Autor: Johanna Mo
Tytuł: Tak sobie wyobrażałam śmierć
Wydawnictwo: Editio Black
Rok wydania: 2017
Liczba stron: 320
Gatunek: kryminał
Młody chłopak ginie zepchnięty na tory metra. Do
rozwiązania zagadki jego śmierci przydzielona zostaje nowo stworzona grupa
kryminalna na czele z Heleną Mobacke. Dawniej kariera kobiety rozwijała się w
zawrotnym tempie, dziś jej osoba kojarzy się innym z osobistą tragedią, jakiej
doświadczyła. Tymczasem ginie następny człowiek.
Uwielbiam kryminały i z wielką chęcią sięgam po każdy
kolejny tytuł, który można zakwalifikować do tej grupy. Niemniej wiąże się to z
dużymi oczekiwaniami z mojej strony i z ograniczonym kredytem zaufania do
autora. Johanna Mo urzekła mnie pewnymi aspektami swojej powieści, a tym, co
spodobało mi się najbardziej jest kreacja głównej bohaterki. Helena wróciła do
pracy po długiej przerwie, próbując odnaleźć się w świecie będącym jej
wcześniej tak bliskim i odgrodzić się od traumatycznej przeszłości. Wraz z
przekroczeniem progu komendy zdaje sobie jednak sprawę, że nie tak łatwo
zapomnieć, zwyczajnie przejść nad osobistymi tragediami do porządku dziennego.
A ludzkie dramaty, z jakimi obcuje na co dzień wciąż przypominają jej o własnym
rozdartym sercu.
Kolejne strony powieści ukazują nam Helenę jako postać
złożoną. Z jednej strony to kobieta złamana przez los, pokonana przez własne
słabości, wciąż mierząca się z przeszłością i próbująca odnaleźć się w nowej
dla niej rzeczywistości. Z drugiej strony wielokrotnie możemy zaobserwować jak
odzywa się w niej dawna siła, do głosu dochodzi policyjne powołanie, a chęć
ukarania winnych przesłania jej własne problemy. Bardzo przypadł mi do gustu
taki sposób przedstawienia postaci. W moich oczach Helena jest silna, ale
jednocześnie ludzka, charyzmatyczna, ale obezwładniona koszmarem, który nigdy
jej nie opuści. Bohaterka zdobyła moją sympatię i z chęcią spotkałabym się z
nią ponownie.
Fabuła stworzona przez autorkę również została przeze
mnie pozytywnie odebrana, a sposób prowadzenia akcji sprawił, że czytało mi się
dobrze i nie miałam chęci odkładać książki. Mo wprowadza nas w policyjny świat
niespiesznie. Choć szybko pojawia się w powieści kolejna zbrodnia, a niedługo
potem następna, ciężko powiedzieć, by akcja gnała i pozostawiała czytelnika w
tyle. Nie, wręcz przeciwnie. Zagłębiając się w kolejnych rozdziałach mamy
możliwość na spokojnie zastanowić się nad kolejnymi morderstwami. Dlaczego do
nich doszło? Jaki związek zachodzi między ofiarami? Czym zasłużyły na śmierć?
Dość spokojne tempo nie stanowiło dla mnie problemu. Z
dużą uwagą śledziłam poczynania detektywów, podziwiając ich metodyczne śledztwo
i podejmowane przez nich decyzje. Akcja powieści ani trochę nie przypomina
kryminalnych zagadek. Funkcjonariuszom nic nie zostaje podane na tacy. Do
rozwiązania zbrodni prowadzi ich przede wszystkim ciężka praca, związana z
drobiazgowym sprawdzaniem każdego szczegółu i analizowaniem masy danych. A
między poczynaniami detektywów możemy nieco skupić się na osobie samego
mordercy, który pojawia się między kolejnymi wątkami. Bardzo podoba mi się taki
zabieg autorki, umożliwiający czytelnikowi nieco lepsze zrozumienie zachowania
sprawcy i poznanie go z trochę innej perspektywy.
Johanna Mo pisze lekko, a przynajmniej na tyle lekko
na ile można napisać kryminał. Powieść czyta się szybko, przyjemnie, akcja nie
nuży. Analizowanie danych bywa nieco męczące, ale nadaje powieści ton realizmu
i mam wrażenie, że zbliża nas do prawdziwej policyjnej pracy. Do gustu
przypadło mi także zakończenie, które na pewno w decydujący sposób wpłynęło na
moją ocenę tej powieści.
Autorka stworzyła spójną, składną i dopracowaną
fabułę, pozwalając nam lepiej poznać metody, jakimi kierują się
funkcjonariusze, prawa, którymi rządzi się ich życie osobiste, a także psychikę
mordercy. Nieco jednak zabrakło mi pewnego mroku i chłodu charakterystycznych
dla skandynawskich kryminałów. Poczucia, że zło podąża za bohaterami krok w
krok, a morderca to osoba zuchwała, nieuchwytna i przesiąknięta na wskroś
potrzebą mordowania.
Za możliwość poznania powieści dziękuję Wydawnictwu Editio Black.
Po Twojej opinii stwierdzam, że to kolejna książka godna uwagi, więc będę ją miała na oku :)
OdpowiedzUsuńCieszy mnie każda pozytywna wzmianka o kryminale, którego jeszcze nie czytałam, więc na pewno zwrócę uwagę na tę książkę. Mam nadzieję, że bohaterka również przypadnie mi do gustu, tak samo jak opisy pracy policji :)
OdpowiedzUsuńZapisuję tytuł na moją listę czytelniczą :)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia :)
Oj już mnie kupiłaś tą recenzją i książką. Muszę ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie mam ochotę na jakiś dobry kryminał. Może skuszę sie na ten ;)
OdpowiedzUsuńKiedy kryminał ma dobrze zbudowana główna postać, od razu łapie kilka punktów;) Helena wydaje się interesującą bohaterka. Dodatkowo ta policyjna praca, a nie rozwiązania z kapelusza, zasługują na pochwałę.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię kryminały, więc ta książka musi trafić na moją listę "muszę przeczytać" :)
OdpowiedzUsuńLektura dobra, aczkolwiek czegoś mi brakowało :)
OdpowiedzUsuń