niedziela, 20 stycznia 2019

Katarzyna Puzyńska "Rodzanice" [recenzja przedpremierowa]




Autor: Katarzyna Puzyńska
Tytuł: Rodzanice
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2019
Liczba stron: 560
Gatunek: kryminał 







Co łączy martwą dziewczynę znalezioną na zamarzniętym jeziorze i zamordowaną dziennikarkę, na której ciele znaleziono ślady ugryzień? Czy krwawy superksiężyc, dawne legendy i dziwne wierzenia mają związek z zabójstwami? Gdzie zniknęła Klementyna Kopp? I co ma na sumieniu Daniel Podgórski?

“Rodzanice” to dziesiąty tom cyklu o Lipowie. Pamiętam jak dziś ten moment, kiedy dopiero zaczynałam swoją przygodę z twórczością Katarzyny Puzyńskiej. Nigdy nie pomyślałabym, że autorka zabrnie tak daleko i że ja tak mocno się zaangażuje. Kolejny raz udowodniła nam jednak, że wciąż potrafi zaskoczyć i przykuć uwagę, a pomysłów jej nie brak.

Rzadko kiedy czytam serie czytelnicze. Długie cykle nie są dla mnie, a poza tym zazwyczaj po kilku tomach ten format zaczyna nużyć, cała fascynacja fabułą i bohaterami powoli się kończy, a wspomnienie tego, co było dobre, a już nie jest- powoduje nostalgię. Tymczasem saga o Lipowie przez cały czas utrzymuje się na wysokim poziomie. Akcja kolejnych powieści skupia się wokół intrygujących spraw, nie sposób nadążyć za rozwojem wydarzeń, autorka wciąż zaskakuje zwrotami akcji, a bohaterzy zmieniają się na naszych oczach. Nigdy nie zdarzyło mi się, żeby którakolwiek z książek Puzyńskiej wywołała u mnie negatywne emocje, a i tym razem nie było inaczej.

Fabuła „Rodzanic” stanowi elektryzujące połączenie elementów charakterystycznych dla dobrego kryminału z tymi, jakie powinny pojawić się w każdej powieści obyczajowej z wyższej półki. Dzięki temu zainteresowanie czytelnika jest wciąż podsycane, nagromadzenie tematów i ujawnianie nowych faktów wymaga skupienia uwagi i odłożenia na później innych spraw, a intrygująca całość sprawia, że nasza wyobraźnia działa na podwyższonych obrotach. I ciężko powiedzieć, które elementy mocniej przyciągają, bo tradycyjnie już mocne i mroczne śledztwo idzie w parze z jeszcze okrutniejszymi wątkami obyczajowymi- nie tylko stanowią one świetne uzupełnienie dla pozostałych wydarzeń, ale tworzą także wartość samą w sobie.

Dziesiąta część cyklu o Lipowie jest jedną z najlepszych. W powieści przez cały czas wiele się dzieje. Czytelnik nie ma czasu na załapanie oddechu, a każda nieplanowana przerwa wywołuje zniecierpliwienie. Puzyńska kluczy między wydarzeniami, rzuca cień podejrzeń na każdego z bohaterów, sugeruje, podszeptuje, miesza nam w głowie. Im więcej ujawnia, tym trudniej się w tym jednak odnaleźć. Na każdą ujawnioną informacje przypada następna tajemnica. Bardzo szybko czujemy w głowie mętlik, zatrzymujemy się, by na spokojnie pomyśleć. Ale w żadnym wypadku nie wywołuje to rozdrażnienia i nie budzi irytacji. Dzięki temu każdy z nas staje się detektywem, podąża niespokojnie za autorką, próbując zrozumieć wszystko przed finałem, rozgryźć na własną rękę to, co przygotowała dla nas tym razem.


Puzyńska przyzwyczaiła nas do tego, że obok poruszającego kryminalnego śledztwa, możemy liczyć na niemniej poruszające wątki obyczajowe. Tym razem autorka przeszła jednak samą siebie. Uwielbiam mroczne sprawy, niedoścignionych morderców, skomplikowane zagadki, ale „Rodzanice” wyjątkowo zrobiły na mnie większe wrażenie za sprawą tych ujawnionych sekretów, brudnych tajemnic, tematów, o jakich niezwykle trudno rozmawiać czy myśleć.



Warto wspomnieć również o bohaterach powieści. Wracając do nich kolejny już raz, traktujemy ich jak starych znajomych. Mamy pojęcie, czego możemy się po nich spodziewać. Jedni budzą sympatię i przywołują na twarz uśmiech, drudzy sprawiają, że na wierzch wypływają nieprzyjemne uczucia. Autorka zadbała natomiast o to, by te postacie nam nie spowszedniały, sprawiając, że za sprawą książkowych wydarzeń, mamy okazję spojrzeć na nich inaczej. Ich decyzje zaskakują, oni także potrafią jeszcze zadziwić.

Łącząc wszystko w taki sposób autorka przygotowała prawdziwą bombę. Uwielbiam sagę o Lipowie i być może ze względu na ten fakt patrzę na pewne sprawy z przymrużeniem oka, ale ta część wzbudziła we mnie wiele gwałtownych emocji i całkowicie przewróciła mi w głowie. Z pewnością to jedna z lepszych, a może i najlepsza z całego cyklu? Serdecznie polecam.  

Za możliwość przeczytania książki przed premierą serdecznie dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka. 

8 komentarzy:

  1. Cała seria dopiero przede mną, ale wiem, że moja babcia wyczekuje kolejnego tomu z niecierpliwością :)

    Pozdrawiam,
    Lady Spark
    [kreatywna-alternatywa]

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety, nie poznałam jeszcze tej serii, ale na pewno kiedyś się z nią zapoznam! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam się, to jedna z najlepszych części cyklu :)

    OdpowiedzUsuń
  4. ta seria nie jest mi jeszcze znana. 😊

    OdpowiedzUsuń
  5. Koniecznie muszę w końcu zabrać się za twórczość Puzyńskiej. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja przeczytałam dopiero pierwszy tom, więc wszystko przede mną!

    OdpowiedzUsuń
  7. Lubię Puzyńską. Dobrze pisze. Teraz czytam Bondy Okularnika. Bardzo wciąga.

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytam po kolei bede na dom czwarty brakuje mi wiecej czerwieni nory i rodzanic seria bardzo dobra wiejskie malomiasteczkowo z okolicznymi wioskami i ludzmi skrywajacymi tajemnice i bach nagle nietypowe okrutne morderstwo posterunkowi jak zawsze chwytaja sie wszystkich drog i motywow i segreguja podejrzanych

    OdpowiedzUsuń

Kochani, jest mi niezmiernie miło gościć Was na mojej stronie :) Bardzo chętnie zajrzałabym do każdego, dlatego proszę, zostawcie kilka słów, które naprowadzą mnie na Wasz trop :)