Autor: Viktor Arnar Ingólfsson
Tytuł: Tajemnica Wyspy Flatey
Wydawnictwo: Editio Black
Rok wydania: 2017
Liczba stron: 284
Gatunek: kryminał
Zupełnie niespodziewanie ma morskim wybrzeżu zostają
znalezione zwłoki mężczyzny. Wiadomość paraliżuje mieszkańców pobliskiej wyspy,
którzy do tej pory żyli powoli i spokojnie. Co spotkało tajemniczego mężczyznę?
Kim był? I jak trafił w te okolice?
Po kryminały zawsze sięgam z wielką przyjemnością, ale
też z wielkimi wymaganiami. Dość dobrze poznałam już ten gatunek i nie tak
łatwo mnie zaskoczyć. „Tajemnica Wyspy Flatey” zwróciła moją uwagę nietypową
fabułą, skupiającą się wokół legend i symboli. Miałam nadzieję, że lektura
okaże się wyjątkowa. I w pewien sposób tak właśnie było.
Maleńka wyspa, gdzie ludzie żyją z polowań i hodowli.
Potrafią cieszyć się tym, co mają. Nie zazdroszczą, troszczą się o siebie i
swój byt. Dzień zaczyna się tam wraz ze wschodem słońca, a kończy już w trakcie
nocy. To miejsce, w którym czas zwalnia. Autorowi udało się opisać to miejsce w
sposób bardzo obrazowy. Podczas czytania pojawiały mi się przed oczami migawki
skromnych lecz szczęśliwych ludzi, maleńkiej wyspy osnutej mgłą, dzikich
zwierząt morskich i bujnej przyrody. Rzeczywiście poczułam ten klimat,
przeniosłam się na chłodną Islandię i spokojną wieś. Zdecydowanie jest to mocna
strona tej powieści.
Autor przede wszystkim jednak zainteresował mnie oparciem
fabuły na motywie legend i symboli. Bieżące książkowe wydarzenia przeplatane są
fragmentami księgi Flateyarbok, opowiadającej o losach starożytnych Wikingów. Na
stronach powieści jest mowa również o tajemniczej zagadce, z którą mierzył się
już niejeden śmiałek i wszyscy do tej pory polegli. Elementy te mocno mnie
kusiły i popychały do przodu. Byłam szalenie zaintrygowana motywami dawnych
legend tak mocno integrujących mieszkańców wyspy. A legendy, mocne, brutalne i
interesujące, bardzo dobrze wpisywały się w klimat i ton, jaki autor starał się
tej książce nadać.
Z pewnością nie jest to typowy kryminał. Nie zabrakło
co prawda ofiary, ale do pozostałych, charakterystycznych dla tego gatunku
elementów, autor podszedł dość elastycznie. Śledztwo w sprawie zmarłego
mężczyzny odbywa się dość powoli. Akcja książki posuwa się do przodu stopniowo,
bez wyraźnych zwrotów i zaskoczeń. To nie jest jedna z tych powieści, w których
trup ściele się często i gęsto. Mam raczej wrażenie, że kryminalny klimat
skupia się na pozostałych motywach, że nie o ofiary i brutalność w takiej
postaci tu chodzi, a właśnie o całą tę otoczkę, o ten zimny, lecz magiczny w
swojej prostocie świat.
Prowadzonego śledztwa również nie można określić jako
standardowego. W dużej mierze posuwane do przodu przez przypadek oraz ludzi,
którzy niekoniecznie powinni się nim zajmować. Z drugiej jednak strony
prezentuje ono skrupulatność i dokładność, opierając się na przesłuchaniach
mieszkańców wyspy. Powoli lecz konsekwentnie, wszystkie elementy zaczynają
wskakiwać na swoje miejsce, dając czytelnikowi poczucie odprężenia i
zadowolenia z lektury. Choć prawdę mówiąc nie miałabym jednak nic przeciwko
bardziej dynamicznej akcji i poczuciu napięcia towarzyszącemu zazwyczaj takim
lekturom.
Nie do końca również przekonałam się do książkowych
bohaterów. Zostali oni bardzo sprawnie zarysowani, świetnie sprawdzają się w
swoich rolach i przypisanych im miejscach, ale… Ciężko było mi wyrobić sobie na
ich temat opinię, lepiej ich poznać, odczuć sympatię czy niechęć.
Wydaje mi się, że to książka wartościowa i ze względu
na nietypową fabułę zapadająca w pamięć. Nie żałuję czasu, który jej
poświęciłam. Dla mnie jednak była zbyt spokojna. Zwyczajnie wolę kryminały w
bardziej brutalnej i krwawej odsłonie, jak choćby czytany ostatnio „Tak sobie
wyobrażałam śmierć”.
Za możliwość poznania powieści dziękuję Wydawnictwu Editio Black.
Juz marze aby przeczytac te powiesc:-) czuje ze mi sie bardzo spodoba
OdpowiedzUsuńCzytam kryminały z równię znaczącą przyjemnością co Ty, a ten który został przez Ciebie zrecenzowany wyróżnia się nawiązaniami do legend. Nie każdy lubi takie pomieszania z poplątaniem w kryminałach, ale ja jestem jak najbardziej na to otwarta i możesz być pewna, że prędzej czy tez później ją przeczytam.
OdpowiedzUsuńRównież chętniej wybieram te bardziej mroczne i dynamiczne kryminały, więc nie sądzę, żebym w najbliższym czasie sięgnęła po tę powieść.
OdpowiedzUsuńTakże wole trochę mocniejsze kryminały, ale ten też z chęcią przeczytam :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Agaa
http://ilovetravelingreadingbooksandfilms.blogspot.com/2017/07/43-recenzja-after-ocal-mnie-anna-todd.html
A szkoda, bo lubię jak w książkach jest dużo trupów :)
OdpowiedzUsuńA mi z twojego opisu spodobała się taka wersja kryminału i chętnie sięgnę po ten tytuł:)
OdpowiedzUsuńLegendy i symbole? To brzmi jak świetna przygoda - zdecydowanie chcę książkę przeczytać!
OdpowiedzUsuńJestem właśnie w trakcie lektury i powoli wkupuję się w jej tajemnicze łaski. Jestem ciekawa, jak daleko posunął się autor w kreacji tej zagadki. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńKryminały - zawsze chętnie podczytuję :)
OdpowiedzUsuń