Autor: Tie Ning
Tytuł: Kobiety w kąpieli
Wydawnictwo: Znak
Rok wydania: 2016
Liczba stron: 560
Gatunek: literatura współczesna
Grono kobiet, których ścieżki przecinają się czasem w
przedziwny sposób. Czasy rewolucji kulturalnej w Chinach. Próba zawalczenia o
własne szczęście. Recepta na sukces powieści? Niekoniecznie.
Na lekturę „Kobiet w kąpieli” miałam chęć od dłuższego
czasu. Interesują mnie bowiem powieści dotyczące życia kobiet w innych
kulturach i spodziewałam się niezłego kąska. Tymczasem książka okazała się
jedną ze słabszych, jakie ostatnio czytałam.
Tym, na co zwróciłam uwagę w pierwszej kolejności są
fragmenty dotyczące rewolucji kulturalnej w Chinach. Nie jest to temat, który
bardzo chciałabym zgłębić i nie zależało mi, żeby zdominował on powieść, ale
liczyłam, że dowiem się czegoś więcej. Niestety apetyt rozbudzony na początku
książki nie został zaspokojony. Z czasem temat ten słabnie, wątki z nim
związane w zasadzie zanikają, najwidoczniej dla Ning przestał być istotny.
Opis książki obiecuje nam historię czterech bohaterek,
których ścieżki w pewnym momencie się splatają. Niektóre z nich natomiast mają
być połączone więzami krwi. I wszystkie planowo powinny walczyć o siebie i
lepsze jutro. Może ta walka rzeczywiście się odbywa, przynajmniej w przypadku
części z nich, ale w dużej mierze zwyczajnie nie mogę się zgodzić na formę,
którą ona przybiera. Być może wynika to z różnic kulturowych, ale dość często
miałam problem ze zrozumieniem decyzji podejmowanych przez bohaterki. Zupełnie
nie rozumiem, jak można dążyć do osiągnięcia celu z wielką pasją, a potem po
prostu odpuszczać, czy zmieniać zdanie. Albo nie zgadzać się z postępowaniem
innych wobec własnej osoby i nie potrafić tego wyrazić, najzwyczajniej w
świecie po prostu grzecznie przytakując. Ja się na to nie zgadzam.
Jeśli chodzi o same bohaterki moje uczucia również są
mieszane. Żadnej z nich nie polubiłam na tyle, by wspomnieć o niej choćby z
imienia. Te, które zrobiły na mnie lepsze wrażenie, zawodziły w dalszej części
powieści. Do tych nielubianych od początku nie zdążyłam się już przekonać. Być
może wpłynął na to fakt, że zamiast obiecanej walki regularnie spotykałam się z
obojętnością i oporem, a kroki podejmowane w celu realizacji planów zupełnie
mnie nie przekonywały. Co więcej, mam żal do autorki, że skupiła się na relacji
dwóch sióstr (i ich matce), zupełnie moim zdaniem marginalizując pozostałe
bohaterki książki. I może nie byłoby to wcale złe, gdyby nie fakt, że siostrzane
stosunki były dziwne, napięte, przepełnione goryczą i rywalizacją, a także
próbą udowodnienia sobie nawzajem przewagi. Nie, to nie było to.
Niewiele też dowiadujemy się tak naprawdę o kulturze i
tradycji samych Chin, co moim zdaniem mogłoby wzbogacić powieść. Tych elementów
jest mało, a tych obecnych w książce trzeba się doszukiwać. A kiedy już je
znajdziemy, sprawiają, że na tę kulturę patrzymy podejrzliwym i rozczarowanym
okiem.
I styl autorki, czyli ostatnia bolączka. Ning pisze
ciągiem, wykorzystując zdania złożone i wielokrotnie powtarzając jedną myśl,
nawet nie próbując jej przekazać innymi słowami. Co więcej, w powieści brakuje
dialogów. Mimo wszystko czyta się całkiem dobrze i dość szybko, ale akcja
raczej nie porywa czytelnika. Przeczytałam i tyle. Szału nie było.
Nie mogę powiedzieć, żeby „Kobiety w kąpieli” są złą
powieścią, bo na pewno nią nie są. Po prostu zupełnie nie spełniły moich
oczekiwań i pokładanych w nich nadziei. Być może oczekiwałam zbyt wiele, może
źle się na nią nastawiłam. Ale zupełnie mnie nie przekonała. I nawet nie
zdawałam sobie sprawy z tak wielu uwag, dopóki nie zasiadłam do pisania tego
tekstu.
A myślałam, że to dobra książka, cóż szkoda.. Ale fantastyczne zdjęcia zrobiłaś w tle z łabędziami :D
OdpowiedzUsuńRównież myślałam, że jest to super książka. Zastanowię się w takim razie jeszcze nad nią :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie
Lubię książki tego typu, gdzie można zgłębić historię ludzi, dowiedzieć się ja wyglądało ich życie. To może być pozycja dla mnie :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że książka Cię rozczarowała i zawiodła. Ja na razie nie mam jej w swoich czytelniczych założeniach, więc nie będę zmieniała planów.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Ooooo, to słabiutko. Szkoda że chociaż temat Chin nie został jako tło rozbudowany, nawet te nieporywające bohaterki bym wtedy zdzierżyła.
OdpowiedzUsuńSzkoda, bo przyznaję, że brzmi intrygująco. Po przeczytaniu Twojej recenzji mam wrażenie, że to taki typ książki (albo autorki), która nie może się zdecydować jaka chce być: czy o kulturze czy obyczajowa czy może nawet psychologiczna. A takie wymieszanie niczemu dobremu nie służy
OdpowiedzUsuńNo cóż, po książkę raczej nie sięgnę. Od początku nie czułąm między nami chemii to raczej nie moje klimaty. A do tego ciebie też nie zachwyciła :P
OdpowiedzUsuńŚliczne zdjęcia :)<3
Buziaki :*
pomiedzy-wersami.blogspot.com
Po książki nie sięgnę właśnie ze względu na bohaterki. Trochę boję się rozczarowania. No a szkoda, bo oczekiwałam po tej historii czegoś więcej. Niemniej jednak zrobiłaś fantastyczne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńW takim razie odpuszczam :D
OdpowiedzUsuńNigdy mnie do niej nie ciągnęło, to dobrze. Nic nie straciłam.
OdpowiedzUsuńDaruję sobie czytanie tej książki.
OdpowiedzUsuń