałam błyskawicznie, w czym pomogło kilka sprawdzonych trików.


Pierwszy z nich to narracja pierwszoplanowa. Przyznam szczerze, że uwielbiam taki sposób przedstawienia historii i moim zdaniem trzeba się bardzo postarać, by sobie z nim nie poradzić lub by taka opowieść nie zaintrygowała czytelnika. Tudor naprzemiennie korzysta z głosu nastolatka i dojrzałego mężczyzny, kolejno przedstawiając fakty z przeszłości i bieżące wydarzenia. Eddie opowiada ciekawie, dzieli się z nami swoimi tajemnicami, wyjawia skryte na dnie serca sekrety. Jego słowa płynnie przechodzą z dziecięcej opowieści w historię mężczyzny po przejściach. Wszystko się odpowiednio układa, czyta się szybko i przyjemnie.

Podział rozdziałów na teraz i wtedy sprawia, że fabuła nabiera barw i przykuwa uwagę. Czytelnik zostaje zachęcony do odkrywania kolejnych zagadek, nakręca się go do utrzymywania tempa autora, do skupienia na lekturze i poświęcenia jej całego wolnego czasu. Kiedy czytam powieści skonstruowane w ten sposób praktycznie zawsze pochłaniam je z wielka niecierpliwością, pragnąc przekonać się, które fragmenty zrobią na mnie większe wrażenie oraz czy okażą się one na równi interesujące. „Kredziarz” to świetne połączenie tego co tu i teraz z tym, co miało miejsce przed 30 laty. Historia oparta na tajemnicach, przekłamaniach i półprawdach.

Powieść przeczytałam z wielkim zapałem także dzięki bohaterom. Autor wykreował sylwetki postaci w sposób wiarygodny, zarysował je na tyle realistycznie, by u czytelnika wywołały konkretne i silne emocje. Bohaterzy się zmienili, a my poniekąd staliśmy się świadkami tych metamorfoz. Jednych polubiliśmy bardziej, inni wywołali w nas raczej złość, melancholię czy gorycz, z pewnością jednak nieprędko o nich zapomnimy. Podoba mi się fakt, jak zostali oni dopasowani do tła wydarzeń oraz jako to tło ich zmieniło.

Jedna rzecz natomiast nie daje mi spokoju i nie mogę tego przemilczeć. Właściwie w żadnym momencie nie poczułam napięcia, które autor usilnie próbował zbudować. Nie jestem pewna, z czego dokładnie to wynika. Historia okazała się interesująca, dość mroczna, obsiana tajemnicami, a i zwroty akcji miały miejsce. Wiarygodne postacie, klimatyczne miejsca, sporo przestrzeni dla wyobraźni. Zapowiada się niesamowicie, prawda? A jednak czegoś mi zabrakło. Nie poczułam dreszczyku, nie doświadczyłam silniejszych emocji, atmosfera nie okazała się przesadnie duszna. Czytało mi się świetnie i tyle. Dziękuję, odkładam na półkę, zapominam.

„Kredziarz” to książka bardzo dobra, ale nie mogę nazwać jej dobrym kryminałem czy thrillerem. W moim odczuciu to raczej powieść obyczajowa z mroczną nutką. Fabuła zbudowana została wokół zastanawiających wydarzeń, ale nie wywołuje napięcia. To trochę jak telewizyjny program „Czy boisz się ciemności?”- w podstawówce robił wrażenie, ale teraz już wiem, że nie było się czego bać.

Za przesłanie książki do recenzji dziękuję agencji Business & Culture.
   

8 komentarzy:

  1. Bardzo zaciekawiła mnie ta książka, jak tylko przeczytałam jej opis, ale spodziewałam się napięcia i mocnego thrillera... Zastanowię się jeszcze nad jej kupnem :D

    Pozdrawiam i zapraszam:
    biblioteka-feniksa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie również ta książka nie przeraziła, ale warto ją przeczytać.:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja się na "Czy boisz się ciemności" bałam, choć byłam już całkiem dużym dzieckiem :) , tak że może to napięcie to kwestia indywidualna, ja w każdym razie zamierzam przeczytać, nawet jeśli książce bliżej do powieści obyczajowej. Dobra powieść obyczajowa, też w cenie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam w planach tę książkę, choć trochę się jej obawiam. Czytałam kilka kiepskich opinii :(

    OdpowiedzUsuń
  5. Ależ mnie kusi ta pozycja :) Opinie bywają dość skrajne, ale generalnie czuję, że to coś, dla czego warto zaryzykować, zwłaszcza że ostatnio na nowo pokochalam narrację pierwszoosobową, a i dobrze nakresleni bohaterowie zawsze w cenie...

    Pozdrawiam,
    Ewelina z Gry w Bibliotece

    OdpowiedzUsuń
  6. Spodziewałam się thrillera :) Ale nie wykluczam przeczytania, bo okładka jakoś mocno mnie przyciąga ;)

    http://zksiazkanakanapie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetna powieść, doskonale się przy niej bawiłam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Tytuł mam już zapisany, będę polować na tą książkę!

    OdpowiedzUsuń

Kochani, jest mi niezmiernie miło gościć Was na mojej stronie :) Bardzo chętnie zajrzałabym do każdego, dlatego proszę, zostawcie kilka słów, które naprowadzą mnie na Wasz trop :)