Autor: Przemysław Paszowski
Tytuł: Pragnę kocham nienawidzę
Wydawnictwo: Oficyna Wydawnicza Impuls
Rok wydania: 2017
Liczba stron: 338
Gatunek: literatura współczesna
Jego młodość przypadła na czas Solidarności i Stanu
wojennego. Dziś, po latach, rozlicza się z przeszłością. Co się wówczas wydarzyło?
Czego żałuje? Czym zawinił?
Nie byłam do końca pewna, czego mogę spodziewać się po
tej powieści. Niewątpliwie mocno zachęcały mnie pozytywne recenzje i
przyznawane jej wysokie oceny, czułam się także zaintrygowana samą postacią
autora, który sprawia wrażenie osoby dość wszechstronnej. Zaczęłam czytać
trochę w ciemno, z pewnym kredytem zaufania i nadzieją, że będzie tylko lepiej.
Zaczęło się bardzo dobrze, choć szczerze przyznam, że
poczułam się lekko przytłoczona i nieco przerażona osadzeniem znacznej części
powieści na tle wydarzeń z Polski lat 70 i 80- tych. Lubię historię,
zdecydowanie jednak nie tę jej część. Nigdy przesadnie nie zagłębiałam się w
dzieje powstania i rozwoju Solidarności, dość obco brzmi mi również niestety
termin „stan wojenny”. Te wydarzenia są dla mnie strefą nieznaną, a na ich
poznaniu nigdy szczerze mówiąc mi nie zależało. I nagle widzę hasło Solidarność,
zaraz obok stan wojenny. Co jednak najciekawsze wcale mnie to nie zniechęciło i
po pierwszym szoku (nie mylić z kryzysem), zabrałam się za lekturę powieści z
wielką ciekawością.
Nie byłam świadkiem tamtych wydarzeń, niewiele o nich
wiem i na pewno nie jestem w stanie (nie mam też takiej potrzeby), by skonfrontować
informacje zawarte w powieści ze źródłami historycznymi. Co więcej i Paszkowski
wydaje się zbyt młody, by móc nas rzeczywiście w te wydarzenia wprowadzać, a
jednak robi to. Z pewną dozą subtelności, z cierpliwością i zaufaniem, tak
jakby wierzył, że tym tematem może nas przekonać, zainteresować, kupić. I muszę
przyznać, że mnie naprawdę zaintrygował. Poczułam, że to, o czym pisze jest dla
mnie w pewien sposób ważne, że to działa na mnie nie tylko jako na człowieka,
ale także jako na Polkę. Miałam wrażenie, że stałam się uczestnikiem czegoś
ważnego, poczułam się wtajemniczona. I było mi z tym bardzo dobrze.
W żadnym wypadku (na szczęście) nie jest to jednak
książka historyczna. Tło wydarzeń stanowi bardzo ważny element dla rozwoju
postaci, podejmowanych przez nie decyzji, ukazania trudów życia w tamtych
czasach, ale nie jest ono bohaterem samym w sobie. Co ciekawe, jakby trochę
przekornie i jakby nieco dla przełamania ciężkiego klimatu, autor wypełnia
swoją powieść muzyką. Pojawia się Jarocin, i Maanam i Dżem i Izka Trojanowska.
Zespoły i ludzie, których kochamy i, nie oszukujmy się, znamy lepiej, niż tę
historyczną prawdę. A za sprawą tej muzyki, kultowych przebojów, autor oddaje
emocje bohaterów, ich rozterki, dylematy, konieczność decydowania o sobie
innych.
Na naszych oczach bohaterzy dojrzewają, zmieniają się,
stają się sobą na nowo. Zaczynają rozumieć, jak duże znaczenie w naszym życiu
mają takie hasła jak przyjaźń, miłość, religia, wolność, ojczyzna. W tym małych
ludziach drzemie wielki duch, niezłomność, siła, energia. Oni zachwycają,
inspirują. Zapadają w pamięć. Paszkowski zbudował ich pięknie, wyraziście,
charakternie. On miał swoją wizję i wspaniale ją zrealizował. Zaskoczył, skłonił
do refleksji, nauczył czegoś. Przekazał nam cząstkę siebie.
Bardzo odpowiada mi styl autora i sposób opowiadania
tej historii. Pięknie operuje słowem, wykorzystuje jego potencjał, każdym
wyrazem zdaje się przekazywać swoją mądrość, dojrzałość, a także wrażliwość. Oszczędnie
buduje dialogi, realizuje się w opisach. Pisze szczerze, możliwie lekko, z
pasją. Widać, że dobrze wie, o czym opowiada. Szkoda, że ta powieść przeszła
niemalże bez echa, bo to jedna z tych, które powinny trafić do szerszego grona
odbiorców.
Za przesłanie powieści do recenzji dziękuję portalowi Sztukater.
Mnie ciekawi okres PRL-u i stan wojenny, więc może sięgnę po tę książkę.
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że bardzo mnie zaintrygowałaś tą pozycją, więc z pewnością rozejrzę się za nią.
OdpowiedzUsuńSAma nie wiem czy to książka dla mnie. Nie mówię jednak kategorycznie nie. Jak mi wpadnie w ręce to kto wie...
OdpowiedzUsuńCiekawa książka, chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńChętnie sięgnę po tę książkę :)
OdpowiedzUsuńPS Piękny bez w tle! <3
Mam ochotę na tą ksiązkę jednak czasy Solidarności Stanu Wojennego mnie przerażają. Nie lubię takiego połączenia w ksiązkach.
OdpowiedzUsuńKsiążka raczej nie dla mnie. Okładka za piękna nie jest i to już mnie mocno odpędza xD Ale i jakoś sama historia mnie nie zaciekawiła. Doceniam, że autor fajnie wszystko napisał i świetnie zbudował akcję, ale nie jest to chyba wystarczająco by przekonać mnie do przeczytania tej książki zwłaszcza, że lista ciągle się wydłuża, a portfel chudnie :P
OdpowiedzUsuńBuziaki :*
pomiedzy-wersami.blogspot.com
Jeśli chodzi o mnie to stan wojenny czy Solidarność są samymi plusami tej książki, bo od jakiegoś czasu bardzo interesuje mnie druga wojna czy komunizm. Myślę, że sięgnę po tą książkę z czystej ciekawości i chęci dowiedzenia się być może czegoś nowego ;)
OdpowiedzUsuńChociaż gatunek nie do końca przypada mi do gustu, to jednak czuje się zachęcona recenzją. Z przyjemnością zapoznam się z książką. Jeśli autor tak dobrze operuje słowem to stanowczo jestem na TAK.
OdpowiedzUsuńCoś mnie ciągnie do tej książki :)
OdpowiedzUsuńIdealna! Uwielbiam lata 70 i 80! Dziękuję za podpowiedz :)
OdpowiedzUsuńNie jestem przekonana co do tej książki, ale też nie wykluczam jej przeczytania :)
OdpowiedzUsuń