Autor: Ian McGuire
Tytuł: Na wodach Północy
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2017
Liczba stron: 336
Gatunek: literatura współczesna
Statek wielorybniczy wyrusza w rejs. Żaden z pasażerów
nie spodziewa się jednak tego, co z góry zostało dla nich zaplanowane. Poleje
się krew, nie tylko zwierzęca.
McGiure opowiada swoją historię szczerze i po męsku.
Jego język jest ostry, szorstki, miejscami wulgarny, a nawet chamski. Ciężko
jednak się dziwić, skoro opowieść dotyczy mężczyzn zajmujących się połowem
wielorybów w celu pozyskania cennego tłuszczu czy skórowaniem fok i
niedźwiedzi. Poprzez język ujawnia się ich nieokrzesanie, grubiaństwo, trudne
charaktery. Ten właśnie język to jedna z najmocniejszych cech tej książki-
przybliża nam realia życia wielorybników, niełatwą XIX-wieczną rzeczywistość, a
także sprawia, że w powieści tej łatwo się zagłębić i zagubić.
Za sprawą języka czyta się lekko, ale trudna tematyka
trochę nas hamuje i sprawia, że lektura okazuje się sporym wyzwaniem.
Streszczenie książki przygotowuje nas na spotkanie z mordercą, ale postać Draxa
zdecydowanie przerasta nasze wyobrażenia, bo ten harpunnik to prawdziwa bestia.
Nieludzki, nieczuły, kierujący się dzikimi popędami. Dawno już nie spotkałam
bohatera tak bardzo pozbawionego serca, takiego zwierzęcia w ludzkiej skórze. Drax
nieustannie zaskakuje, przeraża, zmienia bieg powieści. Zdecydowanie nie jest
to bohater, którego można by polubić, jednak nie sposób tej postaci zapomnieć. Uosabia
ona całe zło i całą potworność i doskonale wpisuje się w ponury i mroźny
charakter tej książki, wspaniale go dopełniając.
Ta lektura boli, zastanawia, oszołamia na każdym
etapie. Uderza w czytelnika, sprawdza jego granice, próbuje go złamać. Im
głębiej angażujemy się w tę historię, tym więcej mamy pytań, refleksji, tym
bardziej zakorzenia się w nas gniew i niemoc. Co ciekawe, jestem przekonana, że
na każdego czytelnika ta powieść podziała w inny sposób, czym innym go zaskoczy
i przerazi. Mnie poraziło ludzkie okrucieństwo, niepotrzebna przemoc, a przede
wszystkim obchodzenie się książkowych bohaterów ze zwierzętami. Polowanie na
wieloryby, pozyskiwanie foczych skór czy niedźwiedziego futra było dla nich
źródłem zarobków, a jednak niełatwo było mi zmierzyć się z tymi fragmentami,
zwłaszcza, że McGuire o wszystkim opowiada dokładnie i szczegółowo.
Opowieść ta osnuta jest głębokim chłodem, który z
jednej strony towarzyszy bohaterom podczas ich długiej podróży przez Morze
Arktyczne, a z drugiej mieszka w ich sercach. To zimno czuć na każdej stronie
książki. Autor stworzył intrygujący klimat, w którym mróz podkreśla zło i
najgorsze ludzkie instynkty. To zimno to także walka o przetrwanie, egzystencja
w nieludzkich warunkach, zdrada, zemsta, krew. Te elementy robią na czytelniku
piorunujące wrażenie, a także mocno zapisują się w jego pamięci.
„Na wodach Północy” zdaje się łączyć cechy
charakterystyczne różnych gatunków. Powieść bywa przerażająca i makabryczna
niczym horror, zaskakuje zwrotami akcji przypominającymi dobry film sensacyjny,
a morderstwa i krwawe sceny zbrodni zbliżają nas do kryminału. Nieistotne tak naprawdę
jest, do którego z gatunków chcielibyśmy ją zaliczyć. Liczy się bowiem jest
całościowy charakter. Dopracowanie sylwetek postaci, oddanie klimatu epoki,
przybliżenie czytelnikowi życia na statku wielorybniczym, a także zakończenie,
którego nie spodziewałam się w takiej formie. Ta książka niepokoi, obrzydza,
pokazuje niewygodną prawdę i istnienie ogromu zła, ale to takie historie uczą,
przestrzegają i zapadają w pamięć czytelników.
Za możliwość przeczytania powieści serdecznie dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka.
to chyba nie moj klimat :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Agaa
http://ilovetravelingreadingbooksandfilms.blogspot.com/
Książka już czeka na swoją kolej:) Kiedy tylko uporam się z Irvingiem, od razu się za nią biorę. Jestem ciekawa, jak ja ją odczytam;)
OdpowiedzUsuńwow! Podoba mi sie! Musze ją zdobyć
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że to bardzo oryginalna opowieść, a przy tym emocjonująca, a może nawet szokująca, dlatego nie zawaham się po nią sięgnąć.
OdpowiedzUsuńCiekawie się zapowiada, ostatnio bywam w klimatach "zwierzęcych".. :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOsobliwe Delirium
Zdecydowanie nie jest to książka dla mnie, ale myślę, że znajdzie wielu zwolenników dlatego, że wywołuje emocje.
OdpowiedzUsuńKsiążka, mimo przerażającego i makabrycznego tonu fabuły, magnetycznie przyciąga. :)
OdpowiedzUsuńBookendorfina
Ten mroźny klimat, zarówno w powietrzu, jaki i w sercach bohaterów, bardzo mnie intryguje. Chętnie kiedyś sięgnę po te pozycję. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńCiekawa recenzja. Jeszcze brakuje informacji o tym, kto tłumaczył. Nigdy nie zapominajmy o autorach przekładu... Zapraszam do mnie: http://przetlumaczenia.blog.pl
OdpowiedzUsuńMuszę zapisać tytuł, w wolnym czasie postaram się odnaleźć tę książkę.
OdpowiedzUsuń